Odwieczna Walka
To mój pierwszy art. mam nadzieje, że wam sie spodoba.
Była to bardzo zimna i wyjątkowa noc Harry wraz z Ronem i Hermioną po błoniach Hogwartu.
Doszli wreszcie do bardzo ładnego białego grobowca na którym spoczywal napis Albus Dubledore.
Daty Urodzin ani śmierci nie było, był tam tylko przyklejony (za pomocą zaklęcia trwałego przylepca)
Order Merlina I klasy i wykuty napis "Niech spoczywa w pokoju".
Chwile potem Harry powiedział krótko:
- Teraz. - I już ich nie było.
Znaleźli się przed bramą jakiegoś starego cmentarzyska.
Harry podszedł do bramy pchnął ją i nagle coś głośno zahuczało
- Co to było - Zapiszczał Ron i od razu złapał Hermione za ręke
- To sowa Ron - Odpowiedział Hermiona uspokajającym głosem
- lumos - mruknął,a konec jego różdżki sie zaświecił
Szli dłuższy czas, aż doszli do dosyć dużej kaplicy.Obeszli ją dookoła ale
wejścia nie znaleźli.
Nagle Harry powiedział
- I znów Voldemort wykazał się swoimi prymitywnymi czarami.
- O co ci chodzi.- zapytali jednoczaśnie ron i Hermiona.
- To wejście tak jak jaskinia z pseudo horkruksem chce krwi - odpowiedział Harry
- Czyli o co chodzi?- zapytał zakłopotany Ron.
- Oh Ron Ty tego nie zrozumiałeś - powiedziała Hermiona - trzeba dać krew temu wejściu,żeby
tam wejść.
- Ale jest jeden problem - powiedział Harry - gdzie jest to wejście?
- Przesuń sie - powiedziała Hermiona po czym machnęła różdżką jakby chciała strzepnąć
z niej robaka i nagle ukazało się wejście do kaplicy.
Harry stanął przed nimi przejechał różdżką po ręce i nagle pojawiło sie tam rozcięcie po czym
przesunął on ową rozciętą ręką po drzwiach a one otworzyły sie ze skrzypnięciem.
Ich oczom ukazała się wielka sala która nie licząc ołtarza była pusta.
- Hermiona, Ron szybko po zakon - rzucił komende Harry
TRZASK
TRZASK
I już ich nie było.
Harry czekał może pięć minut a już pojawił się cały zakon wraz z Ronem i Hermioną.
- Kogoś jeszcze nie ma - zapytal Harry lecz nikt nie odpowiedział.
Po cwili Harry krzyknął
- Lordzie Voldemorcie czekamy !!!
I nagle z ciemności wyłonił się Lord Voldemort wraz, ze Śmierciożercami
- Ach... spodziewałem się was tutaj - powiedział Voldemort - No dobra końec pogaduszek
BRAĆ ICH !!!
- Preforma - krzyknęli razem śmierciożercy lecz usłyszeli w odpowiedzi zaklęcia Protego które
zostały użyte przez członków zakonu i ku zdziwieniu wszystkich Śmierciożercy leżeli sparaliżowani
na podłodze.
- No, no, no Oni jednak nie są tacy mądrzy jak myślałem - zaśmiał sie Harry
- Ale mnie tak łatwo nie pokonacie nie pokonacie - wrzasnął Voldemort
- Czyżby?? - powiedział Harry z szyderczym uśmiechem - Ja sie zajme Voldemortem wy pilnujcie
jego popleczników. - rozkazał Harry.
- Hahahaha znalazł sie dowódca. - ryknął ochrypłym śmiechem Lord Voldemort.
- Mertifa Iceanno - Wrzasnął Harry i Voldemort został przykłuty lodowymi kolcami do ściany kaplicy lecz to nie pomogło.
- HAHAHAHA. Flamare Apools - powiedział Czarny Pan i owe kolce sie roztopiły - A teraz Vertifnea - Harry został "przyklejony" do podłogi -
Moje nowe zaklęcie Potter podoba ci sie. pora z tym skończyć Avada...
- Expelliarmus - krzyknął... Severus Snape i ku zdziwieniu wszystkich Voldemortowi wypadła różdżka - a teraz Reducto - i różdżka Czarnego Pana zamieniła sie w pyłek -
No Harry teraz Finite - Harry mógł się już swobodnie ruszać.
- D... dz... dziękuje profesorze - powiedział Harry jąkając sie.
- Nie ma za co. Twój ojciec James uratował mi życie czas spłacić dług. - powiedział Snape - A teraz ty Voldemorcie Vertifnea.
- TO MOJE ZAKLĘCIE JAK ŚMIESZ GO URZYWAĆ - Wrzasnął Riddle.
- Och Zamknij sie Jęzlep. - powiedział Snape - a oto moje zaklęcie. Harry posłuchaj mnie Albus prosił mnie żeby po jego upozorowanej śmierci
dać Ci to - wyciągnął złoty łańcuszek ze złotym medalione na którym wygraberowana była litera D - jest to jego Horkruks
stworzył go po zniszczeniu pierścienia Marvola a ponieważ była to część Voldemorta dusza Albusa się rozdzieliła na dwie części
a jedną z nich przeniósł do tego medalionu. Chyba wiesz jak brzmi rytułał.
- Tak, panie profesorze - odpowiedział po czym machnął różdżką i pojawił się tam wielki kocioł do którego Harry wrzucił
owy łańcuszek i zaczął recytować - Kości twego ojca orzyw syna - z ziemi "wyskoczyła" wielka kość która wpadła z chlupotem do kotła -
ręką twego sługi wskrześ pana - powiedział i odciął sobie nożem prawą dłoń która wpadła do kotła -
i krew twego wroga - tu rozciął ręke Voldemorta tym samym nożem -
brutalnie odebrana - z noża zaczęły spływać krople krwi prosto do kotła - Teraz Albus Dumbledore odrodzi się na nowo - i rzeczywiście z kotła wyszedł Albus Dumbledore
ubrany w purpurową szate.
- Dziękuje Severusie, że przekazałeś mojego Horkruks Harry'emu. Tobie Harry również dziękuje aha czy chciałbyś to... skończyć
- Tak, panie profesorze - rzekł Harry - No to żegnaj AVADA KEDAVRA - wrzasnął Harry
- To był dla ciebie ciężki dzień Harry przenieś sie do Nory razem z panem Wesleyem i panną Granger ja postaram się jak najszybciej tam przybyć.
No to Do zobaczenia Harry.
- Do zobaczenia panie profesorze.
KONIEC
|