Wróć   HPN.pl > Harry Potter > Hogwart

Odpowiedz
 
Narzędzia tematu Wygląd
Stary 08-15-2009, 13:09   #1
Claire
Administrator
 
Claire na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Lokalizacja: Marvel Universe
Posty: 1,811
Domyślnie (nowy) Gryffindor

Pozwoliłam sobie skopiować post Clover z poprzedniego Gryffa, bo nie chcę tworzyć czegoś całkowicie nowego. Nowy temat jest po to, żeby sytuacja się wyklarowała, a opowieść zaczęła się od początku. No może nie tak do końca, ale tak, żeby i inne osoby mogły dołączyć do Domu Lwa ;]

`W Gryffindorze kwitnie męstwa cnota, króluje odwaga i do wyczynów ochota`


* Opiekun domu: Minerwa McGonagall
* Barwy: szkarłatny i złoty
* Zwierzę z herbu: lew
* Pamiątki po założycielu: miecz Godryka Gryffindora, Tiara Przydziału
* Duch domu: Prawie Bezgłowy Nick
* Miejsce, w którym się znajduje: Wieża wschodnia, siódme piętro.
* Cenione przez założyciela cechy: męstwo, odwaga, szczerość, uczciwość.


Jeżeli chcesz należeć do mężnego Domu Lwa - Gryffindor musisz spełnić poniższe warunki. Jako pełnoprawny Gryfon wysyłasz do mnie Prywatną Wiadomość z prośbą o przydzielenie do tego domu oraz odpowiedziami na pytania, które nie powinny Ci sprawić większego problemu, a Ja, po konsultacji z Tiarą Przydziału, wydam werdykt. Jednak nie obawiaj się, wystarczy że masz w sobie odwagę, męstwo i cnotę, a będziesz miał zaszczyt udzielać się w Gryffindorze!

1) Dlaczego chcesz należeć właśnie do tego domu? [co najmniej 3 powody]
2) Skąd wzięła się nazwa tego domu?
3) Jak dostać się do Wieży Gryffindoru?
Odpowiedzi przesyłacie do mnie na PW.

Ostatnią rzeczą, którą trzeba wykonać, jest napisanie (conajmniej) 20 -to linijkowej historyjki z życia w Hogwarcie- jako Gryfon. Oczywiście w tym temacie.
Finito.


Lista Gryfonów:

* Claire
* Lucio
* Mary Jane
* Nacia 1234
* fuerte

Jeżeli ujrzycie przy Waszym nicku taki znaczek ~ to oznacza, że jesteście w pewien sposób wyróżnieni. Każdy może go mieć, jeśli będzie się często udzielał w tym temacie.


Zanim zaczniesz się tutaj udzielać :

Regulamin pisania postów.
Rozumiem - powitania, pożegnania i tym podobne.
Tylko proszę Was, abyście nie zrobili z tego tematu śmietnika.
Tak więc proszę:
* nie pisać postów pod postem. Proszę "zawierać się" w jednej wiadomości.
* nie pisać tylko "Hej, jest tu kto!?", "Spoko!". Proszę rozwinąć swoją wypowiedź, może dopisać coś bardziej interesującego, z czego mógłby wywiązać się temat.
* nie spamować, nie powielać swoich wiadomości
* nie nadużywać CapsLocka
* nie wyzywać i nie obrażać innych użytkowników
* ogólnie rzecz biorąc- obowiązują tutaj takie same zasady jak w każdym miejscu na stronie
Ten regulamin jest pełnego autorstwa Moony Alex ;]

A teraz regulamin Gryffindoru.
1. Każdego szanującego się Gryfona obowiązuje pisanie postów, które musza zawierać conajmniej 20 linijek.
2. Żaden, ale to żaden Ślizgon nie ma wstępu do wierzy Gryffindoru. No, chyba, że za pozwoleniem założyciela.
W żadnym wypadku nie można wlatywać tutaj i pisać, że zaatakowało się członków i wylatywać.
Przykład:
*Wchodzi szybkim krokiem do Wierzy Gryffindoru*
*Oszołamia/ zabija/ atakuje wszystkich Gryfonów i wybiega z Wieży.*

3. Jeżeli już chce się rozegrać jakiś pojedynek/ walkę, proszę załatwiać to na błoniach.

PLAN ZAJĘĆ GRYFONÓW:

Poniedziałek
8.00 - 8.30 - śniadanie
11.00 - 12.30 - Zaklęcia
13.00 - 14.30 - Obrona Przed Czarną Magią
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
16.00 - 17.30 - Zielarstwo
19.30 - 20.00 - kolacja

Wtorek
8.00 - 8.30 - śniadanie
9.00 - 10.30 - Historia Magii
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
16.00 - 17.30 - Opieka nad Magicznymi Stworzeniami
19.30 - 20.00 - kolacja
22.30 - 00.00 - Astronomia

Środa
8.00 - 8.30 - śniadanie
11.00 - 14.30 - Eliksiry
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
16.00 - 17.30 - Zaklęcia
19.30 - 20.00 - kolacja

Czwartek
8.00 - 8.30 - śniadanie
9.00 - 10.30 - Transmutacja
11.00 - 12.30 - Wróżbiarstwo
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
19.30 - 20.00 - kolacja

Piątek
8.00 - 8.30 - śniadanie
9.00 - 10.30 - Transmutacja
11.00 - 12.30 - Obrona Przed Czarną Magią
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
16.00 - 19.00 - czas przeznaczony na treningi Quidditcha
19.30 - 20.00 - kolacja




A więc temat uważam za otwarty.
Miłej zabawy (;
__________________
- Look at us. I'm frozen and you're dead. And I love you.
- It's a problem.
- Do you remember what you told me once? That every passing minute is a another chance to turn it all around.
- I'll find you again.
- I'll see you in another life... when we are both cats.
Claire jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-15-2009, 13:16   #2
Lucio
Jeszcze zdrowy miłośnik fantasy
 
Lucio na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Lokalizacja: Dolina Godryka
Posty: 151
Post

Peron 9 i 3/4 jak zwykle wyglądał tak samo. Rodziny razem z uczniami tłoczyły się na całej stacji, a nad ich głowami buchały kłęby pary. W powietrzu wyczuwało się zdenerwowanie i podniecenie towarzyszące tej porze. Niebieskooki chłopak o ciemnych włosach samotnie ruszył przez stację co raz rozglądając się na boki szukając znajomych twarzy. Z pewnym żalem wszedł do pociągu wlokąc za sobą kufer. Wrzucił go na górną półkę i rozwalił się na kanapie. Wyjrzał przez okno mając nadzieję, że jednak zauważy kogoś z przyjaciół lecz znowu poniósł zawód.
- Ech - westchnął, wyciągając papierosa - Może spotkamy się w Hogwarcie - odparł po chwili wypuszczając dym z ust.
Z minuty na minutę peron opróżniał się z młodzieży zostawiając rodziców samych, a pośród nowych absolwentów wyczuwało się silne podniecenie towarzyszące pierwszej podróży Expresem Londyn- Hogwart. Matki popłakiwały, a rozradowani ojcowie dumnie stali radzi ze swoich pociech. Luc od pierwszego pobytu na peronie nie miał takiego szczęścia. Od kiedy tylko pamiętał wychowywał go dziadek nigdy nie wspominając o jego rodzicach; oczywiście wielokrotnie o to pytał lecz dziadek błyskawicznie zmieniał temat karząc mu skupić się na zaklęciach. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że nie miał lekkiego dzieciństwa ale było to mylne złudzenie. Ciężką naukę wpajaną mu przez dziadka rekompensowały mu podróże na jakie wybierał się razem z nim każdego lata. Luc był dosyć spokojna osobą, dosyć towarzyską ale jak każdy tez miewał chwile załamania. Dla swoich bliskich mógłby oddać życie, traktował ich jak rodzinę, której nigdy tak do końca nie miał - lekko zakręconą rodzinę. Miał też pewne sekrety, które znali tylko jego najbliżsi przyjaciele...
Wyrzucił papieros przez otwarte okno i machinalnie sięgnął po kolejny zaciągając się kolejną porcją dymu. Kiedy pociąg ruszył jego wszystkie nadzieje na rychłe zobaczenie znajomych prysnęło jak mydlana bańka lecz gdy zostawili daleko w tyle Londyn, usłyszał przez otwarte drzwi znajomy głos:
- Jak zwykle! Jedyny przedział z którego kopci się tyle dymu!
Podniósł głowę i momentalnie uśmiech pojawił się na jego twarzy zastępiając przygnebienie.

/Prosze
__________________
jeżeli odnajdziesz szczęście, ciesz się.'

Ostatnio edytowane przez Lucio : 08-15-2009 o 15:29.
Lucio jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-15-2009, 15:33   #3
Claire
Administrator
 
Claire na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Lokalizacja: Marvel Universe
Posty: 1,811
Domyślnie

Gwoli ścisłości, czy ja mogę nadal być Twoją dziewczyną czy chcesz być wolny? ;D
__________________
- Look at us. I'm frozen and you're dead. And I love you.
- It's a problem.
- Do you remember what you told me once? That every passing minute is a another chance to turn it all around.
- I'll find you again.
- I'll see you in another life... when we are both cats.
Claire jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-15-2009, 15:36   #4
Lucio
Jeszcze zdrowy miłośnik fantasy
 
Lucio na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Lokalizacja: Dolina Godryka
Posty: 151
Post

to dla mnie zaszczyt
__________________
jeżeli odnajdziesz szczęście, ciesz się.'
Lucio jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-15-2009, 15:37   #5
Claire
Administrator
 
Claire na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Lokalizacja: Marvel Universe
Posty: 1,811
Domyślnie

W takim razie piszę =D

- Jak zwykle! Jedyny przedział z którego kopci się tyle dymu!
Podniósł głowę i momentalnie uśmiech pojawił się na jego twarzy zastępując przygnebienie.

Claire stanęła w drzwiach i teatralnie rozpędziła dłonią dym. Zamrugała oczami, żeby coś zobaczyć przez wciąż obecny smog, unoszący się w powietrzu, ale straciła po chwili cierpliwość, wyjęła różdżkę i wywołała gwałtowny podmuch powietrza, który wywiał cały dym przez okno.
- Zgasiłaś mi fajkę! - zawołał Luc, udając naburmuszonego.
- Och, przestań - prychnęła Claire. Podbiegła do swojego chłopaka i raptownie usiadła mu na kolanach, przy okazji zarzucając ręce na jego bladą szyję. Odgarnęła jego czarne włosy z twarzy i delikatnie pocałowała, po czym wyszeptała mu do ucha: "Tęskniłam za tobą."
- Ja też - odpowiedział cicho Luc. - A teraz opowiedz mi, gdzie się podziewałaś przez całe wakacje.
Claire zeskoczyła z kolan Luc'a i usiadła na przeciwko niego. Odgarnęła włosy na plecy i zakręciła na palcu małe pasemko. Jej fioletowe włosy znacznie urosły w ciągu wakacji. Teraz sięgały już za łopatki.
- Opowiem... Jak dasz mi fajkę, bo moje się skończyły - powiedziała, udając zalotny ton.
- Jak zwykle - Luc tylko wywrócił oczami i podał Claire paczkę papierosów. - Tak właściwie, to gdzie jest Mary?
Fiołeczek wyjęła papierosa z paczki, wzruszyła ramionami i odpowiedziała:
- Rozdzieliłyśmy się dziesięć minut temu. Pewna dziewczyna z naszego roku potrzebowała pomocy przy kufrze. Coś jej się rozsypało czy coś w ten deseń. Wiesz, że ja uciekam od sprzątania, więc skutecznie się ulotniłam.
Potarła delikatnie palec wskazujący o kciuk i między nimi wytworzył się malutki płomień ognia. Claire wzięła papierosa do ust i odpaliła go. Płomyczek między jej palcami zniknął.
- CLAIRE! - wrzasnął Luc.
- Na Merlina - fioletowowłosa podskoczyła w górę. - Co, do jasnej cholery?! I co ty, kurwa, palisz? - zapytała z pretensją i zaczęła się gwałtownie krztusić.
- Ulepszyłem je trochę - odpowiedział cicho i uśmiechnął się pod nosem. Zaraz jednak jego uśmiech przygasł i zamienił się w okropny grymas. - Miałaś tego więcej nie robić.
Claire zaciągnęła się papierosem i spojrzała w okno. Nie chciała przekonywać Luc'a, że obiecywanie sobie, że więcej nie będą wykorzystywać swoich mocy, jest bezsensowne. On dobrze o tym wiedział. Milczała, tak samo jak Luc. Po kilkudziesięciu naprawdę długich sekundach zdołała wyszeptać:
- Nie będę tego robić.
- To dobrze - odetchnął z ulgą Luc.
- Ale to był tylko mały płomyczek! - zaprotestowała Claire.
Luc tylko spojrzał na nią groźnie swoimi niebieskimi oczami i nic nie powiedział, ale Claire wiedziała, że na tym etapie już nie warto tego dalej ciągnąć.
- Chciałeś wiedzieć, co robiłam przez całe wakacje - zaczęła po kilku minutach. Luc nagle podniósł głowę. Wcześniej udawał, że kołysanie pociągu go uśpiło. Skubany kłamca.
- Szukałam mojej matki - kontynuowała Claire. - Nie widziałam jej od roku. Dumbledore się na mnie wścieknie. Utrzymuje, że ona żyje, ale przecież muszę ją w końcu zobaczyć! - zawołała oburzona. - Przepraszam, że nie wysłałam sowy, ale chyba musiałabym jakąś złapać w lesie, żeby się z kimkolwiek skontaktować.
- Tak jakby był to dla ciebie problem - burknął Luc. - Mogłaś wysłać Theo.
- Theo? - Fiołeczek roześmiała się głośno. - To przeklęte kruczysko nie chciało się ruszyć z Hogwartu! Wciąż tam siedzi. Może to i dobrze, tylko przeszkadzałby mi w trakcie poszukiwań. Nie lubię czegokolwiek pilnować, a on nie jest jakoś specjalnie do mnie przywiązany.
Wyjęła z paczki Luc'a kolejnego papierosa, ale tym razem odpaliła go za pomocą płomienia z różdżki. Nie zakrztusiła się. Wręcz przeciwnie, zaciągnęła się bardzo mocno.
- Nie znalazłam matki, ale za to moja matka chrzestna znalazła mnie.
Luc, który akurat chciał napić się wody, rozlał ją po całym przedziale.
- Bella cię znalazła?! - krzyknął tak głośno, że ktoś z przedziału obok otworzył drzwi i zajrzał do nich. Para jednak pospiesznie zbyła machnięciem ręki rudowłosego chłopaka.
Claire szybko usunęła wodę z podłogi i syknęła:
- Na miłość boską! Wiesz co do ciebie czuję, ale wrzaśnij mi jeszcze raz, a cię zaknebluje, przysięgam.
Luc zacisnął zęby, ale mruknął pod nosem coś, co przypominało: "To by mogło być ciekawe".
- Nie, Bella nie przyszła po mnie. Nasłała na mnie Dracona - na twarzy Fioletowej pojawił się straszny grymas. - Jak myślisz, jak się to skończyło? - zapytała, dusząc w sobie śmiech. Jej nastroje i miny zmieniały się jak w kalejdoskopie.
- Spaliłaś go, wrzuciłaś do bagna i zeżarły go krokodyle? - odpowiedział pytaniem na pytanie Luc, z nieukrywaną nadzieją w głosie.
- Nie, a chciałabym - odpowiedziała zawiedziona Claire.- No cóż, mam na to cały rok. Na razie wbiłam mu sztylet jego cioci w rękę i kazałam oddać. Miał pewne trudności z teleportacją, ale nie liczyłabym na farta, pewnie jest cały.
- Oddałaś sztylety Bellatrix? - zapytał zszokowany Luc, patrząc na długie, czarne kozaki Claire, gdzie zawsze znajdowały się sztylety.
Claire uśmiechnęła się delikatnie i pokręciła głową.
- Tylko jeden - sprecyzowała. - Jeden wciąż tu jest - dotknęła dłonią lewego buta.
Nagle drzwi przedziału rozsunęły się gwałtownie. Patrzyły na nich dwie dziewczyny, z których jedną znali bardzo dobrze - Jane. Obok niej jednak stała obca dziewczyna, która miała na sobie szaty Gryffindoru. Claire rozpoznała w niej tą, która prosiła o pomoc przy zepsutym kufrze.
- Ty wredna szmato, jak mogłaś po prostu zwiać?! - krzyknęła Mary. Claire od razu poczuła się jak w domu. Nagle Mary odezwała się całkiem miłym głosem i wskazała na stojącą obok siebie dziewczynę - A to jest Natt Howlett.

EDIT: Wprowadziłam nową postać, bo miałam powód :P Tylko ta małpa miała napisać i gdzieś uciekła ^^.
__________________
- Look at us. I'm frozen and you're dead. And I love you.
- It's a problem.
- Do you remember what you told me once? That every passing minute is a another chance to turn it all around.
- I'll find you again.
- I'll see you in another life... when we are both cats.
Claire jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-15-2009, 21:50   #6
Nacia1234
Moderator
 
Nacia1234 na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
Domyślnie

Natt stała wyprostowana, spoglądając na siedzącą parę. Na widok dziewczyny z fioletowymi włosami zachciało jej się śmiać, ale stłumiła to. Obok siedział przystojny chłopak, którego już nieraz widziała w wieży Gryffindoru i o którym już wiele słyszała bo niejedna z jej koleżanek się w nim podkochiwała. Ale cóż, dziewczynę już posiadał, co wcale nie było takie dziwne.
- Cześć - odezwała się po chwili, któa wydawała się wiecznością - Dzięki za pomoc! - uśmiechnęła się do Claire, która wyciągnęła do niej dłoń, przedstawiając się. Wszystkie dziewczyny roześmiały się, a Lucio patrzył na nie całkowicie obojętnym wzrokiem. W końcu przyszła kolej na niego.
- No, no, Jane. Widzę, że zwerbowałaś nam nową koleżankę. Lucio. Capaldi - przedstawił się, po czym dodał udajęc dżentelmena - Może usiądziecie?
Natt i Jane ulokowały swoje kufry w odpowiednich miejscach uprzednio upewniając się, że tym razem żaden z nich nie padł ofiarą głupiego psikusa, po czym usiadły. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, przerywana tylko tupaniem nogi chłopaka.
- Zgłodniałam... - powiedziała Jane, a Lucio przeszukał kieszenie w poszukiwaniu czegoś dla niej.
- Chyba nie nosisz żarcia w kieszeniach? - złośliwie zapytałą Claire, wyciągając coś z torebki i podając to Jane.
- No co? Nic dzisiaj nie jadłam...
- Myślałam, że się odchudzasz...
- Od jutra.
- Słyszałem to rok temu - rzucił Lucio i zaraz oberwał. Zaraz też w przedziale, w którym się znajdowali pojawiła się najbardziej nieporządana postać...
__________________
Life is wasted on the living

Ostatnio edytowane przez Nacia1234 : 08-15-2009 o 22:10.
Nacia1234 jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-16-2009, 12:12   #7
Lady Mary Jane
Moderator
 
Lady Mary Jane na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 1,687
Domyślnie

- O mój boże... - westchnęła Claire.
- Tylko nie to.
Przed nimi, ze swoją pyszałkowatą twarzą i gorylami za plecami, stał Draco Malfoy we własnej osobie.
- Bellamy - syknął.
Claire uniosła wysoko prawą brew i spojrzała na niego z pogardą.
- Pozwól na chwilę - dodał. Tym razem to Mary nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem.
- Draco, od kiedy to w Twoim menu goszczą dobre maniery?
Malfoy zrobił jeden krok w kierunku Mary, ale nie zdążył do niej dotrzeć, bo Claire przyłożyła mu różdżkę do szyi.
- Czego chcesz? - spytał Lucio.
- Chciałbym porozmawiać z Twoją dziewczyną - powiedział zimnym tonem Malfoy, masując miejsce, w którym przed chwileczką tkwił koniec różdzki Fioletowej.
- A gdzie magiczne słówko? - spytała niespodziewanie Natt. Dracon popatrzył na nią badawczo, a po chwili uniósł wysoko brwi.
- Ja cię znam! - wykrzyknął. Przez chwilą Claire miała lekko zdezorientowaną minę, a Luc patrzył się na Draco, jak na kompletnego idiotę.
- Odbiło ci...? - spytała powoli Natt.
- N-nie... - wyjąkał Draco. Mary wmig opanowała sytuację i wstała.
- Może już pójdziesz. Na pewno znajdziesz jeszcze Claire w zamku. Teraz stąd idź.
- Nie będziesz mi rozkazywać, głupia - syknął blondyn, wracając do dawnej maski.
- Och, tak, tak - powiedziała Mary, wypychając go z przedziału.
- Co to miało być? - Jane spojrzała na Natt pytająco. Claire siedziała wyprostowana jak struna, patrząc na obie dziewczyny.
- No właśnie - dodał Luc.
- Nie wiem - odparła Natt.
- Mam nadzieję, że nie masz z nim nic wspólnego - mruknął Luc podejrzliwie.
Natt nie odpowiedziała, tylko spuściła wzrok. Mary postanowiła nie drążyć tematu.
- No, to ktoś może poczęstuje mnie fajką?
- Wiedziałam... - mruknęła Claire. Mary posłała jej tylko zgryźliwe spojrzenie. Po chwili Luc machał paczką przed twarzą Jane
- Dzięki - mruknęła. - Claire? - spojrzała pytająco na dziewczynę. Fioletowa posłała pytające spojrzenie Lucowi, który tylko odwrócił głowę. Po chwili Claire zrobiła ledwo widoczny ruch obok papierosa Mary, a ten tlił się już pełną parą. A raczej dymem.
- Palisz? - spytała Natt, wypuszczając dym z krwistoczerwonych ust.
- Sporadycznie - odparła dziewczyna, patrząc na papierosa.
- Taa, jasne. Każdy tak kiedyś mówił - uśmiechnął się Luc.
- I tak... - zaczęła Jane. Zazwyczaj nie mogła przestać gadać. A gdy się już rozkręciła, źle to wróżyło dla osób w jej towarzystwie. - Lucio, gdzie się szwendałeś przez wakacje?
- Tu i tam... - odparł chłopak, wyrzucając do połowy spalonego papierosa za okno.
- Okej, nie dopytuję się - mruknęła Jane, odrobinę zawiedziona.
- A ty, Mary? - spytała Claire.
- Ja? Ja... No cóż... Nie robiłam nic specjalnego. Małe wygrzewanie się tu i tam, bycie zwykłą dziewczyną, ot co - uśmiechnęła się kwaśno Mary.
- Widzę, że cię to zbyt nie interesowało - mruknęła Natt. Mary odwróciła się w jej stronę i odparła tajemniczo, teatralnym tonem:
- Och, kochana, naprawdę to zależy od tego, w jakich kwestiach to rozpatrujesz...
Fioletowa wybuchnęła dzwięcznym smiechem i jakby niepamiętając incydentu z Malfoyem, w przedziale znów zapanowała pogodna atmosfera.

//Wybaczcie za żałosną długość.//
__________________
GUNS N' ROSES
Lady Mary Jane jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-16-2009, 18:12   #8
Lucio
Jeszcze zdrowy miłośnik fantasy
 
Lucio na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Lokalizacja: Dolina Godryka
Posty: 151
Post

Kilka godzin później kiedy na niebie za oknami zagościła purpura w pociągu zaczęła panować dziwna atmosfera poruszenia. Pierwszoklasiści, którzy dopiero zaczynali swoją naukę byli strasznie podniecieni perspektywą zobaczenia zamku. Z pewnym szałem przebierali się w nowe szaty biegając od przedziału do przedziału.
- Denerwują mnie te małolaty - rzuciła Claire mrużąc niewinnie oczy.
- Ale kogo oni nie wkurzają Kochaniutka - powiedziała spokojnie Mary - To plaga naszych czasów - westchnęła.
Natt spojrzała na nie rozbawiona z 'szatańskim' uśmiechem na twarzy.
- Moje kochane ale prędzej czy później macierzyństwo was nie ominie - powiedziała jak psycholog.
Mary i Claire momentalnie ocknęły się z błogiego stanu. Na pół zdziwione i rozbawione zaniosły się śmiechem.
- Jesteś wariatką Natt! - krzyknęła roześmiana Emdżej.
- Taak, racja - przywtórowała claire.
Luc spojrzał na dziewczyny wybudzony z zadumy nie wiedząc o co tym razem chodzi. Przez całą podróż świergotały między sobą jak szalone. Już za nimi nie nadążał.
- Jak wy możecie tak nawijać przez cały czas?! - zapytał.
Aniołki spojrzały po sobie ze zrozumieniem.
- Taką mamy naturę - odpowiedziały jednocześnie znowu zanosząc się śmiechem.
Luc wywróćił oczami i wyjął ostatni papieros. Claire spojrzała na niego z lekkim oburzeniem.
- Znowu? Mógłbyś troszkę przystopować.
- Moja Droga taką mam naturę - odrzekł teatralnie.
- To niech Pan Natura teraz wyjdzie bo chcemy się przebrać, raz! - rzuciła Mary.
- Yy, nie mogę zostać? - zapytał błagalnie.
- NIE! - odpowiedziały chórem wyrzucając go na korytarz.
Wpadł plecami na ścianę po czym krzyknął:
- Podajcie mi zapalniczke!
Drzwi lekko się uchyliły ukazując twarz Nattie.
- Claire kazała Ci przekazać, że jej nie dostaniesz - zakończyła z uśmiechem zamykając przedział.
- Zobaczymy, zobaczymy - mruczał z zadowoleniem pod nosem- Ej Ty?
Młodzik stanął jak wryty wpatrując się w Luc`a.
- Mogę na chwilę Twoją różdżkę?
Chłopak z niepewnością podał ją Lucowi patrząc jak bucha z niej strumyk ognia.
- Dzięki - rzucił przechadzając się po korytarzu.
Minęło jakieś pietnaście minut kiedy drzwi ponownie się otworzyły.
- Już możesz wejśc - powiedziała Mary, ubrana identycznie jak jej towarzyszki.
Luc stanął oszołomiony wpatrując się w dziewczęta.
- Ostatni raz widziałem was tak ubranie kiedy...
- Nie ważne - przerwała Claire.
- A co, nie ładnie? - zapytała Natt obracając się dokoła.
- Ładnie, ładnie - przyznał chłopak usmiechając się do siebie.
- A Ty się nie przebierasz? - spytała.
- Nie chce mi się, po za tym nie lubię tych ciasnych szat.
- Szkoda - szepnęła ponuro Mary.
- Przy was ten rok będzie ciekawszy niż ostatni.
Pociąg zaczął zwalniać, a za oknem pojawiła się Stacja HOgsmeade. Tłumy zaczęły wysypywać się zamku chcąc uwonić się ze strasznego tłoku.
- No cóż pora wysiadać, kochaniutkie.

/ ;]
__________________
jeżeli odnajdziesz szczęście, ciesz się.'
Lucio jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-16-2009, 20:40   #9
Nacia1234
Moderator
 
Nacia1234 na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
Domyślnie

- Wysiadać? Oszalałeś? - fuknęła Jane i usiadła w jak najbardziej wygodnej pozycji. Claire i Luc stali na środku. Natt wyglądnęła z przedziału i stwerdziła, że lepiej poczekać jeśli nie chce się zostać staranowanym przez grupkę podnieconych pierwszoroczniaków. Postanowiła dołączyć do koleżanki i rozłożyła się na siedzeniu.
Luc i Fioletowa jednak wyszli.
- Ich sprawa - stwierdziła Jane podnosząc brwi.
Wkrótce później dwie Gryfonki stwierdziły, że pierwszoroczniacy wyszli z pociągu i same wychodząc na korytarz spotkały tylko dwóch roztrzepanych prefektów, sprawdzających czy aby nikt nikt nie zostawił niczego w swoim przedziale. Z zewnątrz dało się słyszeć rozradowany głod Hagrida witającego się z Potterem i wołającego nowych uczniów Hogwartu.
Przy wyjściu z pociągu spotkały Claire układającą na nowo fryzurę swojego chłopaka.
- No, no - roześmiała się Natt a Emdzej zagwizdała, za co zresztą oberwała od Fioletowej.
- Chodźmy już lepiej - rozkazał Luc, niecierpliwymi ruchami poprawiając swoją szatę.
- Zgłodniałam... - stwierdziła Jane i cała czwórka ruszyła przed siebie by wkrótce zająć miejsce przy stole w Wielkiej Sali.
...
-Paszteciki, omlety, sok z dyni?
- A może coś słodkiego?
- Do cholery, przestańcie! Powiedzialam tylko, że jestem głodna...
- Och, dajcie spokój! - zaśmiewała się Claire, przeżuwając kęs czegoś bliżej niezidentyfikowanego.
- Zaczyna się... - rzuciła Natt z zasępioną miną i tylko Luc tak naprawdę załapał o co jej chodzi. Na podest wszedł już sam Albus Dumbeldore...

/krótkie i beznadziejne, wjem.
__________________
Life is wasted on the living
Nacia1234 jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-17-2009, 17:28   #10
Claire
Administrator
 
Claire na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Lokalizacja: Marvel Universe
Posty: 1,811
Domyślnie

- Chrrr... - Rozległo się ciche, udawane chrapanie, dobiegające od strony Natt.
Claire parsknęła śmiechem, po czym przymknęła oczy i położyła głowę na założonych ramionach, które znajdowały się na stole. Czuła się spokojna i odprężona. W końcu mogła wrócić do prawdziwego domu, nie musiała przenosić się z miejsca na miejsce. Mogła spać w ciepłym łóżku i codziennie spotykać się z przyjaciółmi. Nawet cieszyła się, że będzie mogła chodzić na lekcje. Obiecała sobie, że w tym roku bardziej przyłoży się do praktycznych zajęć, a na nauczenie się teorii znajdzie jakiś sprytny skuteczny sposób. Jeszcze nie wiedziała jaki, ale wiedziała, że w końcu na niego wpadnie, a jeśli nie, to przyjaciele jej pomogą...
Nagle poczuła ostry ból w kolanie i szybko wyprostowała się, przecierając oczy.
- Chyba przysnęłaś - syknęła cicho Mary.
Dumbledore najwyraźniej już skończył swoją przemowę, bo prefekci zaczynali wstawać od stołów i szukać pierwszorocznych, których mieli zaprowadzić do poszczególnych domów.
- Coś straciłam? - zapytała zaspanym głosem Claire.
- Poniekąd - odparła Natt. - Nieźle nas nastraszył. Poza Hogwartem nie jest za ciekawie. No, na pewno jest gorzej niż rok temu.
- Ale dodał też, że tu nic nam nie grozi - wtrąciła szybko Mary.
- Jaaaasne - tym razem to Luc się wtrącił, mocno ziewając i wyraźnie dając do zrozumienia, że też nie słuchał uważnie przemowy dyrektora. - Tak jakbyśmy się czegokolwiek bali.
Claire delikatnie się uśmiechnęła. Poprawiła szatę i zaczęła wstawać od stołu. Reszta podążyła za jej przykładem.
- Aha, i mamy nowego nauczyciela OPCM - powiedziała Natt, kiedy stanęli przed portretem Grubej Damy.
- To chyba nic nowego, co? - zapytała retorycznie Claire. - Zna ktoś hasło?
- Figlarne figielki - powiedział Luc do Grubej Damy.
Fiołeczek tylko opuściła głowę i pacnęła się dłonią w czoło, nawet nie kryjąc się z tym, co myśli o tak głupim haśle.
- Nie chodzi o to, że jest nowy - Mary kontynuowała wypowiedź Natt. - Jest dziwny. Zjawił się w środku uczty, cały mokry od deszczu, najwyraźniej wkurzony i...
- Od deszczu? - przerwała jej Claire. - Przecież nie...
- Nie pada, właśnie - wpadła jej w słowo Natt.
Znajdowali się teraz w pokoju wspólnym, który był zatłoczony uczniami od drugiej klasy wzwyż. Nie mogli teraz swobodnie porozmawiać.
- Najwyraźniej się teleportował - dodał Luc. - Dowiedzieliśmy się tylko, że nigdy nie był aurorem, nigdy nie uczył w żadnej szkole, a urodził się na Syberii - po skończeniu ostatniego słowa parsknął śmiechem.
- Tyle wykombinowalibyśmy sami, strasznie zaciąga rosyjskim akcentem - wywróciła oczami Natt.
Dziewczyny pożegnały się z Luc'iem i weszły na schody, wiodące do dormitoriów dziewcząt. Szczęśliwie okazało się, że ich trójka będzie dzielić ze sobą sypialnię. Chociaż żadna nie powiedziała tego na głos wszystkie cieszyły się na tą myśl, bo wracając z nocnych wypraw będą narażone na mniejsze ryzyko.
W końcu znalazły się w ciepłym dormitorium i usiadły na swoich łóżkach. Pośpiesznie przebrały się w koszule, umyły zęby i powiedziały "dobranoc". Wszystkie były tak zmęczone, że nie miały siły na dalsze rozprawianie o nowym profesorze Obrony Przed Czarną Magią.
Następnego dnia, Claire obudziła się przed wszystkimi innymi śpiącymi w pokoju, ale czuła się wyspana. Przeciągnęła się jak kot i wyszła spod kołdry. Rozejrzała się po dormitorium, które teraz stało przed nią w pełnym świetle. Znów poczuła to ciepłe uczucie i uśmiechnęła się do siebie. Wzięła szybki prysznic i umalowała jak zwykle tylko oczy. Założyła swoje ulubione kozaki, ubrała spódniczkę i białą bluzkę (której nie dopięła na dwa ostatnie guziki), założyła krawat, którego nawet nie zawiązała i przełożyła szatę przez ramię. Tak wyszła z dormitorium, zeszła po schodach i od razu natknęła się od razu na... profesor McGonagall.
- Ożeż w m... - wyrwało się Claire.
- PANNO BELLAMY, CO TO ZA STRÓJ?! - wrzasnęła na cały pokój wspólny.
- Przepraszam, pani profesor, jest jeszcze wcześnie i... - zająknęła się Claire i udawała skruszoną. Cóż, czasem trzeba.
McGonagall pokręciła głową z dezaprobatą i teatralnie westchnęła, dając do zrozumienia, co myśli o tak poważnym zbezczeszczeniu mundurka.
- Tak czy inaczej... - zaczęła, szukając czegoś w połach szaty - Tu jest twój plan lekcji. Proszę.
Claire odebrała od swojej opiekunki pergamin dość pokaźnych rozmiarów, rozwinęła go i przeczytała:

Poniedziałek
8.00 - 8.30 - śniadanie
11.00 - 12.30 - Zaklęcia
13.00 - 14.30 - Obrona Przed Czarną Magią
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
16.00 - 17.30 - Zielarstwo
19.30 - 20.00 - kolacja

Wtorek
8.00 - 8.30 - śniadanie
9.00 - 10.30 - Historia Magii
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
16.00 - 17.30 - Opieka nad Magicznymi Stworzeniami
19.30 - 20.00 - kolacja
22.30 - 00.00 - Astronomia

Środa
8.00 - 8.30 - śniadanie
11.00 - 14.30 - Eliksiry
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
16.00 - 17.30 - Zaklęcia
19.30 - 20.00 - kolacja

Czwartek
8.00 - 8.30 - śniadanie
9.00 - 10.30 - Transmutacja
11.00 - 12.30 - Wróżbiarstwo
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
19.30 - 20.00 - kolacja

Piątek
8.00 - 8.30 - śniadanie
9.00 - 10.30 - Transmutacja
11.00 - 12.30 - Obrona Przed Czarną Magią
15.00 - 15.30 - przerwa obiadowa
16.00 - 19.00 - czas przeznaczony na treningi Quidditcha
19.30 - 20.00 - kolacja


/Pasuje wam taki plan zajęć? ;] Jeśli tak, to mogę go wkleić w pierwszego posta. Pomyślałam, że to dobry pomysł, ale jak wam się nie podoba, to usunę./
__________________
- Look at us. I'm frozen and you're dead. And I love you.
- It's a problem.
- Do you remember what you told me once? That every passing minute is a another chance to turn it all around.
- I'll find you again.
- I'll see you in another life... when we are both cats.
Claire jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Odpowiedz


Zasady postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni post / autor
Gryffindor Clover Kosz 634 08-15-2009 13:10
Gryffindor CZARNY999 Kosz 4 03-11-2008 21:46
Gryffindor Moony Alex Kosz 2014 11-02-2007 13:11
GRYFFINDOR Moony Alex Kosz 1989 07-01-2007 15:47
GRYFFINDOR Limonka Kosz 133 03-27-2007 17:41


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:19.

Powered by vBulletin® Version 3.7.3
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.