Wróć   HPN.pl > Fan Zone > Fan Fiction > Opowiadania - miniaturki

Odpowiedz
 
Narzędzia tematu Wygląd
Stary 10-29-2011, 18:17   #1
Shall_we?
Mięso armatnie
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Lokalizacja: Breslau
Posty: 2
Domyślnie Dorcas Meadowes

Jakoś od zawszę fascynowała mnie jej postać więc pozwoliłam sobie coś o niej napisać.

03.02.1977

Nie darzyła eliksirów wielką sympatią ale wiedziała że na poziomie owetumów również lekcje u Slughorna wymagają skupienia, jednak tym razem pozwoliła sobie odlecieć, wpatrywała się tępo w falujące drzewa za oknem i rozmyślała o najbliższym wypadzie do Hogsmeade. Nie ruszył jej nawet wyraz twarzy Pottera, który zerkał na Lily śliniąc się lekko, śmiało można było wysnuć wniosek że przypominał górskiego trolla czającego się na potencjalną ofiarę. Z ulgą wstała słysząc dzwonek, zebrała z ławki pergaminy i podręcznik i ruszyła w stronę wyjścia, chwile potem dopadła ją rudowłosa przyjaciółka wyrażając swoją pogardę dla osoby Jamesa.
- ...jest coraz bardziej bezczelny, te jego odzywki - snuła swój wywód krocząc ramie w ramię z brunetką - wielki z niego gieroj, kiedy ten biedny Peter patrzy na niego jak na Boga...- Meadowes powoli wypuściła powietrze z nozdrzy po czym odwróciła się na pięcie, tak że patrzyła wprost w zielone oczy Evans, zaskoczona dziewczyna cofnęła się nieco i uniosła pytająco brew.
- A może - syknęła przez zęby ciemnowłosa - wreszcie się z nim umówisz i dasz już spokój z tą dziecinadą. - warknęła i wyrwała do przodu. Nie żeby lubiła Pottera, co to to nie, ale ich ciągłe podchody, zaczynały być nużące. Teraz chciała znaleźć się po prostu w dormitorium, parszywy dzień doprawdy.
- DOR ! - do jej uszu dobiegł znajomy baryton, a zaraz potem poczuła na swoich biodrach czyjeś ręce.
- Syriusz...- zmusiła się do uśmiechu. Zaraz za Łapą podążał Lupin wczytujący się namiętnie w jakieś tomisko, mały pulchniutki chłopaczek zwany Glizdogonem oraz James Potter, który w tej chwili był zaabsorbowany osobą rudowłosej piękności, która skrzyżowała ręce na piersi, zmarszczyła nos i posłała brunetce pełne błagania spojrzenie.
- Chyba musimy już iść...prawda Dorcas ? - mruknęła unosząc głowę z wyższością.
- Daj spoookój Lily.- zawołał wesoło Syriusz a zaraz potem wpił się w różowe wargi panny Meadowes. Rudowłosa fuknęła oburzona. - chyba nie zamierzasz nam robić wykładu na temat moralności, młodych dziewcząt jak McGonagall co Evans ? - zapytał Black wyszczerzając się ukazując przy tym szereg białych zębów. Dorcas odgarnęła z twarzy kosmyk ciemnych włosów a na jej twarzy mimowolnie wystąpił lekki uśmiech.

27.04.1978

- Szlaban panno Meadowes ! - powiedziała unosząc nieco głos profesor McGonagall.
- Ale pani profesor ! - jęknęła dziewczyna, opadając bezsilnie na siedzenie.
- Bez dyskusji ! I nie myśl sobie że Blacka ominie kara - pogroziła jej palcem - to nie wypada, żeby dziewczyna - odchrząknęła nieco zmieszana - robiła sobie wycieczki do męskiego dormitorium.
"No świetnie" - pomyślała, prawda była taka, że nawet gdyby miała tysiąc świadków na to że poszła tylko po głupią książkę, cała szkoła i tak ubzdura sobie że urządzała sobie dzikie orgie z Blackiem, prychnęła zdenerwowana i przewróciła oczami.
Nie chciała nawet słuchać jego przeprosin i tłumaczeń, miała go gdzieś, jak wszystko od dłuższego czasu.
- Już mnie to nie obchodzi Black... - warknęła mu tylko na odchodne. - Ty mnie już nie obchodzisz. - dodała szeptem jakby sama do siebie.

Czerwiec 1978

- ...a uczniów którzy już po raz ostatni słuchają mojego nudnego przemówienia, chciałbym ostrzec aby pamiętali że siła ma zawszę swoje źródło w miłości... - Dumbledore uśmiechnął się dobrodusznie a jego błękitne oczy omiotły przenikliwym spojrzeniem absolwentów Hogwartu.
Meadowes przeniosła swój wzrok na Lily Evans która wpatrywała się w postać dyrektora z szacunkiem, słysząc jego słowa, jej długie palce zacisnęły się jeszcze mocniej na dłoni Jamesa Pottera, który przysunął się bliżej niej.
Odwróciła się za siebie, Syriusz Black z typową dla siebie nonszalancją, poprawił krawat w brawach Gryfindoru ( swoją drogą Meadowes, chyba pierwszy raz widziała go zawiązanego) i przejrzał się w srebrnym dzbanku z sokiem z dyni. Po chwili zmarszczył lekko brwi czując na sobie wzrok dziewczyny i pomknął szarymi źrenicami w jej kierunku, ich spojrzenia skrzyżowały się przez chwile.
- Jak to mówią w Beauxbatons AU REVOIR! - zawołał starzec. Uczniowie wstali z nie małym hałasem i ruszyli w stronę wyjścia, jedni w obawie przed spóźnieniem na pociąg, drudzy z tęsknoty za powiewem wakacji. Ostatnia klasa Gryfonów stała jednak patrząc na siebie w osłupieniu, może nie mogli uwierzyć że to koniec ? Że Hogwart już ich żegna ? Dorcas przez chwile zapiekły oczy więc szybko się otrząsnęła i ruszyła w kierunku wyjścia.
Shall_we? jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 10-29-2011, 18:18   #2
Shall_we?
Mięso armatnie
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Lokalizacja: Breslau
Posty: 2
Domyślnie

08.08.1979

Powoli otworzyła prawą powiekę, słońce uderzyło z całym impetem a ona aż złapała się za głowę. Kac, zdecydowanie. To było tak nieprawdopodobne, że Evans wczoraj poślubiła tego chłystka Pottera, którego nienawidziła od 1 roku w Hogwarcie, że Dor musiała w siebie wlać hektolitry ognistej whiskey, żeby wczorajszy dzień stał się dla niej faktem. Jedno jest pewne, Lily i James a raczej państwo Potter mieli wyśmienite wesele. Razem z Blackiem się postarali i rozkręcili tych czubków o grobow...Black !
Otworzyła szerzej oczy i rozejrzała się dookoła, barłóg w jakim się znajdowała, przypominał legowisko domowego skrzata, ale co to ja...a tak, gdzieś tu musiał być Black.
I był, leżał na brzuchu Remusa Lupina śliniąc się niemiłosiernie, brunetka uśmiechnęła się pod nosem i złapała za różdżkę.

Pogoda za oknem nie byłą wymarzona, zresztą od dłuższego czasu mgła i porywisty wiatr dominowały jeżeli chodzi o warunki atmosferyczne.
Miała skoczyć do Dumbledore'a, miał dla niej jakąś sprawę związaną z Zakonem, a potem dyżur. Jako stażystkę w Świętym Mungu wołano ją do każdej pierdoły, wliczając w to skręcone kostki i zmiany opatrunków, wesele czy nie, trzeba pracować. Wetknęła rękę do kieszeni w płaszcza w poszukiwaniu kilku sykli na "Proroka" ale zamiast tego znalazła jakiś mały zwitek pergaminu.

Meadowes, masz fajne majtki.
Ps: Umów się ze mną !

Black

Brunetka zarechotała, Syriusz musiał wcisnąć jej tą karteczkę, gdzieś na początku ceremonii, kiedy jej płaszcz wisiał na oparciu krzesła. Tylko skąd do cholery wiedział jakie założyła majtki ?

31.07.1980

Syriusz wpadł do domu jakby goniło go stano napalonych goblinów.
- DOR ! DOR ! DOR ! - Krzyczał latając po pokoju i przeszukując gorączkowo szuflady. Brunetka wyłoniła się zza drzwi i zmarszczyła lekko brwi patrząc na ukochanego.
- Objawy twojej choroby psychicznej się nasiliły ? - zapytała z głupkowatym uśmieszkiem.
Syriusz udał że tego nie słyszał, wygrzebał w końcu z szuflady sakiewkę pełną dzwoniących wesoło monet i wyszczerzył białe zęby w szczerym uśmiechu.
- syn, Syn, SYn, SYN, SYYYYN ! - krzyknął składając na ustach Meadowes krótkie pocałunki. - MAJĄ SYNA !
Kobieta stała osłupiała jakby sens tych słów nie do końca do niej docierał, nagle jej oczy otworzyły się szerzej tak że przypominały dwa złote galeony.
- Aaaaa ! - Krzyknęła wpatrując się w mężczyznę. - SYN ! SYN ! Boże Black SYN ! MAJĄ SYNA !!!. - oboje rzucili się sobie w ramiona po czym odtańczyli dziwny taniec radości. Kiedy Syriusz setny raz powtórzył że Potter to ogier a Dorcas strąciła wazon od ciotki Mirabelli, zatrzymali się i spojrzeli na siebie, wyczerpani świętowaniem. Szare oczy Łapy analizowały smukłą twarz brunetki która sapiąc z wysiłku uśmiechała się szeroko. Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko, kobieta w ułamku sekundy wpiła się w rozchylone wargi Blacka, sakiewka upadła z głośnym brzdękiem na podłogę, zaraz za nią czarna koszulka z napisem " I <3 quidditch". Drzwi od sypialni zatrzasnęły się z głuchym echem.

31.10.1981


Wpatrywał się w nią z niedowierzaniem, łapiąc się za głowę i przeczesując bujne czarne włosy.
- Padają jak muchy Syriusz ! Benio Fenwick ! Bones ! Prewett !- miała w oczach łzy ciemność za oknem sprawiała że napięcie tylko wzrastało.
- Więc będziemy uciekać jak tchórze ?! - Ryknął Black, brunetka załkała cicho.
- Potterowie mają dziecko, dziecko do cholery jasnej ! - krzyknęła przez łzy.
- O Potterów się nie martw - warknął celując w nią palcem. - potrafię zadbać o własnego przyjaciela.
- A o mnie ?! - jej żałosne zawodzenie obiło się echem po szarych i pustych ścianach. - A o mnie umiesz zadbać ?! Ty i Potter wielcy bohaterowie - zakpiła ocierając łzy. - To nie Hogwart Black ! A Voldemort to nie Filch nie jesteś super gwiazdą !
- A TY NIE MASZ PRAWA TAK DO MNIE MÓWIĆ ! - Wrzask który wyrwał się z jego piersi, zamroził jej krew w żyłach, ruszył z furią w jej kierunku, zacisnął ręce na jej przegubach i rzucił na stary materac stojący w pobliżu. - mam o ciebie zadbać ?! - zapytał z dzikim błyskiem w oku. - tak jak lubisz żeby się o ciebie dbało ?! - rozerwał jej bluzkę dysząc ciężko, przygwoździł ją całym ciałem.
- USPOKÓJ SIĘ! - krzyknęła Dorcas i wymierzyła mu siarczysty policzek. Uścisk zelżał a on podniósł się na łokciach i spojrzał na jej twarz.
Oboje oddychali ciężko a ona patrzyła na niego ze strachem w oczach w końcu wyciągnęła w jego kierunku dłoń i pogładziła opuszkami palców jego plecy. Mężczyzna zerwał się natychmiast, podszedł do stołu i zgarnął z niego różdżkę.
- Ja się boję Syriuszu. - załkała żałośnie patrząc na jego smukłą sylwetkę, strzępami materiału usiłowała okryć nagie ciało. Nie słuchał jej, narzucił na siebie płaszcz i odgarnął do tyłu opadające na czoło czarne włosy.
- Będę u Lupina - rzucił krótko, po czym otworzył drzwi i wyszedł. Z pewnością nie spodziewał się jakie wieści już wkrótce dotrą do jego uszu, nie spodziewał się że to iż nie może uciec do najlepszego przyjaciela, jak to zrobił wówczas w wieku 16 lat to nie stan chwilowy, lecz wieczny. Nie spodziewał się że spogląda w brązowe oczy panny Meadowes po raz ostatni.
- Ja się boję, ja się boję, ja się boję - szeptała brunetka, zaciskając palce na różdżce. Swoje martwe spojrzenie utkwiła w drewnianych drzwiach, za którymi zniknął przed chwilą postawny mężczyzna. To właśnie z nich chwilę potem dobiegło uporczywe stukanie.
- Syriusz ? - zapytała z obawą w głosie...

31.08.1995

- To brat Dumbledore'a, Aberforth, widziałem go tylko ten jeden raz, dość dziwny facet...A to Dorcas Meadowes, Voldemort zamordował ją osobiście...Syriusz jeszcze z krótkimi włosami...-
Alastor Moody przerwał na chwile i spojrzał na twarz siedzącego przy nim chłopca, jego zielone oczy wodziły po fotografii a czerwona blizna w kształcie błyskawicy, połyskiwała w przytłumionym świetle świec...


Shall

Ostatnio edytowane przez Shall_we? : 10-29-2011 o 18:34.
Shall_we? jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Odpowiedz

Tags
dorcas meadowes, syriusz black, voldemort


Zasady postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:15.

Powered by vBulletin® Version 3.7.3
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.