Rozdział III
Harry ponownie odzyskał świadomość w samochodzie. Słyszał jak wuj nadal klnie pod nosem. Samochód jechał coraz szybciej. W pewnym momencie Harry usłyszał pisk opon i oślepiające światło. Wszystko ucichło,
************************************************** ***
Harry powoli odzyskiwał przytomność. Poczuł, że leży na miękkim łóżku przykryty ciepłą kołdrą.
Otworzył oczy. Nie znał tego miejsca.
-gdzie ja jestem??- szepnął pod nosem
- Jesteś w Snape Manor- odpowiedział mu mistrz eliksirów , którego dopiero teraz zauważył- Masz wypij.
_a co to jest ??- Spytał ze zdziwieniem Harry
- od kiedy to ty się interesujesz eliksirami Potter, co?-odpowiedzaił szorstko Severus
-Co ja tu robię, ostatnie co pamiętam to pisk opon i przerażające światło. Co mi sie stało i gdzie mój wuj?
- Miałeś wypadek. Twój wuj nie żyje. Leżysz tu już od dwóch tygodni. Maszokropne rozcięcie na twarzy i jesteś sparaliżowany od pasa w dół. Leżałes w mugolskim szpitalu, ale profesor Dumbledore kazał Cię z tamtąd zabrać- odpowiedział mu
-To nie możliwe- powiedział Harry i spróbował podnieść jedna noge ale nie mógł. Co teraz pomyślą jego przyjaciele jak sie dowiedzą.
- Masz także wielkie czerwone pasy i rozciecia na plecach ale to czyba nie z powodu wypadku.
Harry juz nie słuchał leżał a łzy spływały mu po policzkach.
-Przepraszam- powiedział mistrz eliksirów, co Harry'ego bardzo zdziwiło.
-Za co?
- Za wszystko, a teraz mój skrzat domowy będzie do twoich usług. Pamiętaj o 9 przyjde po Ciebie i zaniosę Cię na śniadanie.
- dobrze- harry spojrzał na zegarek była 8,30.
-Panicz Potter musi sie ubrać na śniadanie- Powiedziała skrzatka Mgiełka. Harry ubierał sie bardzo powoli. Myślał, że będzie miał jeszcze choć chwile na przemyślenie wszystkiego, ale do pokoju wszedł Snape.
- I co gotowy
-tak
-no to dalej
Szli oswietlonym korytarzem, całkiem nie pasującym do mistrza eliksirów. Mijali stare portrety, które przyglądały im się z zaciekawieniem.
-tu jest jadalnia, masz sie stawiać tu w godzinach 9 na sniadanie, 14 na obiad i 18 na kolacje. Masz nie wchodzic tam gdzie są zamknięte drzwi.
- a niby jak mam sie poruszać- zapytał Harry-na tym czymś- i wskazał na zwykły mugolski wózek inwalidzki
-Tak na tym, ale troche go ulepszyłem- powiedział i posadził go na wózku.
-muszisz powiedzieć Iskandi.
-Iskandi- powiedział Harry , a na wózku pajawił się guzik i gałka. Harry nacisną guzik i uniusł sie o kilka cali w powietrze.
-Dziękuje- powiedział
-Jeśli chcesz aby stał się zwykłym wózkiem eo powiedz zaklęcie od końca. A teraz na śniadanie
Jedli w milczeniu. Nagle milczenie przerwała sowa, która pukała do okna. Snape wpuścił ja do środka i wziął list.
-To do Ciebie.
Harry otworzył koperte i zaczął czytać
Drogi Harry,
Mam nadzieję, że mugole Ci tak nie dopiekli w tym roku. Chcę Ci tylko powiedzieć, że udało nam sie schwytać Glizdogona i jestem niewinny. ROZUMIESZ TO NIEWINNY. Mam nadzieje, ze cieszysz sie razem ze mną. Jestem teraz u Weasley'ów i oni zapraszają Cię do siebie 1 sierpnia. Mam nadzieje, że przyjedziesz. Będę czekać Napisz mi swoje zdanie.
Syriusz
Harry przeczytał list jeszcze raz nie mógł uwierzyc, że Syriusz jest po 15 latach niewinny. Poczuł radość i strach. Nie wiedział jak zaareagują gdy przyjedzie na wózku i podobny d Snape'a.
-Ron zaprasza mnie do siebie mam się zgodzić?-zapytał
-to zależy od Ciebie
Harry napisał od razu, że przyjedzie. Wypuścił sowę i pojechał na obględziny wielkiego domu.
Rozdział IV
Harry Przyzwyczaił się już so życia w Snape Manor. Codziennie musiał pomagać mistrzowi eliksirów w eliksirach. Mięli uzupełnić braki do skrzydła szpitalnego. Nauczyciel eliksirów nie był już taki wredny jak w szkole. Pewnego dnia na łóżku znalazł paczkę z listem.
W paczce są bransolety, z którymi będziesz mógł chodzić. Musisz założyć je na nogi i powiedzieć Aver, a gdy chcesz zdjąć musisz powiedzieć Koriol. Pamiętaj jednak, że one nie leczą. Musisz co miesiąc uaktywniać je, bo tak to stracą swoją moc. Uznaj to jako przedwczesny prezent na urodziny.
S.S
Harry szybko włożył na nogi bransolety i poczuł czucie w nogach. Teraz siedzi w wielkim ogrodzie nad książką i rozmyśla o tym co się stanie tej nocy. Dzisiaj jest 30 lipca, a zaśnie podobny do Jamesa, a obudzi się podobny do Snapea. Dzień minął wyjątkowo szybko. Harry bardzo zdenerwowany położył się spać. W końcu zasnął.
(Z punktu widzenia Snape'a)
godz.11.55
Siedzial teraz w jadalni bardzo zdenerwowany. Rozmyślał nad tym co zobaczy dziś rano. Winił się za to co zrobił temu dziecku, któr odziedziczyło po nim przypadłość wampira. Nagle usłyszał krzyki z góru. Szybko pobiegł do pokoju Harry'ego. Otworzył drzwi i zobaczył jak chłopiec bardzo nie podobny do tego co był tu jeszcze wczoraj wije się po podłodze i krzyczy uciskując swoją bliznę na czole.
-Harry, Harry obudź się- wołał Snape
Harry otworzył oczy. Były jeszcze bardziej zielone niż poprzednio. Włosy wyglądały jakby urosły w krótkim czasie. Rysy twarzy miał prawie identyczne jak on sam. Był bardzo blady.
- Masz wypij i połuż się spać. To eliksir spokojnego snu. Nie będziesz miał tych koszmarów. Wyglądasz okropnie jesteś bardzo blady i słaby
- Napewno wyglądam lepiej od Glizdogona- powiedział chłopiec nadal masując swoją bliznę- widziałem oczami Voldemorta jak torturuje Glizdogona
Snape wyszedł z pokoju nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
Widział wszystko oczmi Voldemorta. To chyba najgorsze co mogło być. Szybko wszedł do kominka i krzyknął
,,Hogwart, gabinet Dumbledora". Dumbledor siedział przy swoim biórku.
-O witaj Severusie! Coś nie tak bo masz minę jak byś za chwilę miał umrzeć?
- Chłopiec przed chwilą miał wizję. Widział wszystko oczami Voldemorta. Mówił coś o Glizdogonie, że Voldemort torturuje Glizdogona
- Chyba sprawdziły się moje najgorsze obawy. Harry dziś w nocy wszedł do umysłu Voldemorta. Musimy działać Severusie. Musisz uczyć Harry' ego oklumencji. Najlepiej zacznij od jutra rana.
- Dobrze-odpowiedział Snape
- A jak tam przemiana chłopca bo przecież w jego urodziny miało przestać działać zaklęcie adopcyjne.
- No wygląda jak ja- odpowiedział- Muszę iść
(Punkt widzenia Harry'ego)
Harry właśnie schodził na śniadanie i rozmyślał o wczorajszym śnie.Co to mogło znaczyć. Czego Voldemort tak bardzo chciał. Był też przerażony swoim wyglądem. Wyglądał jak Snape oprócz oczu.Oczywiście okropna blizna także mu została. Wszedł do jadalni. Snape już jadł. Harry usiadł i nałożył sobie owsianki.
- Dyrektor zarządził dziś w nocy, że mam cię nauczać oklumencji- powiedział Snape
-Czego?
- Oklumencji, czyli ochrony umysłu przed takimi snami co miałeś wczoraj w nocy-powiedział mistrz elksirów- Często je masz??
- Ostatnio prawie co noc
-Po śniadaniu masz się zjawić u mnie w gabinecie. Zaczniemy naszą lekcję.
-Dobrze
Snape wyszedł. Harry szybko zjadł i po dziesięću minutach już pukał do drzwi gabinetu.
-Wejdź- odpowiedział Snape- Siadaj
Harry usiadł na wskazanym mu krześle.
- w tej sali będę Cię uczyć oklumencji rano i wieczorem
po kolacji. Teraz będę próbował rzucić na ciebie zaklęcie po którym wejdę w twój umysł, a ty będziesz musiał się obronić. Uważaj przygotuj się. Raz...dwz...trzy... Legilimens.
Harry zobaczył jak wuj bije go paskiem. Ucieka przed Dudleyem i jego kumplami. Walczy z Voldemortem tego lata. I znów zobaczył gabinet Snapea.
- Na pierwszy raz nie było źle. Tylko za długo to trwało. Pozwoliłeś mi wejść do myśli, których się bałeś.
Lekscja trwała 2 godziny. Harry wykończony wrócił do swojego pokoju. Jutro miał jechać do Weasleyów. Trochę się bał. Snape mu powiedział, że narazie nie może się wydać , że jest jego synem. Powiedział też, że na jutro zrobi mu eliksiry po których powróci mu dawny wygląd. Miał co wieczór oczyszczać swój umysł z emocji. Usiadł na łóżku i zaczął czytać książkę. Po kolacji poszedł na wieczorną lekcję oklumencji. Po lekkcji był tak wykończony, że wziął tylko eliksir spokojnego snu i od razu zasnął.
|