Wróć   HPN.pl > Harry Potter > Hogwart

Odpowiedz
 
Narzędzia tematu Wygląd
Stary 05-23-2012, 21:04   #11
Christina
Omijać szerokim łukiem
 
Christina na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: May 2007
Lokalizacja: Camelot
Posty: 1,514
Domyślnie

Naprawdę starała się nie śmiać, gdy Severus wziął do ręki szampon i zaczął się mu przyglądać. Naprawdę próbowała. Ale to było ponad nią.
- A co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony odstawiając z hukiem buteleczkę.
- Mieliśmy iść razem do profesor Sprout. Podobno narozrabiałam. - odparła po raz kolejny przybierając minę słodkiego niewiniątka.
- Musisz mi psuć dzień pierwszego dnia po przerwie? Mam lepsze zajęcia niż bieganie po nauczycielach z niesfornymi małolatami.
- Wykorzystanie prezentu Naci? - zapytała niby to od niechcenia.
Zgromił ją wzrokiem.
- Minus 5 punktów dla Slytherinu.
- Że niby za co?
Aż wstała z ławki na której do tej pory siedziała. To się nigdy nie zdarza! Nigdy nie odjął tylu punktów jednego dnia.
- Za pyskowanie. - powiedział to tonem kończącym rozmowę, jednak młodsza panna Johnson nie miała zamiaru dać za wygraną.
- Czy my Ci coś zrobiliśmy, że jesteś dla nas nie miły?
Zignorował ją kompletnie i przemierzył swoją klasę szybkim krokiem. Gdy dotarł do drzwi otworzył je gwałtownie i gestem zaprosił Christinę do wyjścia. Chociaż lepszym słowem było by 'nakazał'. Chcąc nie chcąc musiała zwlec się z miejsca i wyjść na jeszcze zimniejszy korytarz.

***

- Dlaczego?
- Bo mnie wkurzył.
- I dlatego rzuciłaś w niego doniczką.
- Tak.
- Bardzo dojrzale, wiesz.
- Niech się cieszy, że nie oberwał zaklęciem.
- Jesteś niepoprawna.
- Wiem.

***

Mijając przyjaciółki na korytarzu rzuciła tylko "Nietoperza coś ugryzło" i powędrowała na kolejne zajęcia. Tym razem zaklęcia z małym profesorkiem

__________________

nie mogę się rozpisać. co jest? gdzie moja wena?
__________________

Darmowe kosmetyki


'It's not my fault I'm better than you'



'What happens in the dungeons
stays in the dungeons'

#soup#
#nakarm psiaka#
#last#

Ostatnio edytowane przez Christina : 05-23-2012 o 21:10.
Christina jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-23-2012, 22:30   #12
Kyinra
Świr wymagający opieki
 
Kyinra na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 383
Domyślnie

- Skręcaj szybciej – koleżanki Naci powoli zaczynały niecierpliwić się, kiedy dziewczyna już około 10 minut robiła skręta.
- Nie widzisz, że muszę zrobić to dokładnie? Inaczej wszystko się rozsypie! - Natt oburzona zerknęła spod rzęs na dziewczyny, zahaczyła wzrokiem o Dracona rozłożonego na jednej z kanap i wróciła do dopieszczania swojego dzieła – Patrzcie! Fenomenalny, idealnie skręcony, twardość w sam raz i mieszanka z tytoniem genialna co do miligrama!
- Dobra, może po prostu to odpal. Zostało 15 minut do końca długiej przerwy – Davis rzucił okiem na zegar wiszący na jednej ze ścian salonu Ślizgonów.
- Kto pierwszy? - Angelina lekko zniecierpliwiona podniosła się na ręce i patrzyła na skręta, który wirował w ręce Nattalien.
- No chyba ja? Przecież męczyłam się z tym arcydziełem chyba z godzinę! - Shirley-Skarp wetknęła swój twór do ust i podpaliła końcem różdżki. Zaciągając się głęboko podała go dalej. Kaajn pociągnęła mocno i wepchnęła dym do płuc. Szczerze mówiąc nie umiała za dobrze palić. Fakt, umiała się potężnie zaciągnąć, ale nigdy nie umiała trzymać dymu w płucach bardzo długo, tak jak uczyła chyba każda szkoła palenia trawy.
- Co teraz mamy? - Flint z ogromnym zainteresowaniem przyglądał się swoim paznokciom.
- Historia magii, przecież po to nalegaliśmy żeby sobie zjarać teraz, bucu – Tracey powoli wypuszczał dym z płuc. Dziewczyny popatrzyły po sobie z lekkim uśmiechem. Miały teraz wolną lekcję, mogły delektować się przyjemnym odurzeniu, słuchać głosów dochodzących z zamku i śmiać się bez powodu nie troszcząc się o to, że ktoś może zwrócić na to zbyt dużą uwagę. No, oczywiście Christina nie należała do grona szczęśliwców, ona, jak i starsi chłopcy, musiała wrócić na lekcje. Z jednej strony dobrze, że miała teraz eliksiry, z drugiej mogła się trochę zmartwić – Snape był dziś wyjątkowo nieprzychylny. Po trzecim machu jednak zmartwienia nie były w stanie trzymać się w jej głowie. Powoli każdy zaczynał postrzegać świat lekko inaczej. Kaylin wpatrywała się z fascynacją w ścianę, po czym przeniosła wzrok na Davisa. Jego mina wskazywała jedno – wcale nie wybiera się na historię magii. Uśmiechnął się lekko i wskazał głową wyjście. Dobrze było w takim stanie pochodzić po zamku. Wszelkie ciche szmery brzmiały tak głośno, świat stawał się tak duży, choć tak ograniczony, wszystko było bardzo wyraźne, a mimo tego lekko zamroczone. Para podniosła się powoli z foteli i ruszyła do wyjścia. Pomachali lekko swoim przyjaciołom, którzy nawet nie zwrócili na nich specjalnej uwagi. Nacia wypalała właśnie końcówkę skręta.
__________________
Wolałabym nie...

Ostatnio edytowane przez Kyinra : 05-23-2012 o 22:34.
Kyinra jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-23-2012, 22:40   #13
Nacia1234
Moderator
 
Nacia1234 na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
Domyślnie

Historia magii była niewątpliwie najnudniejszym przedmiotem w Hogwarcie. Oczywiście informacje o bitwach trolli z goblinami o tereny w dalekiej Hiszpanii i dekrety były niewątpliwie przydatne w życiu codziennym, ale jednak... bez skręta by się nie obeszło.
Profesor Binns znudzonym głosem odczytywał swoje notatki i nie zauważył nawt nieobecności Kaylin. Draco wykorzystał okazję i usiadł na jej miejscu tak, że Nacia mogła położyć mu się na kolanach. Próbowała skupić się i słuchac, aby jak najwięcej zapamiętać i miec jak najmniej nauki na później. Jej matka pracowała w Ministerstwie Magii i miała nadzieję, że jej córka wybierze tą samą drogą. Było to co prawda bardzo ambitne, ale jednak ograniczone zajęcie, a panna Shirley-Sharp wolała czuć się wolna. Starała się jednak mieć dobre oceny, aby rodzice się nie czepiali. Dzięki temu w przyszłości będzie mogla wybrać własną ścieżkę kariery.
Kaajn nie była jedyną nieobecną na zajęciach osobą. Brakowało również Angeliny.
- Biedna Christi, Angie pewnie nieźle zdziera sobie na nią gardło za ten incydent... - szepnął Draco i pogłaskał ją po głowie.
- Taka rola starszej siostry... Ale wiesz, myślę, że siedzą gdzieś w kącie i dopalają skręta...
- Mogliśmy pójść w ślady Davisa - Draco zmienił temat z szarmanckim uśmieszkiem, za co lekko oberwał głowę.
- Mało ci dwudniowego imprezowania? - zapytała jego dziewczyna, ale uśmiechnęła się na mysl o tym, co mogliby teraz robić. Poczuła na sobie czyjeś spojrzenie.
Pansy Parkinson przyglądała im się od pewnego czasu z zazdrością. Nie przeszkadzało to jednak Naciastej, bo wiedziała, że z łatwością może jej zrobić na złość... Z zamyslenia wyrwało ją skrobanie pióra.
- Granger... - mruknął Draco
- No już chyba szybciej tych notatek robić nie może... - odpowiedziała na tyle głośno, by upewnić się, że szlama ją słyszy.

Nareszcie nadszedł czas obiadu. Wszyscy zgromadzili się w Wielkiej Sali, gdzie nareszcie mogli podzielić się nowinkami.
__________________
Life is wasted on the living

Ostatnio edytowane przez Nacia1234 : 05-23-2012 o 22:57.
Nacia1234 jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-23-2012, 23:26   #14
Mistrzyni_Afrytow
Praktykant Voodoo
 
Mistrzyni_Afrytow na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 749
Domyślnie

Ojś siostra, przepraszam. Nie zamówiłam, moja wina. Jak coś będzie kolidować z Twoim postem to pozmieniam, okej? Więc bez spinki ;*

Angelina z Christiną nie doszły na swoje zajęcia. Ale trzeba im przyznać, że naprawdę się starały. Nie ich wina, że na ich drodze pojawił się Zabini.
- Blaise! – zawołała zaskoczona Angelina, próbując powstrzymać się od śmiechu. Trawka zawsze powodowała, że chciało się jej śmiać. A pech chciał, że jej chłopak miał takie śmieszne sznurówki. Doprawdy, że wcześniej tego nie zauważyła.
- Macie teraz jakąś ważną lekcje? – uśmiechnął się tajemniczo. Christina mimo spalenia zauważyła, że Zabini najgorzej z nich wszystkich przetrwał Sylwestra. Co prawda nie pamiętała ile pił, bo miała to gdzieś, ale teraz wyglądał strasznie blado, miał dreszcze i podkrążone oczy. Ręce trzęsły mu się niesamowicie, gdy wyciągał z kieszeni spodni… skręta. Dziewczynie zaświeciły się oczy.
- Nie, nic ważnego teraz nie mamy – wyszeptała Angelina, chwytając obydwoje za ręce i wciskając ich do najbliższej komórki na miotły. Gdy zamykała drzwi, a Christina zapalała różdżkę, spadła na nią miotła. Syknęła z bólu.
- Miotacz 900, dno. Moja babcia w swoich czasach miała lepszą.
- NASZA babcia nie latała na miotle – przypomniała Christina, biorąc od Blaisa skręta. Powoli wciągnęła dym w zmęczone płuca, opadając na jakiś metalowy kubeł. Oparła się o ścianę i dopiero wtedy wypuściła marihuanę z ust. Mlasnęła z zadowoleniem.
- Gdzie Ty się podziewałeś cały dzień?
To był zły moment, by pytać chłopaka o to i Angelina zdawała sobie z tego sprawę. Jednak nie mogła się powstrzymać. Mimo narkotycznej euforii czuła, że coś jest nie tak. Czyżby go po tylu latach traciła? Nie, to było niemożliwe. Oboje nie wyobrażali już sobie życia bez siebie. I nadal potrafili siebie zaskakiwać. Jednak tym razem to może nie być miła niespodzianka.
- Musiałem sobie przemyśleć to i owo. – odparł Zabini, zaciągając się mocno skrętem. Ujął swoją dziewczynę za kark i szykując się jak do pocałunku zaczął wydychać dym z płuc prosto w otwarte usta Angeliny. Christina prychnęła niezadowolona i szybko wyrwała Blaisowi narkotyk. To był minus przebywania samotnie wśród jakiejkolwiek pary. Szkoda, że Angelina nigdy nie poczuje się na jej miejscu. Od kiedy zaczęło się to całe elitowanie na poważnie, nikt nie utrzymuje kontaktu z żadnym Gryfonem. Nawet tak fajnym jak bliźniaki Weasley. Chciałaby kiedyś iść na podwójną randkę. Ona, siostra, ten nieuk Blaise i oczywiście George.
Co prawda skończyłoby się to krwawą sieczką, ale z chęcią zobaczyłaby swojego chłopaka z gołą, spoconą klatą, całego we krwi Ślizgona. Aż się nakręciła.
- … wiesz, o tym o czym rozmawialiśmy u Malfoyów – kontynuował dalej, przeciągając ze smakiem głoski Ślizgon. Mózg Angeliny pracował na najwyższych obrotach, ale strasznie ciężko było jej się skupić. Połowy z tego co mówił nawet nie słyszała, wpatrując się jak seksownie ruszają się jego boskie usta. I tak zdecydowanie lepiej wyglądałyby z jej językiem.
Zaraz, zaraz… To oni tam znaleźli czas na rozmowy? Co ona robiła przez pięć godzin tej cholernej imprezy?
__________________
"Może ten baron dusz, anioł stróż przegrał w karty z diabłem. A rano już ludzie wzięli szable i bagnet"

***

Skoro nie mam nadziei, abym jeszcze zaznał,
Niepewnej chwały określonej chwili.
Skoro nie sądzę.
Skoro wiem, że nie zaznam,
Prawdziwej mocy, która przemija.
Skoro nie mogę pić,
Skąd piją kwiaty drzew i źródła rzek,

***

bo nic tam już nie ma.

Ostatnio edytowane przez Mistrzyni_Afrytow : 05-23-2012 o 23:32.
Mistrzyni_Afrytow jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-23-2012, 23:35   #15
Christina
Omijać szerokim łukiem
 
Christina na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: May 2007
Lokalizacja: Camelot
Posty: 1,514
Domyślnie

Młodsza Johnsonówna od razu zorientowała się, że Angelina wcale nie pamięta tej rozmowy, więc postanowiła zainterweniować.
- Przepraszam bardzo, ale skoro już raz o tym rozmawialiście, to nie widzę, powodu, żeby znowu to przerabiać. Poza tym będę czuła się ignorowana.
Siostra rzuciła jej wdzięczne spojrzenie. Blaise prychnął.
- A czy ja kiedykolwiek interesowałem się twoimi uczuciami?
- Nie, a czas by zacząć. Jedziemy na tym samym wózku kochany. Jak dobrze pójdzie to będziemy kiedyś razem mieszkać.
Ostatnie zdanie zaakcentowała wąską smużką dymu wydobywającego się z jej ust. Spojrzała na chłopaka z ukosa szukając jakiejkolwiek reakcji, ale pozostawał niewzruszony.
- Christi!
Angelina krzyknęła tak niespodziewanie, ze blondynka podskoczyła na swoim prowizorycznym krzesełku i huknęła głową w szafkę, z której posypały się lakiery do mioteł. Tym razem oberwała w nadgarstek.
- Co?
- Pająk po tobie chodził, ale teraz to już nieistotne. Spadł.
Christina teatralnie wywróciła oczami. Jedyny chłopak w towarzystwie tymczasem przysunął się bliżej swojej dziewczyny i zaczął głaskać jej udo.
- O nie, dobra. Ja pasuję. Bawcie się dobrze. Zdążę jeszcze na 20 minut eliksirów.
Wyszła z komórki na miotły zostawiając zakochanych samym sobie. Nawet nie zauważyli, że w swoich zgrabnych paluszkach trzymała dymiącego się skręta. Życie jest piękne.


Christina mieszała energicznie w zupie, gdy reszta do niej dołączyła.
- Coś nie tak? - zapytała Kyinra siadając obok blondynki. Tuż przy niej przysiadł Davis i nie bacząc na nikogo porwał miskę z pieczonymi ziemniaczkami i zaczął tworzyć mały Mont Everest na talerzu. Blaise patrzył zazdrośnie na znikające z półmiska pyszności więc w afekcie postanowił podebrać koledze jego ulubioną kukurydzę w maśle.
- Nie, całkiem w porządku. Mamy zlecenie na dziś, trzeba pozbyć się pewnego tłusto-włosego jegomościa. Inaczej pozbędziemy się wszystkich punktów do końca tygodnia.
- Co tym razem zrobiłaś? - spytała Angelina sięgając po sok z dyni. Davis wreszcie skończył swoją 'twórczą' pracę i spostrzegł, że nie ma żółciutkiego przysmaku. Od razu zlokalizował zgubę na talerzu Zabiniego. Podczas gdy męska część walczyła zaciekle o jedzenie, Christina kontynuowała.
- Nic! Przysięgam - dodała widząc wzrok siostry. - Siekałam te cholerne żabie języczki, a ten kretyn zaczął mnie prowokować. Jak Potter'a. Czy ja wyglądam jak Potter do cholery?
Nacia przekrzywiła głowę na bok i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Christi zgromiła ją wzrokiem, ale nic nie powiedziała. Nie miała już siły na jakiekolwiek wymiany zdań. Skręt nie poprawiał ostrości jej myśli, raczej otępiał ją i nie potrafiła wymyślić nic zjadliwego.
- Dobra luuuz... przejdzie mu.
Draco jak zawsze podchodził do wszystkiego na totalnym luzie. Gorzej gdy sprawy przybierały nieciekawy obrót. Wtedy nie jest już taki wyluzowany.
- Mimid, podasz mi fasolkę?
Johnson skończyła wreszcie pomidorówkę i zabrała się do konkretnego jedzenia.
- George cię szuka.
Podniosła głowę i rzeczywiście zauważyła rudzielca przeczesującego ślizgoński stół. Wstała i ruszyła ku niemu, żegnana rytualnym 'zdrajca' padającym z ust blondwłosego arystokraty. Przewróciła oczami, bo to powoli zaczynało się robić nudne. Ile jeszcze razy ma zamiar przypominać jej, że Weasley należy do Griffindoru?
- Cześć kochanie.
Wspięła się na palce i pocałowała go. To nadal budziło powszechne zaskoczenie wśród uczniów. Dwa wrogie Domy jakimś niewiadomym trafem połączyły się. Tylko Dumbledore spoglądał na nich łaskawym wzrokiem i uśmiechał się pod nosem.
- Jak minął Sylwester?
- Po raz kolejny magiczne pigułki uratowały nam życie. A u was?
- Wypróbowaliśmy nowe fajerwerki, są naprawdę ekstra. Tyle że zużyliśmy cały zapas i musimy zacząć od początku. - skrzywił się nieco.
- No tak, planowanie przyszłości nigdy nie było waszą najlepszą stroną.
- Ty mała...
Rozczochrał jej włosy, po czym przytulił i bez słowa odszedł. Dziewczyna tymczasem wróciła do zielonego stołu i zastała Zabiniego i Davisa walczących na noże.
- Dlaczego ich nie powstrzymacie? - zapytała nakładając mięso.
- Bo to dzieci, muszą się wyszaleć. - wzruszyła ramionami Kaajn.
__________________

Darmowe kosmetyki


'It's not my fault I'm better than you'



'What happens in the dungeons
stays in the dungeons'

#soup#
#nakarm psiaka#
#last#

Ostatnio edytowane przez Christina : 05-23-2012 o 23:46.
Christina jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-23-2012, 23:43   #16
Nacia1234
Moderator
 
Nacia1234 na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
Domyślnie

- Dzieci nie są takie kochane jak oni - powiedziała Nacia i z ochotą patrzyła na bitwę chłopaków. Westchnęła.
- Ekhem ekhem...
- Draco, rozchrowałeś się? Zadzwonię do twojego ojca - zaśmiała się panna Shirley-Sharp i zabrała się za jedzenie pysznego ciasta dyniowego.
- Ej, zjedz jeszcze cos porządnego zanim zabierzesz się do słodyczy! - zawołała Kajn, a Nacia upuściła widelec, bo dostała po łapach.
- Nie bądź taka przewrażliwiona. Jacyś wszyscy dziwni jesteście... - wzięła kolejny widelec i zabrała się do jedzenia - No, dobre.
Zabini i Favis w końcu zakońcyzli swoją bitwę. Zapewne dlatego, że stwierdzili, iż nie warto marnować przerwy obiadowej na taką dziecinadę. Ciasta zostało już niewiele i widac było, że Nacia miała na nie ochotę. I Draco, którego karmiła.
- Ach, łano płysła słowia pocta... - wydusił z siebie chłopak z ustami pełnymi ciasta dyniowego - Ne byo nas, to dostałczono psesyke do Połoju Fulnego...
- Tak, Draco, znowu dostałeś od mamy jakieś słodyczę i zgrzewkę Ognistej, którą się nie podzielisz? - Zabini byl wyraźnie urazony, nie mógł wybaczyć przyjacielowi incydentu sprzed kilku miesięcy.
Draco, wusząc się i ksztusząc, w końcu połknął ciasto znajdujące się w jego jamie ustnej. Towarzyszyło temu równiez poklepywanie po plecach przez Nacię i Pansy, która akurat przechodziła.
- Nie, jeśli chcesz wiedzieć, to moja matka przysłała majtki twojej dziewczyny, Blaise - Draco obrzucił spojrzeniem wszystkich najbliższych Ślizgonów, po czym dodał odrobinę ciszej - Prosiła, żeby na przyszłość nie zostawiać takich rzeczy w na środku salonu.
Móiąc to, wyciągnął ze swojej torby różowe koronkowe figi i wyciągnął rękę tak, że wisiały one nad stołem. Rozległy się chichoty.
-... Ani w butelce najlepszej whisky mojego ojca... - dodał, wyciągając z torby czerwone stringi.
Wszyscy zaczęli się śmiać, łącznie z Angeliną. Zaczął jej się przypominać incydent z whisky. Była ona bowiem tak ognista, że jedynie w tym meijscu można było je schować.
- Nie pytajcie, czemu je tam włożyłam, bo... nie wiem - wypaliła szybko Angelina i wzięła swoje figi. Schowała je do torby. Zabini wyrwał Malfoyowi stringi i przyłożył je sobie do nosa.
- No, moja dziewczyna ładnie pachnie...
Angelina zawstydziła się, dała swojemu chłopakowi buziaka i porwała majtki. Draco dusił się ze śmiechu.
- A, zapomniałem dodać. Matka powiedziała, żeby nie chować ich w takich miejscach, bo ta whisky jest również ulubionym drinkiem Belli. Jak myślicie, co zrobiła, kiedy wyłowiła z butelki ładne stringi?
Na szczęście Dumbledore ogłosił koniec przerwy obiadowej. Blaise nie miał okazji zareagować. I dobrze. Nie wiedział jak.
__________________
Life is wasted on the living

Ostatnio edytowane przez Nacia1234 : 05-24-2012 o 00:31.
Nacia1234 jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-24-2012, 13:21   #17
Mistrzyni_Afrytow
Praktykant Voodoo
 
Mistrzyni_Afrytow na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 749
Domyślnie

Beznadziejne, ale miałam tylko 15 min bo zaraz gnam na plażę. W ogóle ktoś wie, czemu miesiączki muszą boleć?!


Elita śmiała się nieprzerwanie, wchodząc po schodach z czerwoną na twarzy Angeliną. Na pierwszym piętrze pożegnali się z Davisem i Zabinim, na trzecim z Christiną. Zbliżało się wróżbiarstwo.
- Ciekawe, czy można wróżyć z majtek, co Angelina? – zaśmiała się kąśliwie Nacia, wciskając rękę pod ramię Draco.
- Ciekawe, czy ktoś zrobił z Twojej buzi dupę, co Nacia?
- Ciekawe, czy umiem rzudzić Crucio, co Angelina?
- Ciekawe, czy…
- CISZA! – wydarła się Kaylin, mając serdecznie dość tej przepychanki słów. I w ogóle od incydentu z figami była jakaś bardzo nie w sosie. Angelina spojrzała na Nacię porozumiewawczo i obie biorąc pod ręce Kaajn wciągnęły ją do pustej Sali. Draco widząc co się święci wzruszył ramionami i zawołał swoich goryli. Czas zacwaniaczyć.
- Ej, co robicie?! Nie możemy pierwszego dnia wiecznie wagarować! – wrzasnęła oburzona Ślizgonka, zmierzając w kierunku drzwi. Nacia jednym machnięciem różdżki zamknęła je przed nosem dziewczyny. Ta aż prychnęła wściekle.
- Co się z Tobą dzieje? – banalnie zapytała Angelina, mrużąc swoje zielone oczy. Również uważała, że wypadałoby pojawić się na lekcji profesor Trelawney, lecz najpierw powinny się dowiedzieć co z panną Ross jest nie tak.
- Od kiedy Draco wyciągnął majtki tej rozpustnicy Angeliny…
- Uważaj na słowa!
-… jakoś zmarkotniałaś. Co jest mała? – chciała wiedzieć Nacia, lekko już zmartwiona. W końcu, do cholery jasnej się przyjaźniły. Ma więc prawo wiedzieć co się stało. Tak w ogóle to cholerny Malfoy. Miał zaprosić najbliższych a nagle pojawia się setka nieznanych nikomu ludzi i nikt nie może się odnaleźć w tłumie. Kaylin umiała raczej pić, więc co mogłaby zgubić w Malfoy Manor?
- No bo… no bo… ech – zamilkła Ślizgonka, patrząc zawstydzona na swoje buty. Nacia pokazała wzrokiem Angelinie, by nic nie mówiła. Ich przyjaciółka musiała zebrać myśli. – Bo ja tam zostawiłam list od Davisa!
- CO?! – wykrzyknęły obie Ślizgonki jednocześnie
- Jaki list? Po co piszecie do siebie listy?
Kaajn wypuściła szybko powietrze. Jej rumieniec był już na uszach. Wiedziała, że to był zły pomysł by komukolwiek o tym mówić. Tylko że jakaś część jej chciała się wygadać. I miło byłoby znaleźć pomoc w odnalezieniu listu, póki żaden z kolegów Tracey’go go nie przeczytał. Szczególnie Malfoy.
- To taki…. Miłosny list. I bardzo osobisty! – dodała szybko, by wiedziały, iż nie ma zamiaru wdawać się w niepotrzebne przecież szczegóły – Chciałam by było romantycznie, ale chodziło mi bardziej o jakąś kolacje, świece… wiecie. Ale on napisał dla mnie list. Są w nim rzeczy o których wolałabym by nikt się nie dowiedział. Ale potem się spiłam i nad ranem już nie mogłam go znaleźć. Boję się, że prędzej czy później Draco dostanie go w swoje ręce a wtedy odczyta go w Pokoju Wspólnym albo co gorsze, w Wielkiej Sali.
- Draco w życiu by tak nie zrobił! – oburzyła się panna Sharp, ale dobrze wiedziała, że to nie jest prawdą.
- Musimy go znaleźć. Ale może lepiej zacząć po wróżbiarstwie… - zauważyła Angelina, bardzo słusznie zresztą.
I to był chyba jej jedyny dobry pomysł tego dnia.
__________________
"Może ten baron dusz, anioł stróż przegrał w karty z diabłem. A rano już ludzie wzięli szable i bagnet"

***

Skoro nie mam nadziei, abym jeszcze zaznał,
Niepewnej chwały określonej chwili.
Skoro nie sądzę.
Skoro wiem, że nie zaznam,
Prawdziwej mocy, która przemija.
Skoro nie mogę pić,
Skąd piją kwiaty drzew i źródła rzek,

***

bo nic tam już nie ma.
Mistrzyni_Afrytow jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-24-2012, 16:23   #18
Nacia1234
Moderator
 
Nacia1234 na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
Domyślnie


Dziewczyny poszły na wróżbiarstwo. Nie chciały znowu się spóźnić. Bały się rozmowy z Snapem. Tego dnia konswkwencje mogły być naprawdę wstrząsające..
- Ale przecież jeżeli zostawiłaś ten list w domu Malfoya, to on tam na pewno jest... - powiedziała Nacia.
- Ja zostawiłam tam majtki, a teraz są w mojej torbie - odpowiedziała posępnie Angelina.
- Chyba że... - wszystkie trzy pomyślały to samo w jednym momencie.
- DRACO!!! - Nacia,w chodząc do sali, od razu ruszyła w stronę Malfoya i usiadła obok niego, zostawiajac swoje koleżanki z tyłu. Wszędzie pachniało różnymi kadzidłami, kwiatami i wywarami z magicznych warzyw.
Draco siedział w otoczeniu swoich Goryli i poprawiał swoje włosy. Niektóre dziewczyny wzdychały na jego widok. Nawet Krukonki, z którymi teraz mieli lekcję. Crabbe rechotał z czegoś, co pokazywał mu Goyle. Malfoy spojrzał na nich z pogardą, a potem odwrócił głowe w stronę Naci. Boze, jaki on przystojny... te jego oczy... blada cera i piegi na policzkach... Draco... Nie, muszę się ogarnąć, przyszłam tu w innej sprawie..., pomyślała panna Shirley-Sharp, ale zanim zdażyła coś powiedzieć, zrobiła to profesor Trelawney.
- Dzisiaj będziemy wróżyć z kryształowej kuli - powiedziała.
- Ale... pani profesor... to robiliśmy dwa lata temu... - zaczęła jakaś Krukonka, wyraźnie zmartwiona.
- Owszem. Ja wcale nie zaprzeczam. Ale... czy uważacie, że zgłębiliście już wszystkie tajemnice magii? Czy umiecie odczytywac przyszłość? Otwózcie swoje wewnętrzne oko... Otwórzcie siebie na... - reszta jej słów stała się jakby mniej słyszalna, Nacia odezwałą się do swojego chłopaka.
- Niezła sprawa z tymi majtkami - zaśmiała się cicho. Draco uśmiechnął się szarmancko. Nie odpowiedział. Wpatrywał się w profesor Trelawney, która w tym momencie siedziała na fotelu przy swoim stoliku i z uniesionymi rękami wpatrywała się w kulę, mamrocząc coś pod nosem. Nacia nie dawała za wygraną.
- To było dość szalone... pokazywać to przy anszym stole... wiesz, cała szkoła to widziała... - szepnęła, a Draco zwrócił ramionami. Wciąż jednak się uśmiechał. Nacia postanowiła zmienić taktykę.
- Wiesz, mam nadzieję, że od dzisiaj będziesz trochę milszy dla moich koleżanek! - powiedziała z nutą szorstkości w głosie, a potem dodała słodko - Więc może mama przysłała ci coś jeszcze? Musy-świstusy? Odrobina Whiskey?
- Po ostatnim wyskoku moja matka nie wyśle mi Whiskey. Ani odrobiny. Chyba nie chcesz znowu wyladować na jakiejś imprezie z gargulcami?
- Och... no nie... ale przeciez możemy imprezować w Pokoju Wspólnym Lub pić w naszym dormitorium...
- Nie. Zresztą, teraz mam coś znacznie ciekawszego niż picie - prychnął i zakrył usta dłonią żeby powstrzymac śmiech. W końcu zaczął gryźć swoją dłoń i dusić się, bo nie mógł wytrzymać. Nacia spojrzała na niego z ukosa i wizęła kryształową kulę, ejdną z ktoch, któe nauczycielka właśnie rozdawała. Wsłuchała się w instrukcje i próbowała otworzyć wewnętrzne oko. Ale to na nic. Na nic. Niektóre przedmioty są naprawdę bez sensu. Lub po prostu brak jej było zdolności.
__________________
Life is wasted on the living

Ostatnio edytowane przez Nacia1234 : 05-24-2012 o 16:36.
Nacia1234 jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-24-2012, 21:32   #19
Christina
Omijać szerokim łukiem
 
Christina na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: May 2007
Lokalizacja: Camelot
Posty: 1,514
Domyślnie

Wiedzieliście, że pyłki kurzu unoszące się w powietrzu są takie interesujące? Że lecąc po słonecznych promieniach tańczą skomplikowany układ choreograficzny? Na tej lekcji Christina dowiedziała się wszystkiego o fruwających papruszkach. WSZYSTKIEGO. Lekcje historii magii zawsze były nudne, ale tym razem profesor Binns przeszedł samego siebie. Nie, żeby wieloletnie, krwawe wojny goblinów nie były ciekawe, wcale. W końcu ten Purchon z pierwszej ławki ( John, bodajże ) zawsze pilnie notuje. Po prostu nużący głos ducha jest... nużący. A poczucie wszech ogarniającej nudy potęgował fakt, że nikt z elity nie chodził na te zajęcia. Christina miała to nieszczęście urodzić się rok za późno. I teraz musiała siedzieć z ludźmi, którzy intelektualnie nie pasowali do niej. No bo przecież nie zaprzyjaźni się z tym Ślizgonem o odstających uszach i okularach. Ani z tym przystojnym... no bo woli chłopców. A dziewczyny? Cześć albo się jej bała, albo unikała. Druga grupa sprawiała wrażenie rządnych sławy. Idealne towarzystwo do łazienkowych pogaduszek. Ehh...
Dzwonku, dzwoń.

- I musimy dostać się do dworku.
Johnson pokiwała pokornie. Po co się z nimi kłócić czy dopytywać? Szykowało się wyjście z Hogwartu i coś w rodzaju misji. Jak dla niej cudownie. Nie musiała znać szczegółów, bo i po co?
- I znaleźć list - dodała Kaajn.
- Ok, wszystko ok. Kiedy?
Spojrzały po sobie. Każda wiedziała, że muszą zorganizować eskapadę jak najszybciej, bo zwłoka może się źle skończyć.
- Jutro w nocy? No chyba, że dziś. Im szybciej się z tym uporamy, tym lepiej. Więcej przespanych, spokojnych nocy. - zaproponowała Angelina, podgryzając koniuszek pergaminu. Miała na nim spisać esej na transmutację, którego zapomniała napisać w domu. Jednak planowanie pochłonęło ją bez reszty, tak więc czarodziejskie, samopiszące pióro zawisło nad kałamarzem i sterczało tak już od dobrej godziny.
__________________

Darmowe kosmetyki


'It's not my fault I'm better than you'



'What happens in the dungeons
stays in the dungeons'

#soup#
#nakarm psiaka#
#last#

Ostatnio edytowane przez Christina : 05-24-2012 o 21:49.
Christina jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 05-24-2012, 22:37   #20
Nacia1234
Moderator
 
Nacia1234 na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
Domyślnie

Wtedy do Pokoju Wspólnego weszła Nacia. Rzuciła swoją torbę pod stolik a następnie stanęła przed dziewczynami siedzącymi na kanapie z założonymi rękami.
- Dzięki, że na mnie poczekałyście - powiedziała.
- Myslałyśmy, że wyjdziesz z Draco - odpowiedziała Kaajn, a Angelina wpatrywała się w nią zamyślona.
- W każdym razie Draco wcale nie ma zamiaru się przestać z was... nas... śmiać. I ma jakiegoś nwoego haka...
- A to cham! - zawołała zajadliwie Kaajn, a Angelina walnęła się w głowe.
- Ładny facepalm, Angie - powiedziała Nacia i walnęła sie na kanapę między nimi. Położyła głowę na oparciu i delektowałą się chwilą wolności. Nie dane jej jednak było długo się nią nacieszyć.
- Nacia...- Kajn złapała ją za rękę i azczęła panikować - List! Jedziemy po list! Jedziemy do dworku Malfoya...
- Malfoy ma ten list w Hogwarcie - odpowiedziała jej przyjaciółka.
- CO?! - zawołały na raz wszystkie trzy, a Christi cichutko pisnęła i zakryła dłonią usta.
- No... tak mi sie wydaje. Draco jests trasznie poirytowany i jakis rozdrażniony... chyba mnie ignoruje - powiedziała i w potoku słów wpadła jej do głowy pewna myśl - Kaajn! Co ty tam napisałaś?
- Nie powiem, nikt nie może się dowiedzieć - rzuciła i wyszła. Najrywaźniej poszła do swojego dormitorum, bo za krótką chwilę Ślizgonki usłyszały trzask drzwi.
- Ups - powiedziałąa Angelina i wrócił do planowania - to kiedy robimy wypad do Malfoya?
- Lub NA Malfoya? - drążyła temat Christi.
- Ekhem - mruknęła Nacia - ja wciąż tu jestem. Ale róbcie co chcecie.
Roześmiała się i sięgnęła po swoją torbę. W małej kieszonce miala schwoane Fasolki Wszystkich Smaków i częstując wszystkich obecnych zapytała - kto idzie na pierwszy ogień?
__________________
Life is wasted on the living

Ostatnio edytowane przez Nacia1234 : 05-24-2012 o 23:12.
Nacia1234 jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia tematu
Wygląd

Zasady postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni post / autor
SLYTHERIN Angela Johnson Kosz 400 10-08-2008 17:46
SLYTHERIN Angela Johnson Kosz 2304 07-08-2008 16:37
SLYTHERIN Angela Johnson Kosz 2000 11-25-2007 12:03
SLYTHERIN Angela Johnson Kosz 1996 06-14-2007 12:58
SLYTHERIN Limonka Kosz 3490 05-05-2007 20:18


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:08.

Powered by vBulletin® Version 3.7.3
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.