Wyświetl pojedyńczy post
Stary 02-15-2009, 16:56   #5
Moony Alex
Omijać szerokim łukiem
 
Moony Alex na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Feb 2007
Lokalizacja: Ostrowiec Św.
Posty: 1,162
Domyślnie

Hmm... To ja zacznę od wad.
Ta, która najbardziej mi się rzuca w oczy, to przedstawianie Slytherinu jako domu dla "tych złych". Już na samym początku Ceremonii Przydziału, młody Harry stwierdza, że Ślizgoni nie wydają mu się sympatyczni - nawet po wyglądzie. Mamy stwierdzenie, że z Domu Węża wyszło najwięcej czarnoksiężników, wielu przyłączyło się do śmierciożerców. Nie wierzę, żeby wszyscy tacy byli. Na pewno zdarzyło się takich wielu, niby więcej niż z innych domów. Ale nie wszyscy!
A teraz, nawet wśród najmłodszych odbiorców panuje przekonanie, że Slytherin to ten zły, że Ślizgoni są be, itd.
A Gryffindor wystawiony na piedestale. Owszem, ma Pettigrewa - zdrajcę, ma niezbyt sympatycznego Michaela Cornera. Chociaż to jest w sumie siłą rzeczy, bo przecież główny bohater jest Gryfonem i mimo narracji trzecioosobowej mamy jego punkt widzenia.
O zbyt słodkim zakończeniu też można wspomnieć. Z góry wiadome było, że dobro zwycięży, ale wiele osób po cichutku liczyło, że Potter zginie wraz z Voldemortem. A tutaj przeżył, wraz ze swoimi przyjaciółmi wiedzie cudowne życie...
Tutaj już taka moja luźna uwaga - niby najmłodsi odbiorcy by się zapłakali, gdyby prawy, dobry, mężny, cudowny Harry Potter zginął, ale co mają powiedzieć wielbiciele innych postaci (co z tego, że zwykle są starsi?). Osobiście przeżywałam silny rozstrój nerwowy po uśmierceniu MOJEGO ulubionego bohatera .
Niedociągnięcia? Pojawiają się, ale przynajmniej jest o czym dyskutować .

Dobre strony...
Ciekawe postaci, książka napisana lekkim językiem, możliwość dorastania oraz 'psychicznego przygotowywania się' na ostatni tom (każdy kolejny jest przecie mroczniejszy od poprzedniego) - czyli to, co ogólnie można wyklepać.
Podoba mi się również łamanie pewnych stereotypów, które można przenieść do życia codziennego. (Pisałam już o uprzedzeniach, ale tamto odnosiło się do konkretnego domu... Tutaj mam na myśli co innego i już wyjaśniam).
Mamy rodzinę Weasleyów, którzy, używając eufemizmu, nie śpią na pieniądzach. Mimo wszystko Ron, Ginny, rodzice czy reszta okazują się być sympatycznymi, dobrymi ludźmi. Więc i w prawdziwym życiu - ten, kto nie ma najnowszego modelu komórki, korzysta z używanych podręczników, nosi ubrania z drugiej ręki i nie może co tydzień biegać do kina, również może okazać się świetną osobą.
Czarodzieje z niemagicznych rodzin. Przykład Hermiony doskonale udowadnia, że wcale nie muszą być gorsi od czarodziejów, którzy obcują z magią od najmłodszych lat. Mogą wyrosnąć na równie dobrych magów jak czystokrwiści, albo nawet lepszych. Pewnie, że też i na mniej zdolnych, ale nie pochodzenie o tym decyduje.
I tak - dziecko z obcego kraju w na przykład polskiej szkole... Nie musi być przez to gorsze od swojego rówieśnika o polskich korzeniach i narodowości. Podobnie jak wśród tych biednych.
Osoby zarażone likantropią uchodzą od razu za ludzi równie potwornych, jak bestie, w które się zmieniają. A na trzecim roku dostajemy sympatycznego nauczyciela i przemiłego człowieka (ja próbuję! Ja próbuję być obiektywna i nie wypisywać całej litanii pochwał pod jego adresem! ^^), który, jak się potem okazuje, boryka się z problemem wilkołactwa.
W realnym życiu chorych nie brakuje. Zarówno takich, którzy chorobę mogą na co dzień ukryć, jak i tych bez takiej możliwości. Mają być gorsi? Nie.
I tak można by pisać i pisać, podając za przykłady tego, czy owego.
Dla mnie to duży plus.

Wady - zalety?
Poprę tutaj Gizmolinę. Raz, że trudne pytanie, dwa, że śmierć bohaterów. Tych dobrych - żeby nie było za słodko (chociaż ja wcale nie uważam, aby z moim najulubieńszym było za słodko! ) i tych złych - bo choć intrygujący, to nie będzie zbyt mrocznie.

Hm. Nie wiem, czy autorka tematu jeszcze zajrzy, ale ja się przynajmniej mogłam wyzbyć natłoku myśli, a jeśli pomogę - to dobrze.
I filologia polska - moje marzenie! <3
Moony Alex jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem