Szacunek do własnego ciała

[ishar]

Ten szacunek do ciała, to w zasadzie szacunek do samego siebie. Ciało to narzędzie, składowa, szanuje się osobę, tak to widzę.

Tematu puszczalskich i cnotek. Nie wiem jak dla was, ale jeśli osobnik płci żeńskiej, czy męskiej, który nie jest w związku, lubi seks i uprawia go z osobami, na których wspomnienie nie musi się wstydzić, że do czegoś takiego doszło, jest dla mnie akceptowalne. Z drugiej strony, jeśli ktoś uważa, że seks jest zarezerwowany tylko dla wybranych osób, wybranych sytuacji - ok! Mamy ten cudowny komfort, że ludzie są naprawdę różni, co prawda schematyczni, ale jednak, co daje nam piękną możliwość dobierania sobie znajomych, kochanków itd. Jeśli postrzeganie seksualności, czy w ogóle jakiejkolwiek innej dziedziny życia człowieka nam nie odpowiada, szukamy gdzie indziej. Po co wzajemnie psuć sobie krew, przecież wszyscy chcemy być szczęśliwi. Ok, byle nie kosztem innych.

[Kyinra]

Z tego co widzę, to mówicie tu tylko o sprawach typu ubranie, czy niezależny seks. To akurat jest względne, bo, tak jak mówiliscie, dla jednej osoby wielki dekolt to juz grzech smiertelny, a dla innej seks z nieznajomym to normalka. Nikt, co dziwne, nie poruszył tematu samookaleczenia. Według mnie to zupełny brak szacunku do własnego ciała, bo skoro dla przyjemności, dla hmm... rozluźnienia? Nie mogę znaleźć właściwego słowa. W każdym razie jeśli z jakiegokolwiek powodu sięgamy po żyletke/nóż/coś innego ostrego, to chyba zbytnio tego ciała nie szanujemy.

[DeathlyFly]

Moja koleżanka miała taki okres w życiu, że podcinała się żyletką i czym popadnie, powiedzmy, że była emo, ale skończyła z tym. Pamiętam, że robiła inne dziwne rzeczy, ale przestała. W końcu chyba docenia swoje ciało, ale bardzo mnie trapi pytanie, dlaczego ? Ja osobiście nie mam zastrzeżeń i nie okaleczam się. Myślę, że każdy człowiek jest inny i sam musi dbać o siebie, nawet jeśli zrobi coś głupiego, ale od czego ma się przyjaciół.

[dziobaczka89]

Dzisiaj się odbył pogrzeb mojej koleżanki. Skoczyła z czwartego piętra, na chodnik...I kij wie czemu.
Próbowała już raz, wyskoczyła z okna ale przeżyła. TYm razem jej się udało.
Przykre sa takie sprawy, ale człowiek nic na to nie poradzi. Nie potrafie nawet zrozumieć jej toku myśłenia i pojmowania swiata. Załuję jej rodzicwo, to sa naparwde wspaniali ludzie.