Wyświetl pojedyńczy post
Stary 06-17-2007, 08:34   #1
Magnus Walter
Member
 
Zarejestrowany: Jun 2007
Posty: 40
Wyślij wiadomość przez ICQ do Magnus Walter Wyślij wiadomość przez AIM do Magnus Walter Wyślij wiadomość przez MSN do Magnus Walter
Domyślnie [NZ] Harry Potter i Moc Miłości

Krótkie przypomnienie poprzedniego rozdziału pt.: "Atak":

Harry'emu śni się morderstwo Albusa Dumbledore'a kiedy nagle ten sen zamienia się w wizję, w której Lord Voldemort chce zaatakować Privet Drive. Przybywa Zakon Feniksa i wraz z Harrym staczają krótką bitwę z Czarnym Panem. Kiedy śmierciożercy się wycofują, dom Dursley'ów staje w płomieniach. Czarodzieje stający po stronie dobra teleportują się do Nory...


Rozdział II

Wyznanie

Stanął w kuchni Weasley'ów. Niedaleko stali przestraszeni mugole i mnóstwo czarodziejów, i czarownic. Ghul zamieszkujący Norę zaczał walić w rury. Najwyraźniej myślał, że w domu jest za cicho.
- Co tak stoicie? - ryknął Harry (Ghul natychmiast się uciszył). - Voldemort zaraz na pewno tu się pojawi! Na Grimmauld Place 12!
- Dobrze Harry, ale... - zaczęła pani Weasley.
Harry wiedział co chodzi jej po głowie.
- Voldemort nie wpadnie na to, żeby się tam pojawić. A jeżeli chodzi o to czy będziecie mi przeszkadzać... Nie będziecie - powiedział trochę spokojniej i machnął ręką.
Pani Weasley wzięła jeszcze kilka rzeczy z domu i wszyscy deportowali się na Grimmauld Place (Harry teleportował się z Arturem Weasley'em). Podeszli do domu. Potter kazał powiedzieć wszystkim w myślach: ,,Kwatera Główna znajduje się przy Grimmauld Place numer dwanaście". Kiedy wszyscy to wymówili w myślach pojawił się przed nimi dom. Weszli do niego.
- Och...! - westchnął na powitanie Stworek.
- Coś mówiłeś? - zapytał Harry
- Nie, nic, panie - powiedział. - Znowu pojawił się ten plugawy Potter wraz tymi zdrajcami krwi - szeptał Stworek i oddalał się powoli od Harry'ego. - Pewnie niedługo pojawi się ta szlama, która mówi to Stworka, Stworek. Och! Co by powiedziała moja pani, gdyby...
- Jeżeli się nie zamkniesz - mruknął Harry do Stworka chwytając go za nietoperze uszy - to dowiesz się co ja bym powiedział, a zapewniamr, że to co JA mam do powiedzenia będzie bolesne. Spróbuj jeszcze raz tak powiedzieć!
- Tak, panie - mruknął Stworek i oddalał się już nie bluźniąc na Pottera i jego przyjaciół.
- Myślę, że powinno się tu przydać Zaklęcie Powiększające... - zaczął Moody, a jego magiczne oko jak szalone obracało się w tą i z powrotem. - Psia kość - zaklął.
- Oszalałeś Szalonooki?! - warknęła pani Weasley wciąż pamiętając o portrecie pani Black. - Jeżeli to zrobisz, to sam będziesz sprzątał wielkie pokoje!
- Uspokój się Molly - powiedział pan Weasley - Nie znasz Ulepszonego Zaklęcia Sprzątającego?
Szalonooki pokuśtykał do kuchni, z której wrócił ze szklanką wody. Pani Weasley trochę osłupiała, mruknęła:
- Ulepszone Zaklęcie Sprzątające? C-co to?
- Tak. Jest to Ulepszone Zaklęcie Czyszczące. Ministerstwo Magii zatwierdziło je w zeszłe wakacje. Nie mówiliśmy ci o nim, bo byś za szybko posprzątała i nie miała co robić - powiedział pan Weasley
- Ach tak! - krzyknęli równo Fred, George, Ron i Ginny - Więc my tu harowaliśmy, a...
Reszta ich słów utonęła w przeraźliwym wrzasku matki Syriusza i Regulusa. Remus zaraz pobiegł tam z jakimś członkiem Zakonu Feniksa.
- (...) zaklęcia? - dało się słyszeć głosy młodych Weasley'ów, próbujących przekrzyknąć wrzaski pani Black.
- ZDRAJCY KRWI! - darła się pani Black, a ślina ciekła jej po czarnej bluzie. - UCIEKAJCIE STĄD! SZLAMY, ZDRAJCY KRWI...! - jej kolejne przekleństwa zagłuszyły trochę krzyki Ginny, Rona, Freda i George'a.
- (...) pewno mieli co robić...!
Krzyki pani Black zostały stłumione całkowicie, ponieważ Remus ze swoim przyjacielem z Zakonu zasunął zasłonki portretu matki Syriusza i Regulusa.
- Uspokójcie się! - powiedział Harry zwracając się do młodych Weasley'ów. - Róbcie co chcecie - teraz odwrócił się do członków Zakonu Feniksa. - Jeśli chcecie możecie wszyscy spać tutaj!
Odwrócił się wnerwiony tymi krzykami na pięcie i skierował się w stronę schodów. Usłyszał jeszcze plusk wody, który sygnalizował wrzucenie przez Szalonookiego swojego oka do szklanki. Nie odwracając nawet głowy poszedł na górę. Zatrzymał się w połowie drogi i szepnął:
- Zgredek! - skrzat pojawił się na schodach. - Zgredku, powiedz Mrużce, żeby tu przyszła razem z tobą i innymi skrzatami. Będziecie mi potrzebni.
- Dobrze Harry Potter sir! - zapiszczał Zgredek.
Po chwili pojawił się z Mrużką i paroma innymi skrzatami.
- To jest Worek - przedstawił Zgredek i wskazał na skrzata. - To Pomiatacz, a to Głupek.
- Będziecie pracować u mnie. W kuchni, gotować i sprzątać. Mam nadzieję, że będziecie się lepiej sprawować niż skrzat tu mieszkający. A właśnie. Zapoznajcie się ze Stworkiem. Stworek!
Skrzat pojawił się na schodach.
- Tak? - zapytał.
- Będziecie razem pracowali. Zgredek zapoznaj go z obowiązkami, Stworku oprowadź skrzaty po domu.
- Tak Harry Potter sir! - zapiszczał Zgredek.
- Tak, panie - zaskrzeczał Stworek.
- Rozejść się! - rozkazał Harry i zostawił skrzaty.
Wszedł do najbliższego pokoju i walnął się na łóżko. Dobrze wiedział co go trapi. Z tego co słyszał, to Snape zdradził go po raz drugi mówiąc Voldemortowi, gdzie mieszka. "To jest zwykła świnia!" - mruknął do siebie. - "Nie zdziwiłbym się, gdyby powiedział Voldemortowi, gdzie znajduje się Nora. Dobrze, że chociaż Grimmauld Place jest bezpie..."
- Harry? - przerwał mu rozmyślanie cichy głos Hermiony.
- Tak? - odpowiedział spokojnie Harry siadając na łóżku.
- Harry, słuchaj - RON! - krzyknęła i wszedł Ron. - No, bo słuchaj. No, bo my... no się... to znaczy... eee... chodzimy ze sobą.
- TO WSPANIALE! - ucieszył się Harry
- Dzięki stary - rzekł zarumieniony Ron.
- No właśnie - powiedziała Hermiona, która miała czerwone plamki na policzkach. - My byśmy też chcieli mieć jeden pokój.
- Łóżko też?
- Jeżeli mógłbyś, ale przyrzekam, że... - teraz już Hermiona szeptała, a zamiast plamek na policzkach pojawiły się wielkie, różowe rumieńce.
- Dobra, dobra. Wierzę wam - uspokoił ją Harry. - Tylko zostaje pani Weasley...
- Nic nie będzie wiedziała - zapewnił go Ron. - Nie powiemy jej. Będziemy spać w osobnych pokojach kiedy będzie to widziała mama. A jeżeli nam pozwolisz to zrobimy niewidzialne drzwi w ścianie i będziemy sobie przechodzić.
- Dobrze! - zgodził się Harry.
- Dzięki - powiedzieli równo i już nowa para chciała wyjść z pokoju, ale Harry ich zatrzymał.
- Skąd się tu znalazłaś? - zapytał.
- Przepraszam Harry, zapomnialam ci napisać, że kilka dni temu przybyłam do Nory. Pewnie mnie nie zauważyłeś jak się teleportowaliśmy. Przepraszam.
- Nie ma sprawy. Możecie już iść i szukać pokojów dla siebie.
- Cześć - rzucili do niego, chwycili się za ręce i wyszli z pokoju.
Harry uśmiechnął się do nich i zatopił w myślach:
"A kiedy ja będę kogoś naprawdę kochał?" - zadał sobie pytanie. - "Kiedy ktoś
naprawdę pokocha mnie? Kiedy?"
- Czujesz miętę do Ginny - powiedział mu jakiś głosik w głowie
- Nieprawda! - zaprzeczył Harry
- Jesteś pewny? Ile razy na nią spoglądałeś z pożądaniem. A w zeszłym roku? Chodziliście ze sobą...
- I co z tego? Zerwaliśmy!
- Bo jesteś na tyle głupi, że to zrobiłeś...
- Zamknij się!
- Ale to prawda. Wiem, że się martwisz, ale to nie powód, żeby ją odstawiać do wiatru. Najpierw się z nią całujesz, a potem odrzucasz! I ty uważasz siebie za godnego? Szlachetnego? Voldemort jest od ciebie szlachetniejszy, bo on jak nienawidzi i nie kocha to zabija i ulży przynajmniej komuś. A ty? Pozwalasz, żebyś mieszkał z nią pod jednym dachem.
- Nie jestem Voldemortem! Ale... masz rację. Kocham ją, ale czy ona mnie...?
- Na pewno! Nie wiedziałeś jak na ciebie spoglądała kiedy przybyliście na Grimmauld Place?
Ginny rzeczywiście spoglądała na niego z zamiłowaniem.
- Ale na pewno mnie nie kocha! - upierał się Harry. - Zobaczysz! Nie przyjdzie! Nie poprosi! Nie...
- To ty to zrób - przerwał mu głosik. - Jesteś tak odważny, że walczysz z Voldemortem i pokonujesz smoki, a nie potrafisz zapytać ,,Kochasz mnie?" Ktoś idzie... - powiedział po krótkiej przerwie
Te słowa przywróciły go do rzeczywistości. W progu pokoju stała Ginny Weasley.
- Słucham? - zapytał Harry
- Ile tu skrzatów - zaczęła Ginny - Ale nie po to tu przyszłam. Widzisz Harry. Ja chcę żebyśmy ze sobą chodzili. Ja nadal cię kocham - dodała ciszej.
Harry nie wiedział co myśleć. Ginny się odważyła.
- Ja ciebie też Ginny, ale...
- Nie możemy ze sobą chodzić, bo Voldemort może to wykorzystać - wyrecytowała z pamięci Ginny, naśladując głos Harry'ego. - MAM TO W DUPIE! - dodała krzycząc.
Harry, kiedy zrozumiał co Giny właśnie powiedziała rzucił się jej w ramiona i szepnął jej do ucha:
- Kocham cię.
- Jest, jest, jest! - odezwał się cichy głosik
- Miałeś rację - powiedział do SWOJEJ GŁOWY Harry i uśmiechnął się.

************************************************** *****************
Rozdział dłuższy (dwie i trzy czwarte strony!) i mam nadzieję, że lepszy. A jeżeli ten Was jeszcze nie zadawala to każdy następny z pewnością będzie Was coraz bardziej zadawalał!

W następnym rozdziale pt.: "Urodzinowe niespodzianki"

- Prezent dla Neville'a Longbottoma,
- Wiele prezentów dla Pottera,
- List od tajemniczego K.P,
- "Pojednanie" (jakieś zawsze jest!) z Dursley'ami,
- Przyjęcie urodzinowe.

Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie Wam się bardzo podobał!

ZAPRASZAM DO KOMENTARZY!
Magnus Walter jest off-line