Wczoraj jeden gościu poprosił mnie o zgodę na publikację mojego tekstu o hamburgerach na swoim blogu. Pierwszy raz ktoś poprosił mnie o publikację mojego tekstu, więc się trochę wzruszyłem i w sumie niewiele myśląc zgodziłem się :P Wchodzę dzisiaj na ten jego blog zobaczyć co on zrobił z moim tekstem i zaskoczenie... znaczy nic z moim tekstem nie zrobił, tylko na chama wkleił z 2 linijkowym komentarzem, ale nic to. Następnym postem się zrehabilitował w moich oczach. Napisał bowiem całkiem ciekawy tekst o internecie, którego pełna treść jest tutaj:
http://gad777.blog.onet.pl/1,DA2009-06-23,index.html .
Osobiście uważam, że facet ma rację. Sam raczej patrze na posty, z którymi się kłócę jak na "opinie" nie jak na ludzi. No bo w sumie nie może być inaczej. Będąc człowiekiem w internecie można bardzo szybko zostać zranionym, dlatego też ludzie bardzo szybko, przynajmniej z moich obserwacji stają się "opiniami", właśnie po to, żeby móc bezpiecznie dyskutować i prezentować swój światopogląd w internecie. Z drugiej strony, czy nie płacimy za to bezpieczeństwo, jako całość, taką "internetową znieczulicą". Znaczy czy nie za bardzo stajemy się opiniami, i czy potrafimy jeszcze rozpoznać gdy na naszej internetowej drodze staje człowiek...