HPN.pl

HPN.pl (http://hpn.pl/index.php)
-   Inne (http://hpn.pl/forumdisplay.php?f=24)
-   -   Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem (http://hpn.pl/showthread.php?t=980)

Anika 10-30-2007 17:12

Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
To nie ff. To moje prawdziwe życie. Moja historia, w którą sama prawie nie wierzę.

Odkąd w szóstej klasie przeczytałam książkę o Harrym Potterze, zakochałam się w tej serii. Czytałam ją tysiące razy, znam ją na pamięć... pisałam różne ff i marzyłam o tym, by spotkać kiedyś kogoś takiego jak Severus Snape albo Draco Malfoy, bo pokochałam te obie postaci najbardziej. No, albo Lucjusza Malfoy'a, bo to też mój ulubieniec.
Powiem szczerze, kochałam i kocham tą książkę za wszystko - treść, postacie, akcje... ale strasznie nienawidziłam jednego.
Wątku miłosnego.
Dla mnie "Harry Potter" jako książka był... był przygodą, fantastyką a nie tanim romansem. Pamiętam jak strasznie drażniła mnie postać Cho. Wkurzałam się jak sto dziesięć, kiedy Harry plątał się przy niej, uważałam ją za totalną wieśniarę i do dziś ją za takową mam. W ogóle drażniły mnie paringi w książce - Ron z Lavender, Flegma i Bill... hmmm...
A już szlag mnie trafił jak Ginny i Harry zaczęli ze sobą chodzić. Znaczy nie samo to chodzenie mnie wkurzało co... nie, inaczej - powiedzmy sobie szczerze: dla mnie Harry jakoś tak zawsze pozostawał bezpłciowy. Był dla mnie nietykalny pod względem miłości, nie pasował mi do nikogo z książki a JUŻ ZWŁASZCZA nie do Rudej. Po prostu taki... obojnak. Do niedawna mierziło mnie jak diabli jego zachowanie w szóstej części. Głupi idiota się zakochał i oczywiście jak to on, nie umiał przedwsięwziąć żadnych kroków, tylko stał i liczył na cuda niewidy. Byłam wściekła jak osa, że to akurat Ginny, takie smarkate coś, co kiedyś wsadzało sobie na jego widok łokieć do maselniczki i zrzucało talerze z owsianką pod stół. Wściekałam się też o to, że nawet jeśli to była akurat Ginny, Harry oczywiście nie wiedział co robić. Serce w różne strony rozrywało mu rozpalone żelazo. Wahał się - przyjaźń, miłość czy zdrowy rozsądek? No i nie podobał mi się sam fakt, że Ginny była od niego młodsza - już samo to przekreślalo dla mnie cały związek.
Do czego zmierzam?
Zaraz wyjaśnię. Czuje się od pewnego czasu, za przeproszeniem dzieci, kurewsko dziwnie. I nie podoba mi sie to uczucie.
Nie wiem, czy jeszcze niektóre osoby pamiętają, jaką miałam rangę przed obecną. Dla przypomnienia powiem : Ginny Weasley. Mimo że nienawidziłam tej postaci jak cholery afrykańskiej, wzięłam taką rangę, ponieważ nie wyobrażałam sobie męskiego osobnika charakteryzującego moja jakże piękną osobę :> Ginny Weasley była po porstu pierwsza z brzega, do Cho bym sie nie dotknęła a wszystkie inne hogwarcianki byly dla mnie za puste. Hermiona z kolei przereklamowana. Miałam tą rangę do zeszłego tygodnia bodajże... i teraz niemal żałuję, że ją porzuciłam. Dlaczego? O tym za momencik.
Dokładnie pamietam opis sceny z "Księcia Półkrwi", kiedy to Harry przeprowadza poważną rozmowę z Gin - tuż po pogrzebie Dumbledore'a - i mówi jej, że nie może z nią być, bo przez niego zginie itp. I słowa Ginny, która powiedziała, że i tak chce z nim być, bo go kocha i zawsze wiedziała, że będą razem aż po grób i jeszcze dalej.
I teraz.... teraz scharakteryzujmy obie postacie.
Harry Potter - znak zodiaku Lew, uparty, dociekliwy, przewrażliwiony na punkcie swojej osobym wiecznie mający setkę wątpliwości i do tego z tragicznym bagażem na karku. Mężnie chce obronić Gin, ale moim zdaniem to raczej żałosne niż mężne. Starszy od Ginny.

Ginny Weasley - znak zodiaku Lew, uparta, doceikliwa, przewrażliwona na niektórych gruntach ornych, z małym bagażem podręcznym prawie tragicznych wspomnien. Mężnie stara się zostać z Harrym... i od niedawna ją za to podziwiam i biorę przykład, bo..

... bo niech mnie jasna cholera, jeśli nie spotkałam Harry'ego Pottera swojego życia. Normalnie czuje się nienormalna i nie wiem co o tym myśleć. Jest godzina 02:17 w nocy czasu Greenvich, a ja z trudem to piszę, nieomal płacząc, bo czuję, że Harry Potter mojego życia spotkał mnie, Ginny Weasley swojego życia.
Wyjaśnię.
Całkiem niedawno poznałam gościa. Sympatyczny chłopak, konkretny i naprawdę ciekawy osobowościowo.Wtedy jeszcze nie wiedziałam o nim aż tyle. Zafascynowałam go sobą, on mnie sobą - w skrócie iście telegraficznym - zakochaliśmy sie w sobie. Po prostu.
Niestety, ja już od pierwszej minuty wiedziałam, że to jest Ten, Z Którym Przeznaczone Jest Mi Przejść Przez Życie. Nie potrafie teraz mysleć o nim w innych kategoriach... a on... on powiedział, że też mnie kocha, ale nie może ze mna być, ponieważ jest niemy <ale słyszy> i ma ciężko chore serce. Odwodził mnie od siebie, twierdząc, że nie może narazać mojej psychiki, nie może mnie obarczać sobą, chorym chłopakiem z... tragiczną przeszlością. A ja, zrozpaczona, że go stracę zaczęłam go zapewniać, że go kocham, że chce byc z nim pomimo wszystko, że nie wiem skąd wiem, ale WIEM, że to on jest tym, który mi został przeznaczony...
Czy... czy wam to czegoś nie przypomina? Ja się zorientowałam dopiero po... po tygodniu.
Wcięło mnie na amen, kiedy dowiedziałam się wszystkiego o moim ukochanym, którego poglądowo nazwę Pietre. Okazało się, że Pietre jest zodiakalnym ... Lwem z 15 sierpnia. Ma naprawdę ciężki charakter i jest...uparty, dociekliwy, przewrażliwiony na punkcie swojej osoby wiecznie ma setkę wątpliwości i do tego nosi tragiczny bagaż na karku. Nie mowi, bo jest po wypadku sprzed czterech lat, stracił prawie całą rodzine... hmmm, to pomine na chwilkę... na dodatek czuje sie oszukany przez los. Student pewnego wydzialu, lat 22... nienawidzi jak sie ktoś nad nim użala. Drażliwy jak osa...
A ja? No, nie zgadza się tylko zodiak, ale reszta jak wyżej u Ginny - uparta, doceikliwa, przewrażliwona na niektórych gruntach ornych, z małym bagażem podręcznym prawie tragicznych wspomnien. Mężnie staram się zostać z Pietre... i jestem od niego młodsza.
Ja i Pietre nadal toczymy miłosna wojnę. Ja go zapewniam, że będę na niego czekała nawet całe życie, jesli zajdzie taka porzeba, on mi wyjeżdża z tekstami, że mnie kocha, ale nie może pozwolić, bym sobie przez niego je sobie zmarnowała. Niestety, jako ze ja jestem dziwna.... ja juz sobie całe życie podporządkowałam pod niego. Ja wiem, że z nim będę, to się nie zmieni nigdy.
Przepraszam że was tym dręczę, już kończę.
Wczorajszy dzień krzyknął mi prosto w twarz - PORÓWNAJ SOBIE WSZYSTKO, IDIOTKO!
Dlaczego?
A bo wczoraj był sądny dzięń. Byłam zachwycona z samego rana, zawsze pierwsze o czym mysle kiedy rano wstaje - Pietre. Napisałam dla niego opowiadanie, zadedykowałam mu je...i miałam zamiar zaprosić go na Boże Narodzenie do siebie.
Nie odzywał się prawie cały dzień i to sprawiało, że zachowywałam się wstrętnie, wiele osoób może potwierdzić. Martwiłam się o niego tak bardzo, że byłam wredna dla wszystkich, rzucałam słownymi upiorogackami na wszystkich, nie patrząc na to czy ich ranię czy nie. I wtedy przyszedł od niego sms.
Zmroziło mnie. Napisał, że w nocy zmarła jego ciotka... jedyna rodzina jaka miał... i... i ze został sam.
Jak Harry Potter po stracie Syriusza.
Troche tu fakty i daty pomieszane ale... ale ja teraz czuje sie normalnie jak Ginny Weasley, która ma za zadanie być ze swoim załamanym Harrym Potterem... nie wiem czemu, ale w wyobraźni widzę siebie jako Ginny i Pietre jako Pottera.
I nie wiem co z tym zrobic.
Fikcja książkowa stała sie dla mnie koszmarną, mało czarodziejska rzeczywistością....


Chcę was przeprosić za wszystko - za niegramatyczne i nieortograficzne pismo, za przynudzanie, za traktowanie was upiorogackami... ja bardzo przepraszam za wszystko. Jest rzecia nad ranem a ja siedze nad laptopem i placze, a rude włosy Ginny opadają mi na twarz...<i nieważne że niedawno farbowałam się na czarno> Proszę tylko o jakiekolwiek dobre słowo, o jakies zapewnienie, że ja snie, że to nieprawda i że zaraz obudze sie taka jak kiedys. Kiedys bylam ruchliwa, wesola, tworcza, NORMALNA.... teraz jestem osowiala, zrobilam sie powazna, brak mi weny... i przestawiam sie znajomym i nieznajomym jako Ginny Weasley.

Zrozumieliście cokolwiek z tego tekstu? Bo ja nie xD


Dopisek po kilku godzinach- cholera, to brzmi koszmarnie, sama większości nie rzumiem, ale mało inteligentna jestem.^^ Może i wy macie jakąś dziwną i nieco przerażającą was historię, która w jakimś sensie związana by była z "Harrym Potterem"?

E-Vaire 10-30-2007 17:41

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
Deja vu! Nie, nie chcę żeby mój post wyszedł jakoś nietaktownie... a i tak Deja vu to zupełnie coś innego... Okay, czas zacząć:

Mi się nigdy żadna sytuacja nie skojarzyła z HP. Może takowa była, ale musiałabym przeglądnąć sobie całe życie! Naprawdę, nie wiem co tu napisać. Może pozostawię post takim jakim jest? Nie...

Dobra, może tak. Nie wiem co mam napisać, bo nie wiem jaki masz cel pisząc o tym. Wciągnęło mnie to choć przestraszyła mnie długość, ale jednak było ciekawe. Ale czy piszesz o tym po to, by zapytać czy jesteś jedyna tutaj? Żeby wszyscy poznali twoją historię? Nie, nie mam pojęcia. Może ja po prostu jestem mało inteligentna i na pewno wiele osób z chęcią, złośliwie i bezczelnie napisało 'Masz rację, jesteś mało inteligentna'. Ale powiedzieć sobie coś takiego niepewnie i z pewnym dystansem nie jest tym samym co czytanie tego typu zapewnień.

Anika, wybacz mi szczerość - Zawsze czytając twoje opisy na GG czułam się dziwnie. Zawsze wkurzały mnie teksty a'la słodkie idiotki... Osoby, które kochają nie muszą przecież informować tego kogo to uczucie dotyczy wszystkim wokoło... Naprawdę, naprawdę mnie to wkurzało i po prostu patrzeć na te opisy nie.mogłam. Nie pytaj mnie dlaczego.

Zgadzam się, że jednego dnia raczej nie byłaś zbytnio wesoła, nawet warna mi chciałaś dać =(

Przepraszam jeśli cię zbytnio uraziłam..

agatqa92 10-30-2007 22:49

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
Anika jestem sercem z tobą naprawdę.. Przede wszystkim gratuluje wiary, ja bym tak nie umiała.. nie wytrwałabym tyle, nie zniosłabym tej myśli, że ktoś kogo bardzo kocham musi tak cierpieć..

takowa lub podobna sytuacja nigdy mi się nie zdarzyła, albo nigdy nie starałam sie jej porównywać do harrego..

Powodzenia! :**

ishar 10-31-2007 08:23

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
Spotkaliście się kiedyś, czy to znajomość internetowa?

"Niedawno"
" ja już od pierwszej minuty wiedziałam, że to jest Ten, Z Którym Przeznaczone Jest Mi Przejść Przez Życie"
Normalnie uśmiałbym się do łez, ale jest rano, ledwo kontaktuję. Pewnie nie wiesz o co mi chodzi, bo jesteś "nieszczęśliwie zakochana" więc wybacz.

lenne 10-31-2007 08:54

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
Wchodzac tutaj przeraził mnie rozmiar twojej wypowiedzi ale przeczytałam. nieżle teraz mam humor zjechany. Smutne to strasznie co napisałas. Przykro mi, mimo że sie nie znamy za dobrze.

Ishar przecież pisała że go spotkała, to normlane chyba że sie raczej widzieli :P
a wiesz ty naprawde jesteś nieczuły.. usmialbys sie? ciebie to smieszy?

A wracajac to tematu, Aniko, ja takiej sytuacji nie mialam. Zwale to poprostu na moj mlody wiek xD Historia tragicznie przygnebiajaca. porownalabym ja nawet do filmowej. A rozumiec, zrozumialam wszystko bez zadnych problemow
teraz to pozostaje mi zyczyc powodzenia bo jesli on jest taki jak opowiadasz to walcz o niego xD

ishar 10-31-2007 10:43

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
Ja widzę tylko, że napisała "Poznałam", a to można różnie interpretować, więc pytam dla ścisłości.

A uśmiałbym się, pewnie, bo ileż to już par było przekonanych, że "to ten jedyny/ ta jedyna, po wsze czasy wiecznie razem" i tym podobne frazesy ciagnące patosem po kostach. Właściwie, to która "zakochana" osóbka tak nie mówi o swojej drugiej połówce, jak Anika? Każdy wie, jak to w życiu wygląda. Za dużo romansideł i telenowel (chociaż i tu różne historie sie zdarzają, prawda?).

A tak na marginesie - koleś nie cierpi gdy ktoś sie nad nim użala, a tymczasem sam to robi, nie dopuszczając Aniki do siebie. Chłop zamiast walczyć o swoje szczęcie poddaje się? Albo to dupa wołowa, albo zakoplesiony szczyl. No i jest jeszcze możliwość, że chce ją kulturalnie zbyć.

I podobnie jak EV, nie mam pojęcia po co ten post. Tu nikt ci nie pomoże, bo nikt was nie zna, nikt was razem nie widział. Jesteś Anika już dorosła, życie to sztuka wyborów i ty musisz zacząć je podejmować sama za siebie, bo nikt inny za ciebie tego nie zrobi.

(UWAGA - SPOILER W TYM AKAPICIE!)

A tak na marginesie: skoro już dostrzegasz tyle powiązań w swoim życiu z HP, to pewnie cieszy cię myśl, że w książce jest happy end. Wprawdzie pada parę trupów po drodze, ale twój Harry mężnie dąży do celu, jest już na etapie pewnie Księcia półkrwi (skoro zginął jego "Syriusz", ostatni członek rodziny), więc niedługo pewnie będziecie razem i po ostatecznej walce wszystko będzie jak w epilogu. Trójka dzieciaków itede.

Nie pisałem tego, żeby się nabijać, ale ku pocieszeniu - skoro tyle się już zgadzało, to czemu ma tak nie być do końca?
Pozdrawiam

I dziękuję za poniższą uwagę EV;)

E-Vaire 10-31-2007 12:26

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
ishar na twoim miejscu napisałabym ostrzeżenie przed spoilerem. Wprawdzie czytałam Deathly Hallows (pirackie tłumaczenie, za słąbo znam angielski na oryginał =(, ale jednak nie każdy to zrobił i nie każdy czytał epilog (ja przeczytałam pierwszy raz dopiero po przeczytaniu wszystkich rozdziałów).

Bubi 10-31-2007 14:14

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
ishar... byłeś kiedyś ciężko chory??? Nie będę opowiadał historii swojego życia ale powiem ci tak: zajebiście ciężko jest kogoś do siebie dopuścić kiedy wiesz że nigdy nie będziesz w pełni korzystał z życia. Sam jestem zodiakalnym Lwem i było nie było jestem uparty i może trochę zbyt dumny. Gdyby nie to że swoją połówkę poznałem przed chorobą byłbym teraz sam.

Anika... najgorsze co możesz zrobić w tym wypadku to okazywać litość w jakikolwiek sposób. Trzeba zachowywać się normalnie żeby ta osoba nie czuła że pamiętasz że jest chora. idź na piwo czy do pizzerii. Nie pytaj jak się czuje, jak sobie radzi, a już napewno nie mów że będziesz z nim bez względu na chorobę itp...
Ogólnie wqrwiające jest jak ktoś się użala nad tobą albo rzuca wzniosłe frazesy, nawet zwykłe pytanie "jak się czujesz" powoduje agresję.

Powodzenia życzę bo wiem że będzie ciężko...

Miss Bagwell 10-31-2007 14:18

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
Zanim postawnowiłam odpisać na twój post, długo rozmyślałam co mam i czy w_ogóle mam to robić. Ale po dłuższym zastanowieniu zdecydowałam się, że to zrobię.
Na początek chciałabym ci pogratulować odwagi,_bo ja chyba nie odważyłabym się na taki krok....
Dalej..._Nie wiem w_ogóle czy chciałabyś korzystać z moich rad... Dlaczego? Z dwóch powodów; jestem uważana powszechnie za osobę, z którą w takich ''tematach'' nie wzbudza zaufania. Ludzie postrzegają mnie przez pryzmat ironii i pewnych wytycznych reguł i schematów. Sami stworzyli sobie w większości nieprawdziwe wyobrażenie o mnie, co chyba przeszkadza im w rozmowach ze mną. Może dlatego,_że posiadam cechy typowej dziennikarki, a jak wiadomo ci już nie wzbudzają takiego uznania jak kiedyś. A druga sprawa; nie byłam nigdy zakochana i moje rady na pewno nie będą ''fachowe'' Miłość nie wymaga jednak nauki; jest to dar wrodzony, który sami w danym czasie odkrywamy i bliżej poznajemy... i korzystamy z tego daru, często też cierpiąc.
Trochę dziwne jest to, że porównujesz swoje życie do Harry'ego..._czy nie jest to trochę wymuszone? Nie oskarżam cię o nic tylko to jest... trudno określić. Ciekawe,_że dostrzegasz takie podobieństwa, ale może za ich pomocą chciałabyś sobie pomóc? Widzisz, że Harry chce opuścić Ginny i może próbujesz podążać w te ślady i zrobić to co on?
Twój problem nie jest bezpośrednio z Harrym zwiazany, ale po prostu zaistniała sytuacja ci się z nim kojarzy.
Przechodząc do konretów... Musisz zapamiętać jedną ważną rzecz; nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie ma problemów nie do rozwiązania. Musisz posłuchać tego co podpowiada ci n serce. To jest twój najlepszy przyjaciel, któremu powinnaś bezgranicznie zaufaćNigdy nie kieruj się tym co mówią ci inni, bo ja sama długo w tym brnęłam i źle na tym wyszłam.
Nie ma powodów do miłości. Ona po prostu jest. Ale kiedy ją już masz nie wolno ci jej zaniedbywać ,bo zwiędnie jak niepodlewane kwiaty. Myślę też ,ze pownnaś przeczytać sobie jedną z najpięknieszych książek traktującą o miłości i marzeniach '' Alchemik'' Paula Coelho. To może być twój klucz do szczęścia. Dla mnie ta książka właśnie nim jest i dziekuję Bogu, że na nią trafiłam.

"Kiedy czegoś pragniemy cały wszechświat działa potajemnie na naszą korzysć''
Cytat ten pochodzi właśnie z ''Alchemika'' i chyba mówi sam za siebie. Reszta jest w twoich rękach.

Czyżby Miss nie znała podstawowych zasad? =P

ishar 10-31-2007 14:41

RE: Mam problem życiowy - związany z... Harrym Potterem
 
Nie byłem, na szczęście.
I masz rację, nie wiem jak to jest i nie chcę wiedzieć. Ale i tak tego nie zrozumiem. Nawet, gdyby "Pietre" był umierający i został mu miesiąc życia - czy nie warto byłoby uczynić go pięknym, spędzić go z kimś, kto jest świadomy, na co się pisze? Tylko się odsuwać, czyniąc tym chyba jeszcze większe szkody, pozostawiając tę nieszczęsliwą miłość taką do końca? Anika jest świadoma jego choroby z tego co pisze, więc o co mu do ciężkiej cholery chodzi? Jest takim egoistą, że boi się własnej porażki? Przecież jasne jest, że może się nie udać, ale czy w związku normalnych, zdrowych ludzi to się nie zdarza? Każdy związek wymaga pewnych wyżeczeń i poświęceń.





Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:33.

Powered by vBulletin® Version 3.7.3
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.