Dla mnie Harry Potter jest banalny, ale właśnie taki ma być i na tym polega jego magia. Nie jest skomplikowany, ma jasne przesłania. Nie zapominajmy, że mimo uwielbienia przez wszystkie grupy wiekowe pierwotnie powstał jako powieść dla dzieci. I chodź ewoluował, to nie na tyle, aby dla najmłodszych stał się niezrozumiały. Można z niego wyciągać wiele, ale dla przykładu "Zbrodnia i Kara" to z niego nigdy nie będzie.
Chciałabym jednak nawiązać do wspaniałej przemowy Puelli_aeterny, dzięki której łatwiej będzie mi przedstawić swoje argumenty za prostolinijnością HP
Cytat:
Napisał puella_aeterna
W Waszych wypowiedziach często padają słowa "dobro" i "zło" (...) Jaka jest natura dobra i zła? Czy to banalne pytanie? Banalne zagadnienie?
|
Jak mi kiedyś wyjaśniono, dobro i zło to tylko hasła, normy przyjęte przez dane społeczeństwo, dla każdego mogą one znaczyć co innego. To sposób w jaki je rozwiniemy nadają im sensu, bądź sprawiają banalnymi.
A dla mnie HP tylko "liże" te tematy. Voldemort poszedł drogą zła, odkrył w tym korzyści i koniec. Sam Dumbledore mówi, że jest zły do szpiku kości, a takich ludzi nie ma. Tom kierował się swoim dobrem, ale to nie zostało wyjaśnione. Śmierciożercy, też fe i kropka, ale oni wierzyli, że to co robią jest dobre. Chcieli wyczyścić świat z "brudnej krwi" im wydawało się to słuszne.
Skrótowo "Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia" W Harrym Potterze tego niema, ale nie dziwmy się, gdyby był taki skomplikowany to już nie był by książką dla dzieci.
Cytat:
Napisał puella_aeterna
Voldemort (...) Sam siebie psychicznie uwięził w chorych urojeniach, w których władza była tożsama ze szczęściem. Zło powstało zatem z odkształconego postrzegania świata.
|
Święta prawda, ale czy to nie dowodzi o prostolinijności postaci pragnienie władzy i nic więcej, nie wyobrażam sobie takiego człowieka, który pragnął tylko jednego i to by go zadowalało. Tom był inteligentnym, wielkim czarodziejem, ponoć inteligentni ludzie dodają sobie pragnień, po to aby je realizować symultanicznie i dzięki temu rozwijać się.
Cytat:
Napisał puella_aeterna
Voldemort, choć na wskroś zły, nie jest po prostu metaforą zła ogólnie, nie jest złym wilkiem, czy Babą Jagą. Nie jest archetypem.
|
Myślę, że wilkowi i Babie Jadze też można zrobić niezły portret psychologiczny;) Też są konkretnymi postaciami, chociaż pokazanymi bardzo łatwo i obrazowo. Nie mają tak długich historii jak Sami-Wiemy-Kto, bo bajki z tymi postaciami nie są tak rozbudowane jak saga HP. Gdyby Czerwony kapturek miał 7 opasłych tomów, to myślę, że dowiedzielibyśmy się o wilku o wiele więcej. Tak więc ja Voldemorta śmiało uważam za archetyp.
Cytat:
Napisał puella_aeterna
Ponadto moją uwagę zwróciły zagadnienia takie, jak:
-zwierciadło Ain Eingarp i możliwość uzależnienia od niego- nie należy pozwolić, by teraźniejszość przeciekała nam między palcami, podczas, gdy my będziemy oddawać się nierealnym mrzonkom;
-wspomniany już problem rasizmu, czystości krwi...
|
Nie będę cytowała wszystkiego, bo szkoda miejsca;) jak ktoś ciekawy sam zajrzy;)
Tak te zagadnienia zwracają uwagę, są ważne, sprytne, ciekawe i pouczające. Ale dla mnie podane jak na dłoni. Same stereotypy. Rodzicielska miłość dobra i czysta, rasizm zły, zdrada zło i koniec, trzeba iść przed siebie, nie wolno patrzeć w przeszłość et cetera, et cetera.
Ja oczywiście nie krytykuję tych wartości, są jak najbardziej słuszne, z tym że przedstawione w czarno-biały sposób. Zły to zły dobry dobry koniec. Realia książki przedstawione są tylko od strony tych dobrych, nie wiemy jakie motywy i uczucia mają ci źli.
Cytat:
Napisał puella_aeterna
Co do postaci, to moim zdaniem bardzo ewoluują i nie zaryzykowałabym stwierdzenia, że są czarno- białe, lub papierowe.Moim zdaniem potrafią zaskoczyć,
|
Oj potrafią, potrafią i to bardzo, co nie zmienia faktu, że dla mnie nadal są czarno białe. To że mają problem w odnalezieniu się w życiu, momentami słaby charakter, okazują się dobrymi żonami, matkami czy głupkami [wspomiany Lupin, Ron, Fleur, Hagrid...] nie oznacza, że nadal są po jednej albo po drugiej stronie. Są albo czarni albo biali.
Peter - nie ważne, że był przyjacielem, odkąd wyszła na jaw prawda zawsze zdrajca. Nie ważne, że się pogubił w życiu, miał problem charakteru, był zastraszony, już na zawsze pozostał zły.
James, Syriusz - Szkolni niepokorni, nie ważne, że [za przeproszeniem] gnidy w młodości, w książce zawsze dobrzy ludzie [mimo chwilowych wątpliwości Harryego]
Matka Syriusza - chciała przekazać synowi wartości jakie jej wpajano od małego, jak jej wychowanie kazało, ale to też nie ważne, była zła bo szanowała czystość krwi, co było jej dziedzictwem.
Uwierzcie mogłabym tak o wielu postaciach. Jedynie Snape i Dumbledore są wyjątkami, ale tego było o wiele za mało jak dla mnie.
Nie chcę być posądzona teraz o to, że "zjechałam" Pottera, bo jestem jego wielką i gorącą fanką, po prostu uważam, że nie ma co z niego robić powieści psychologicznej. Jak napisałam na początku według mnie HP ma po prostu taki być, ma być prostym moralitetem skierowanym głównie do młodego odbiorcy, ukazującym mu właśnie co Białe a co Czarne. Dzięki swojej prostej konstrukcji odniósł taki sukces. Nie od dziś wiadomo, że najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze.
PS Puello_aeterneo nie traktuj mojej wypowiedzi jako zamach na twój post. Szanuję twoje zdanie, po prostu cytując twoje wypowiedzi uniknęłam niepotrzebnego powtarzania się, które pewnie miałoby miejsce gdybym napisała swoją wypowiedź od nowa.