Wróć   HPN.pl > Harry Potter > Hogwart

Odpowiedz
 
Narzędzia tematu Wygląd
Stary 08-18-2009, 13:20   #11
Claire
Administrator
 
Claire na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Lokalizacja: Marvel Universe
Posty: 1,811
Domyślnie

W Ravenclaw chyba nie byli poważni z tym planem, bo to śmiechu warte ;] Nikt nigdy nie pisał planów, ja napisałam i nagle w Ravenclaw też się pojawił plan. Dobra, wklejam go w pierwszego posta, żeby później nowi nie mieli problemu z połapaniem się.
__________________
- Look at us. I'm frozen and you're dead. And I love you.
- It's a problem.
- Do you remember what you told me once? That every passing minute is a another chance to turn it all around.
- I'll find you again.
- I'll see you in another life... when we are both cats.
Claire jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-18-2009, 15:48   #12
Lucio
Jeszcze zdrowy miłośnik fantasy
 
Lucio na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Lokalizacja: Dolina Godryka
Posty: 151
Post

Luc wstał rano lekko zaspany. Całą noc dręczyły go koszmary z pewnością wywowłane przez aurę tutejszą aurę. Wstał, pozbierał ubranie porozrzucane po całym pokoju i bez większego pośpiechu wziął kąpiel. Z błogim wyrazem twarzy wszedł do opasłej wanny, opierając głowę o marmurową posadzkę. Za nic nie chciał opuszczać teraz tego miejsca ale przynajmniej należałoby się pokazać w pierwszym dniu żeby później jakoś usprawiedliwiać nieobceności. Pięc minut później schodził już schodami z samej góry wieży. Kiedy wkroczył do Pokoju Wspólnego uśmiechnął się wpatrując w Claire odwróconą do niego plecami- w rękach trzymała jakieś pergaminy. Podszedł najciszej jak potrafił i zakrył jej dłonią oczy. Fiołeczek lekko drgnęła; na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Hej - obróciła się na pięcie i pocałowała chłopaka - Jak się spało?
Luc odetchnął i wpatrując się w papiery powiedział.
- Dobrze, powiedzmy, że dobrze. Co tam masz?
Claire zaczęła machać mu pergaminami przed oczami.
- Helloł, plan zajęć! - powiedziała teatralnie przypatrując się mu uważnie.
- McGonagall Ci go dała? Ciekawe z kim będziemy je dzielić - nieznacznie rzucił na nie okiem.
- Taa, nie licz na nic dobrego. Masz fajke? - rzuciła po chwili.
Chłopak tylko wywrócił oczami.
- A reszta gdzie? - powiedział kładąc się na kanapie?
- Yym, chyba śpią - odpaliła szluga i usiadła na fotelu obok oddając paczkę.
Luc też zapalił wypuszczając nad sobą smugi dymu.
- To co, chyba na nich poczekamy? - zapytał.
Claire tylko nieznacznie pokiwała głową.
- Zauważyłem, że Natt idealnie do was pasuje, tzn. jest taka jak wy - dodał po chwili.
- No tak - uśmiechnęła się Fiołeczek - Aniołki charliego - dokończyła zalotnie.
- Yy, kogo? - zapytał wyraźnie nie wiedząc o co chodzi.
- Nie ważne - wzniosła oczy ku górze - Popatrz kogo diabli niosą!
Luc wychylił głowę i zobaczył idące w ich kierunku Mary i Natt.
- Ledwo wstali, a już kopcą! - stwierdziła Mary - Claire, daj jednego! - powiedziała, szeroko się uśmiechając.

/ takie u; muszę się rozkręcić
__________________
jeżeli odnajdziesz szczęście, ciesz się.'
Lucio jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-18-2009, 20:07   #13
fuerte
Super Moderator
 
fuerte na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Jul 2007
Posty: 527
Wyślij wiadomość przez ICQ do fuerte Wyślij wiadomość przez AIM do fuerte Wyślij wiadomość przez MSN do fuerte Wyślij wiadomość przez Yahoo do fuerte
Domyślnie

- Cudownie, po prostu cudownie – mruknęła wściekła Fuerte.
Dziewczyna stała właśnie przed wrotami Hogwartu, zmarznięta i piekielnie głodna. Owszem, spóźniła się na ucztę powitalną, ale przecież Dumbledore wiedział, że mogą być problemy z jej przybyciem. Prawdę mówiąc, nikt nie przewidział, że spóźni się aż tak, ale do jasnej cholery, to nie jej wina, że sieć Fiuu szwankuje!
Fuerte rozejrzała się bezradnie dookoła i zauważyła, że w jej stronę idzie dziwna postać. BARDZO dziwna postać. Mężczyzna był ze dwa razy wyższy od normalnego człowieka i przynajmniej trzy razy od niego szerszy. Był też strasznie zarośnięty; długie kręcone włosy opadały mu na ramiona, a pół twarzy zakrywała pokaźna broda. Fuerte patrzyła na niego z rozdziawionymi ustami, a kiedy był już blisko, odruchowo cofnęła się o krok.
- Chyba trochę zaspaliśmy, co? – Zaśmiał się mężczyzna. – Co się tak gapisz, brudny jestem, czy jak?
Fuerte dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że wpatruje się w nieznajomego z otwartymi ustami i zaraz się ogarnęła.
- Stoję tutaj od godziny – powiedziała zirytowana Fuer. – Myślałam, że Dumbledore wie o moim przybyciu.
- Nie martw się, mała. Profesor Dumbledore o wszystkim wie, kazał mi cię przyprowadzić – oznajmił Olbrzym wypinając dumnie pierś.
Mężczyzna wyminął Fuer i wyciągnął z kieszeni płaszcza ogromny pęk kluczy i majstrując długą chwilę przy drzwiach w końcu je otworzył.
- Ładuj się do środka – zachęcił dziewczynę i złapał za jej bagaż.
Przekraczając próg zamku, Fuerte po raz kolejny tego dnia rozdziawiła usta ze zdziwienia. Hol, w którym się znajdowali był ogromny, a na ścianie znajdowało się całe mnóstwo portretów. Jej poprzednia szkoła też była całkiem pokaźna i fascynująca, ale Hogwart bił ją na głowę.
Olbrzym popędził dziewczynę i ruszyli szybko korytarzem. Fuerte rozglądała się po korytarzach z wielkim zainteresowaniem, ale to uczucie powoli przeradzało się w strach. Jak ją przyjmą inni uczniowie? Czy w ogóle znajdzie kogoś, kto będzie chciał się z nią przyjaźnić?
- Karmelowe dropsy – zagrzmiał jej towarzysz, a Fuerte podskoczyła w miejscu.
Zobaczyła przed sobą gargulec, za którym kryły się kręcone schody. Weszła za Olbrzymem po stopniach i zobaczyła, że wielkie dębowe drzwi otwierają się przed nimi.
- Przyprowadziłem ją, panie psorze!
- Dziękuję ci, Hagridzie – Fuerte usłyszała drugi, ciepły głos.
Dziewczyna weszła do pomieszczenia i ujrzała starszego czarodzieja i niesamowicie długiej, śnieżnobiałej brodzie.
- Dzień dobry, panno Brody. – Odezwał się czarodziej. – Proszę usiąść.
Fuerte pospiesznie usiadła na fotelu wskazanym przez dyrektora. Chciała mieć to wszystko jak najszybciej za sobą.
- Widzę, że podróż nie należała do najlepszych, dlatego postaram się wszystko w miarę szybko załatwić. – Dumbledore uśmiechnął się do niej ciepło – Regulamin wisi w każdym Pokoju Wspólnym i oczywiście na Tablicy Ogłoszeń, ale z tym zapozna się pani później. Najważniejszą kwestią jest teraz przydzielenie pani do odpowiedniego domu.
Dyrektor machnął różdżką i na wysokie biurko zleciała stara, wyświechtana tiara. Wskazał na nią ręką i czekał na reakcję dziewczyny.
- Mam to założyć? – Zdziwiła się Fuerte, a dyrektor skinął głową.
Drżącymi rękami Fuer nałożyła sobie tiarę na głowę.
- GRYFFINDOR! – Wrzasnął kapelusz.
Dumbledore posłał dziewczynie promienny uśmiech, a po chwili do gabinetu weszła wysoka czarownica o kocich oczach i z włosami spiętymi w ciasny kok.
- Witamy w Gryffindorze, panno Brody – powiedziała poważnie czarownica – Nazywam się Minerwa McGonagall i jestem opiekunką domu. Albusie, chcesz coś jeszcze przekazać pannie Brody? Za półtorej godziny zaczynają się lekcje.
- Nie Minerwo, nasza nowa uczennica jest w twoich rękach – odparł uśmiechnięty Dumbledore.
McGonagall wyszła za Fuerte z gabinetu i obydwie podążyły korytarzem. W czasie drogi do Pokoju Wspólnego Gryfonów, opiekunka przedstawiała dziewczynie zasady panujące w zamku. Dała przy okazji do zrozumienia, że nie toleruje złamania jakiegokolwiek punktu regulaminu. Korzystając z ruchomych schodów, dostały się na siódme piętro i stanęły przed portretem okropnie grubej kobiety.
- Hasło, to Figlarne Figielki – oznajmiła McGonagall – Proszę się pospieszyć, śniadanie za pół godziny.
Fuerte podała hasło i weszła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Spojrzała za siebie i zaklęła głośno.
- Do jasnej cholery, gdzie są te pieprzone walizki?
Nagle usłyszała głośny śmiech i zobaczyła, że na fotelach przy kominku siedzą jakieś dziewczyny i chłopak.
- Bagaże są chyba w dormitorium, nie? – Odezwała się blondynka tłumiąc śmiech. – Zresztą, skąd się urwałaś? O ile nam wiadomo, uczta była wczoraj.
- Urwałam się ze Szwajcarii, tam są zupełnie inne zwyczaje, szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co tutaj się dzieje – wyjaśniła Fuerte podchodząc bliżej.
- Dobra, radzę ci się z tym wszystkim pospieszyć, zaraz śniadanie – odezwała się dziewczyna o fioletowych włosach – Poczekamy tu na ciebie, żebyś się znowu nie zdziwiła, jak cię schody wyniosą w inną część zamku. Aha, ja jestem Claire, to jest Mary i Natt, a to Luc, mój chłopak.
- Fuerte – przedstawiła się dziewczyna. – Zaraz będę z powrotem, dzięki.
Fuer ominęła ich i wchodząc na pierwszy stopień prowadzący do dormitoriów dziewcząt, powiedziała trochę zbyt głośno:
- Nie ma to jak zrobienie z siebie kretynki na wejściu.
Za jej plecami rozległa się kolejna salwa śmiechu.

/ w sumie, to masakra, ale nie miałam innego pomysłu ; P, chyba przeżyjecie./
__________________
Emily: I can just see it now, in lights, "Naomi, get to know me".
Naomi: I thought it was quite catchy.
Emily: Yeah, well so's AIDS.
fuerte jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-19-2009, 09:25   #14
Nacia1234
Moderator
 
Nacia1234 na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
Domyślnie

Wszystkie trzy dziewczyny siedzące na jednej kanapie patrzyły za Fuerte podejrzliwym wzrokiem.
- Dziwna jakaś - Fioletowa szturchnęła Jane.
- Oj, dajcie spokój. Jest nowa. odezwał się Lucio.
- Ha, my ją oprowadzimy! - ucieszyła się Natt zacierając rączki. Claire przegryzła wargę z błyskiem w oku, a Jane wyszczerzyła zęby. Luc tylko wywrócił oczami.
Za chwilę przed nimi pojawiła się Fuerte ubrana w swoją szate, ale widać było, że bardzo się spieszyła.
- Hm, popraw sobie kołnierz.
- Ach... - mruknęła dziewczyna i trochę się zaawstydziła. Luc podszedł do swojej dziewczyny.
- Zejdźcie z niej, co? - szepnął
- CHODŹMY! - zawołała Natt troszkę za głośno i wstała z kanapy rozciągając się. Reszta podążyla za nią i cała piątka wyszła z pokoju wspólnego podążając w kierunku wielkiej sali.
- Tlko nie on... - po pewnym czasie mruknęła Claire, a Natt uśmiechnęła się z radosci. Kiedy obok nich przechodził obie powiedziały to samo, tyle że innym tonem.
- Cześć, Draco!
Chłopak zatrzymał się i popatrzył na wszystkich po kolei. Jego wzrok zatrzymał się na Fuerte.
- Czeeeść, dziewczyny - odparł i ruszył dalej. Po drodze rzucił - Nowa?
- Co za kretyn...
- Jakiś taki zimny... - Fuerte wysnuła wnioski - Też jest z Gryffindoru?
Fioletowa parsknęła tak głośno że ludzie się za nią oglądnęli.
- Zwariowałaś? - zaśmiała się.
- A szkoda... - westchnęła Natt i zaraz oberwała - I weź mnie nie bij, co?
- Ach, ach. Należało ci się!
- Uważaj, bo wpadniesz w drzwi! A teraz może zaczniemy oprowadzać naszą nową koleżankę? - wtrącił Lucio
- No i zapraszamy do Wielkiej Sali.
Fuerte wcale nie kryła zaskoczenia. W jej wcześniejszej szkole nie było czegos takiego, byla mniejsza i bardziej uboga. Jednak tęskniła za nią.
- I stół Gryffindoru...
- Mniaaam - Nat i Jane odrazu rzuciły się na paszteciki.
- Ej, ej! Spokojnie... - do "rozmowy" wtrącił się ktoś spoza ich kręgu. Fred Weasley - Widzę, że macie nową koleżankę. A nawet dwie - zwrócił się do trójki - Natt. Miłe zaskoczenie, no, no. A tu...? Może nas przedstawicie?
- Mhm. Fuer, to jest Fred Weasley, a tam obok niego George.
- Cześć, stara! - zawołali i podali sobie ręce. Natt pokręciła głową.
- Nie ma to jak w szkole... - mruknęła - Fuerte, co zjesz?
- Eee.
- Zjedz to - powiedziała Claire podsuwając jej pod nos coś, co wyglądalo naprawdę dobrze.
- Dzięki. Ach, nie dostałam planu zajęć...
- Dziś pierwsze mamy Zaklęcia... - Luc ni stąd, ni zowąd wyciągnął plan.
- To źle. Mam nadzieję, że nie da nam nic trudnego - Jane jeszcze nie była gotowa na naukę, natomiast jego dziewcyzna wręcz przeciwnie.
- Zaklęcia to nie problem. Gorzej z teorią...
- Wymyślisz coś. A teraz idę - powiedziała Natt i wstała od stołu. Claire zmarszczyłą brwią.
- A tą gdzie niesie...?

/zauwazyłam że moje posty brzmią jakoś żałośnie...d;
__________________
Life is wasted on the living

Ostatnio edytowane przez Nacia1234 : 08-19-2009 o 11:31.
Nacia1234 jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-20-2009, 17:28   #15
Claire
Administrator
 
Claire na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Lokalizacja: Marvel Universe
Posty: 1,811
Domyślnie

Nie przejmujcie się, że ja, Mary i fuerte nie będziemy pisać w weekend, ale Mary wywiało od poniedziałku, Fuer od środy, a mnie od dzisiaj :P Ja i Mary będziemy w poniedziałek, a fuer w środę.

Pa :*
__________________
- Look at us. I'm frozen and you're dead. And I love you.
- It's a problem.
- Do you remember what you told me once? That every passing minute is a another chance to turn it all around.
- I'll find you again.
- I'll see you in another life... when we are both cats.
Claire jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-23-2009, 13:11   #16
Lady Mary Jane
Moderator
 
Lady Mary Jane na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 1,687
Domyślnie

Mary popatrzyła swoimi kocimi oczyma na Natt, która wstała i odeszła bez jakichkolwiek wyjaśnień. W jej zachowaniu dało się wyczuć wiele sprzeczności, ale Mary nauczyła się nie polegać już tak bardzo na swoich "zdolnościach". Mimo, że czuła niepokój, postanowiła pozostawić to w niepamięci. Przynajmniej na razie.
- Dziewczyny, rozkręcamy jakąś imprezę dzisiaj w Gryffindorze? - szepnął dość konspiracyjnie Fred, obejmując ramieniem Fuerte, która patrzyła na niego jak na kompletnego idiotę. Mary odrzuciła jego rękę i mruknęła:
- Nie musisz sobie pozwalać na tak wiele, Fred.
Rudzielec zrobił nadętą minę, ale Mary nie chciała się kłócić już w pierwszym dniu szkoły, więc dodała:
- A za imprezą jestem jak najbardziej. Rozgłoś to.
Fred z uradowaną miną podbiegł do George'a i szepnął mu coś na ucho, na co ten zawył z radości. Fuer posłała pytające spojrzenie Claire, która zjadała niechętnie swoją owsiankę.
- Po prostu cieszą się jak dzieci, kiedy mogą sobie pozwolić na whisky, wódę, kremowe piwo i co tam jeszcze popadnie.
- Eeeej, Claire! Tylko mi nie mów, że nie idziesz! - powiedział z wyrzutem Lucio.
- No pewnie, że idę. O ile nikt nie da mi szlabanu już w pierwszym dniu - uśmiechnęła się kwaśno.
- Kochane dzieci, czas na śniadanie się skończył. Claire, Luc, idziecie na fajkę z waszą ulubienicą? - spytała zalotnie Mary.
- Nie wlewaj sobie, kochanie - odrzekła z szelmowskim uśmieszkiem Claire, po czym dodała: - Najpierw sprawdź, czy w ogóle masz co palić!
Mary zrobiła wielkie oczy, kiedy ujrzała w ręce Claire całą paczkę jej fajek.
- Oddawaj! - ryknęła i rzuciła się w pogoń za uciekającą panną Bellamy.
- Kobiety... - Lucio tylko pokręcił głową i poczciwie odpalił papierosa, idąc z nim środkiem korytarza.

//Wybaczcie za dugość, buuu, ale jeszcze się nie wyspałam XDDD//
__________________
GUNS N' ROSES

Ostatnio edytowane przez Lady Mary Jane : 08-24-2009 o 11:08.
Lady Mary Jane jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-28-2009, 15:45   #17
Lucio
Jeszcze zdrowy miłośnik fantasy
 
Lucio na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Lokalizacja: Dolina Godryka
Posty: 151
Post

Luc patrzył rozśmieszony na dziewczyny jak zwykle walczące o poranną dawkę tytoniu. DO rozpoczęcie zajęć zostało jeszcze pół godziny więc uznali, że pobyt na błoniach jest dobrym pomysłem.
- Wiecie, co zacznijcie w końcu kupować sobie fajki bo marnie skończycie - powiedział.
Obie paląc nie przejęły się tym zbytnio zaciągając się tytoniem.
- Ja was tylko ostrzegam, bo wiem jak to się skończy - dodał z nikłym uśmiechem na twarzy.
- Nie bój się - odezwała się Mary - my nie palimy nałogowo.
- Jeszcze... - dodała Claire.
- Bierzcie przykład z Fuerte!
Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie.
- Aaa, o to chodzi - rzuciła - Jakoś nie mam zwyczaju palić z rana.
- Ha! Widzisz! - krzyknęła eM
Błonia omiatał delikatny, ciepły wiatr, który przesuwał powoli jasne chmury omiatające błękitne niebo. Nie byli jedynymi, którzy korzystając z ostatniej odrobiny wolnego czasu przyszli 'wylegiwać się' na błoniach.
- Tak właściwie to gdzie poleciała Nat?
- yy - zaczęła Claire- Może czegoś zapomniała...
- Pewnie wpadnie na zajęcia ale komu by się śpieszyło, prawda?
Popatrzyła po znajomych i szeroko się uśmiechnęła. Właśnie przez ostatni rok szkolny byli uczniami, którzy praktycznie wcale nie chodzili na zajęcia, a jednak zdawali bez najmnieszych błędów, co oczywiście nie oznaczało od razu, że są 'żądnymi władzy kujonami'... Można powiedzieć, że po za nauką mieli bardziej wciągające zajęcia.
Ale jak na razie wszystko toczyło się spokojnym tonem, nie wskazując niczego ciekawego. Luc wyciągnął kolejnego szluga i zapalaił.
- Mówiłam Ci przestań palić - powiedziała Claire błagalnym tonem.
Luc tylko spojrzał na nią dobrodusznie.
- Następnym razem Fiołeczku - schylił się i pocałował.

// strasznie króciutko, przepraszam ;(
__________________
jeżeli odnajdziesz szczęście, ciesz się.'

Ostatnio edytowane przez Lucio : 08-28-2009 o 15:49.
Lucio jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-29-2009, 12:19   #18
Lady Mary Jane
Moderator
 
Lady Mary Jane na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 1,687
Domyślnie

//Przepraszam, że na początku tak o sobie, ale myślałam, że powoli trzeba wyjaśniać niektóre sprawy. To tylko ten jeden post, potem wszystko wróci do normy.//

Claire, Fuerte, Luc i Mary leżeli na błoniach, wygrzewając się w ciepłym jeszcze wrześniowym słońcu. Złociste promienie obmywały młode twarze, które z błogim uśmiechem nie wykazywały najmniejszej ochoty, by ruszyć się z miejsca i iść na zajęcia.
Cała ta czwórka nie wiedziała, że za murami Hogwartu świat nie był już taki kolorowy. Śmierciożercy coraz bardziej się panoszyli, prześladowali, a przede wszystkim siali postrach. Dumbledore też był nieswój, widać było to już w Wielkiej Sali. Zazwyczaj pogodny, wtedy nad wyraz poważny.
Mary Jane Spell nie bała się o swoją "rodzinę". Tak naprawdę - pomijając fakt, że mieszkali pod jednym dachem - w ogóle jej nie znała. Jedynym członkiem rodziny Zielonookiej był jej ojciec. Ojciec, który poza zostawianiem pieniędzy na rok szkolny i wakacje, nie rozmawiał z nią, nigdzie z nią nie wyjeżdżał, cały czas chodził zapracowany. Cóż, można by rzec, że traktował ją jak powietrze. Zaczęło się to przede wszystkim od śmierci jej matki. Mary nieczęsto wspominała te wydarzenia, raczej na odwrót - próbowała je wypchnąć, wymazać ze swojej pamięci. I na ogół się udawało.
Jane martwiła się raczej o Claire. Widać było, że zależy jej na tym, by w końcu odnaleźć matkę. Zazwyczaj nie chciała mówić o tych sprawach, nawet wtedy, kiedy Mary wyraźnie dawała do zrozumienia, że chce wiedzieć. Janie często podziwiała swoją fioletowowłosą przyjaciółkę, która potrafiła z większością swoich problemów poradzić sobie sama.
Zwracając uwagę na fakt, że Śmierciożercy stawali się coraz aktywniejsi, to Potter będzie miał niezłą kupę roborty. Każdy poza Hogwartem czuł, że szykuje się coś dużego. Niektórych napawało to chorym podnieceniem, jednak wiekszość odczuwała lęk o swoje żony, mężów, dzieci, rodziców. Robiło się coraz bardziej ponuro, jak za czasów panowania Lorda Voldemorta. Nawet Prorok Codzienny, który podlegał cenzurze Ministerstwa Magii huczał od plotek na temat rzekomego pwrotu do władzy Czarnego Pana. No i Malfoy... Draco Malfoy ostatnimi dniami miał zbyt dobry humor, by udawać, że niczego nie wie...

Mary otworzyła oczy. Z rozmyślań wyrwało ją dziwne przeczucie, że zaraz się spóźnią na pierwsze zajęcia u Flitwicka. Co prawda ten mały, poczciwy profesor nie dawał za coś takiego szlabanów, ale gdyby natknęli się w drodze na zajęcia na Snape'a...
- Hej, młodzieży, wstajemy - powiedziała głośno Mary. Claire niechętnie podniosła rękę, by przetrzeć oczy.
- Chcesz się rozmazać? - rzuciła Fuerte. Claire, już na nogach, tylko się uśmiechnęła. Luc złapał ją za rękę, Mary podniosła swoją torbę i wszyscy, wypoczęci, ruszyli na pierwsze zajęcia.
Zaklęcia upłynęły dość szybko. Męczenie się z Potterem było nie do wytrzymania, jednakże towarzyskie odizolowanie nie wchodziło w grę. Wszyscy Gryfoni, niektórzy Krukoni i Puchoni szeptali konspiracyjnie o zbliżającej się imprezie, organizowanej przez Weasley'ów. Każdy przynosił coś od siebie. A to wódkę, a to piwo, albo po prostu coś do zjedzenia.
- Jakoś nie mam ochoty na tę imprezę - mruknął Lucio, przepuszczając dziewczyny przy wyjściu z sali lekcyjnej.
- Co ty gadasz, Luc - odparła Mary z wyrzutem. - Nie poznaję cię.
- Po prostu jestem zmęczony, a mam przeczucie, że to się źle skończy - powiedział. Claire szturchnęła go w bok i powiedziała:
- Coś mi się zdaje, że tutaj Mary jest od przeczuć.
Jane pokręciła głową.
- Sama niewiele z tego rozumiem, ale chyba to już... Chyba to już nie działa.
- Ale co? - spytała Fuerte, która nie była zupełnie w temacie.
- Czasami...
- Zawsze... - wtrąciła Claire z uśmieszkiem.
- Czasami wyczuwałam atmosferę w pomieszczeniu do którego wchodziłam, albo po prostu wyczuwałam uczucia ludzi, nie mogąc na nich wpłynąć. To tylko odczucie, nigdy nei potrafiłam tego nazwać, ale wiedziałam kiedy ktoś był zdenerwowany, szczęśliwy, smutny czy poirytowany...
- Ale jak to nie działa? - spytał Luc ze zmarszczonymi brwiami.
- No nie czuję już nic... to znaczy, nie, czuję, ale nie tak często jak kiedyś.
- Nieważne, w końcu tylko ja będę wyjątkowa! - krzyknęła Claire, zanosząc się śmiechem.
- Coś ty taka szczęśliwa? - zapytał Lucio.
- Wszystko wraca do normy - odparła tylko.
Fuerte, mimo że była tu nowa, wiedziała, że trafiła najlepiej.
__________________
GUNS N' ROSES
Lady Mary Jane jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-29-2009, 17:07   #19
fuerte
Super Moderator
 
fuerte na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Jul 2007
Posty: 527
Wyślij wiadomość przez ICQ do fuerte Wyślij wiadomość przez AIM do fuerte Wyślij wiadomość przez MSN do fuerte Wyślij wiadomość przez Yahoo do fuerte
Domyślnie

Mary, Claire, Luc i Fuerte kierowali się właśnie w stronę Wielkiej Sali na obiad. Natt nie pojawiła się na lekcji Obrony, ale wszyscy i tak skupili się na dziwactwach nowego nauczyciela. Profesor Iwanow wyglądał groźnie jak cholera; miał krzaczaste, czarne brwi, mrożące spojrzenie, a jego wiecznie ściągnięte wargi układały się w prawie niewidoczną linię. Bił od niego niesamowity chłód, przez co żaden z uczniów praktycznie się nie odzywał. Iwanow miał jednak różne dziwactwa, które czwórka Gryfonów śledziła przez cały czas. Przy najcichszym dźwięku rozglądał się nerwowo po komnacie, mówił coś do siebie po rosyjsku tak cicho, żeby nikt go nie usłyszał i co chwila wbijał wzrok w jedną z zamkniętych szuflad biurka, jakby chciał przewiercić ją wzrokiem.
W końcu, gdy zajęcia dobiegły końca, uczniowie opuszczali komnatę szepcząc z podekscytowaniem.
- No, ale w zasadzie, to niczego się nie dowiedzieliśmy na tej lekcji, nie? - powiedziała Fuerte. - Poza tym, że ma lekkiego świra.
- On coś ukrywa albo się czegoś boi - zauważyła Claire - Tylko, co za idiota trzęsie się ze strachu w Hogwarcie?
- Dobra, poobserwujemy go trochę i najwyżej przeprowadzimy małe śledztwo, ale błagam, pospieszcie się, bo umieram z głodu - powiedział niecierpliwie Luc, a wszyscy przyspieszyli kroku.
Przy stole Gryffindoru wszyscy rozmawiali o zbliżającej się imprezie. Każdy starał się podsłuchać rozmowę Freda i George'a, którzy szeptali do siebie tajemniczo pochyleni nad stołem. Natt siedziała obok nich i mieszała widelcem w swoim talerzu.
- Gdzie byłaś? - zapytała podejrzliwie Mary. - Olewasz zajęcia w pierwszym dniu? No, ładnie - dodała z uśmiechem, ale ani na moment nie przestała się przyglądać Natt.
- Miałam coś do załatwienia - odparła dziewczyna wzruszając ramionami. - Może później wam wyjaśnię.
Claire, Mary, Luc i Fuer rzucili sobie krótkie, znaczące spojrzenia i zabrali się do jedzenia.
- Co teraz mamy? - zapytała Fuer spoglądając po twarzach znajomych.
- Zielarstwo - odparła Claire. - Jeśli w tym roku znowu będę miała takie poharatane dłonie, jak ostatnim razem, to chyba się pochlastam.
- Jak to, a jakieś ochraniacze, rękawiczki, cokolwiek? - zapytała Fuerte spoglądając ze strachem na swoje ręce.
Luc zaśmiał się krótko.
- Zwariowałaś? To wszystko jest o dupę rozbić przy zadaniach, jakie daje Sprout.
Fuerte mruknęła coś niezrozumiale do siebie i odsunęła swój talerz z ziemniaczkami.
- Dobra, miejmy już tę przeklętą lekcję za sobą - westchnęła Jane. - Natt, idziesz z nami, czy może znowu masz coś do załatwienia?
Dziewczyna rzuciła jej dziwne spojrzenie, ale podniosła się z miejsca i ruszyła za resztą.
- Chociaż, wiecie co? - odezwała się Claire przed szklarnią - To zielarstwo nie musi być wcale takie złe. Zawsze można zasiać coś...zielonego.
Cała piątka zaśmiała się głośno i z uśmiechem na twarzach weszła do nagrzanej szklarni.

// Wybaczcie, że takie z dupy, ale ja dzisiaj nie mam głowy do pisania ciekawych i długich opowieści, jeszcze się nie ogarnęłam po wczoraj ; P. Obiecuje poprawę d;//
__________________
Emily: I can just see it now, in lights, "Naomi, get to know me".
Naomi: I thought it was quite catchy.
Emily: Yeah, well so's AIDS.
fuerte jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-30-2009, 11:48   #20
Nacia1234
Moderator
 
Nacia1234 na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
Domyślnie

Jakiś taki chaotyczny.

W szklarni czy - innymisłowy - cieplarni numer trzy, stały dwa długie i szerokie stoły.
- Uff.. Już się boję - murknęła Fuerte.
- Ciekawe co tym razem wymyśliła - Pamiętam te sadzonki w tamtym roku... Nie mogłam się pozbyc burdy zza paznokci przez jakiś miesiąc... Tragedia!
- Ach, te...? Nie byłyśmy wtedy na lekcji. Ale trudno było o tym nie usyszeć... to był chyba temat miesiąca.
- Niezbyt interesujący. No nic, dziewczyny, chyba trzeba zająć jakieś dogodne miejsca, bo jak widzicie, Potter już wchodzi...
- Tu chyba będzie dobrze? - podsunęła Fuerte, wiedząc już o co chodzi jej nowym znajomym i wskazała na takie miejsce, na któe profesorka z pewnoscią nie będzie zwracac uwagi gdy będzie poszukiwała osoby do wypytania.
- Perfekt! - na twarzy Fioletowej pojawił się uśmiech. Nagle do szklarni weszła Sprout w idiotycznym czepku na głowie. Machnęła różdżką i na stołach przy każdym z uczniów pojawiła się mała rzecz złożona w kostkę. Jane zaczęła mruczeć pod nosem coś, co brzmiało jak modlitwa.
- Co ty tworzysz...? - Natt spojrzała na nią spode łba.
- Albo mi się wydaje, albo to - wzięła w dwa palce to, co leżało przed nimi na stole - to... jest to co ona ma na głowie...
Zrobiła zmartwioną minę i zaległa cisza. Kilka osób stojących przy nich, widocznie przysłuchiwało się rozmowie, ale nie śmiało wtrącać. Widocznie zainteresowała ich ta pierwsza lekcja zielarstwa.
- Może być miło - zaśmiała się Fuerte, a wszyscy popatrzyli na nią żałośnie - Żartowałam...
- No ja myślę - Claire uśmiechnęła się, a wraz z nią reszta. I wtedy usłyszeli w końcu co mówi nauczycielka. Wczesniej nie zwracali uwagi na jej przemowę.
- Dzisiaj Ślizgoni i Gryfoni się wymieszają. Proszę tą część stołu Gryffidoru o przejście do swoich kolegów... - wskazała na tą część, gdzie stali Luc, Fuerte, Natt, Claire i Jane - proszę, proszę, szybciej...
- To jakiś żart...? - retorycznie zapytała Jane, niechętnie odrywajac się od swojego miejsca.
- Obawiam się, że nie...
- Ale nie załamujcie się - wtrąciła Nattalien - wiecie... mogło być gorzej. Na przykład musielibyśmy założyć.. TO.
W momencie w którym dokończyla zdanie, pojawiły się przed nimi donice z bliżej nieokresloną mazią. Jane podniosła głowę by popatrzeć na swoich przyjaciół, ale jej wzrok przykuł ktoś inny, stojący naprzeciw. Popatrzyła na niego groźnie, ale ten ją zignorował. Wtedy do głowy wpadł jej pewnien pomysł. Nie była nim specjalnie zadowolona. Postanowiła załatwić to później. Czy Natt... kiedy jej nie było...
Z rozmyślań wyrwał ją głos Claire.
- No załóżże to, bo nigdy nie rozpocznie tej lekcji. Chcę mieć to już z głowy! - kiedy podniosła wzrok zobaczyła sowich przyjaciół w idiotycznych czepkach na głowie. Postanowiła pójść za ich przykładem i założyła go z ciężkim westchnieniem. Reszta lekcji jakoś upłynęła. Jedyną rzeczą, którą z niej wynieśli było to że nie nalezy ufać dziwnym nakryciom głowy...


- Chyba coraz bardziej odechciewa mi się tej imprezy... - westchnął Lucio, kiedy wlekli się zatłoczonymi korytarzami do wieży Gryffinforu - jestem wykończony!
- O, mój drogi... za bardzo rozleniwiłeś się w te wakacje! - Jane była już w lepszym humorze.
- Co jak co, ale ta lekcja była straszna. trudno o lepszą kompromitację... - Natt aż się wzdrygnęła. Fuerte milczała.
- No ładnie, tym nowym to potrafią wszystko ubrzydzić..
- Lucio.. nie przesadzaj. Nie było tak źle. Przynajmniej dzisiaj zaszalejemy... - odezwała się "nowa".
- Figlarne figielki - wypowiedziała ponurym głosem Natt. Nawet Gfuba Dama była wykończona. Wyglądała jakby już miała krzyczeć, ale ktoś stojący za nimi - jak się później okazało, byl to Fred Weasley - uciszył ją jednym małym gestem. W Pokoju Wspólnym czekała ich niespodzianka. Na środku stał stolik nieco powieększonym a na nim prowiant.
- Mniam... - mruknęła Fioletowa patrząc na wszystkie napoje - Zacznę od tego - wskazała na butelkę Ognistej.
- To ja z tobą...
- Natt! Nie wiedziałam, że pijesz...
- Czasami się zdarza. Wiesz, dziś na przykład wyjątkowo się zdenerwowałam...
- Chyba nawet wiem na kogo.. - Emdżej znów się zasępiłą po czym odwróciła się do nich plecami i usiadła na fotelu który teraz był przestawiony na kraj pomieszczenia. Przy ciepłym kominku.
Natt tylko wzruszyła ramionami i razem z Claire i Fuerte pożegnały z Luc'em i udały się do ich Pokoju, gdzie miały poczekać na kolację.
__________________
Life is wasted on the living

Ostatnio edytowane przez Nacia1234 : 08-30-2009 o 12:25.
Nacia1234 jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Odpowiedz


Zasady postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni post / autor
Gryffindor Clover Kosz 634 08-15-2009 13:10
Gryffindor CZARNY999 Kosz 4 03-11-2008 21:46
Gryffindor Moony Alex Kosz 2014 11-02-2007 13:11
GRYFFINDOR Moony Alex Kosz 1989 07-01-2007 15:47
GRYFFINDOR Limonka Kosz 133 03-27-2007 17:41


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:19.

Powered by vBulletin® Version 3.7.3
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.