Omijać szerokim łukiem
Zarejestrowany: Feb 2007
Lokalizacja: Ostrowiec Św.
Posty: 1,162
|
RE: Sny o Harrym Potterze
Moje potterowskie sny? JASNE! XD
Już gdzieś opisywałam, ale cóż, raz jeszcze nie zaszkodzi.
Dawno mi się śniły, ostatnio głównie szkoła mnie prześladuje...
1. To chyba najstarszy sen, który pamiętam, a pamiętam bardzo mało.
Jedynie tyle, że ja pod postacią Hermiony, Harry, Ron i Ginny pojechaliśmy do Doliny Godrica i tam budowaliśmy szkołę magii XD- wyrywaliśmy trawę, kopaliśmy i fundamenty robiliśmy.
2. To już było jakoś w lutym, jak zaczynała się moja obsesja Remusowa XD.
Pojechałam z rodzicami na wycieczkę. To znaczy wycieczkę, jakieś góra 5 km od mojego domu XD, za takim sklepem były jakieś ruiny zamku (naprawdę ich nie ma, oczywiście).
Ja weszłam do jakiegoś pokoiku i się zgubiłam XD. Moi rodzice pojechali do domu. Ja tam jeszcze trochę pobłądziłam i nagle natknęłam się na Remusa i Syriusza, siedzących na jakichś fotelach i rozmawiających XD. Ja oczywiście radośnie dołączyłam się do nich. W pewnym momencie spojrzałam w okno i uświadomiłam sobie, że jest pełnia, środek nocy. Remus jeszcze tego nie zauważył (nadal był pod ludzką postacią) i poprosił mnie, abym poszła z nim do pewnego pokoju, bo chce mi pokazać jakieś "dziwne mugolskie urządzenie". Poszłam więc z nim i zobaczyłam aparat telefoniczny, który aktualnie należy do mojej babci i dziadka XD. Nagle Remus zobaczył księżyc i powoli zaczął się przemieniać. Złapał mnie za bluzę i krzyknął "PROSZĘ, NIE ZOSTAWIAJ MNIE!". Nie wiem jak mogłam to zrobić, ale uciekłam przerażona do tego pokoju, gdzie był Syriusz. On powiedział, że "przemówi do rozumu wilkołakowi", przemienił się w psa i poszedł. Słyszałam jakieś wycia, powarkiwania i w końcu usnęłam. Rano obudziłam się (tzn obudziłam się we śnie, tak naprawdę to nadal spałam i mi się śniło) i zobaczyłam wymęczonego Remusa, który z Syriuszem popijał herbatę...
Miałam coś powiedzieć, ale się obudziłam...
3. Byłam wtedy u babci i spałam pod strasznie grubą kołdrą XD. Dlatego z gorąca zaczęły mi się śnić niezbyt przyjemne sny...
Tak więc, Riddle zabił Harry'ego Pottera. Na moich oczach wykończył po kolei wszystkich dobrych czarodziejów. Byłam przerażona, zrozpaczona i nie wiedziałam co robić. W pewnej chwili ukazały mi się duchy: Remusa, Syriusza, Tonks, Hermiony, Dumbledore'a, Harry'ego, Ginny, Rona, McGonagall i innych. Usłyszałam od nich, że teraz JA jestem Wybrańcem i muszę zabić Riddle'a. Wycelowali we mnie różdżki i powiedzieli jakieś zaklęcie, dzięki któremu "formalnie" stałam się Wybrańcem. I zniknęli. A ja przeniosłam się do jakiejś szkoły. Całkowicie mugolskiej szkoły, z białymi, popękanymi ścianami. I jeszcze balkony tam były. Pojawił się Riddle i zaczął mnie torturować. W pewnym momencie skończył i wyszedł na balkon. Powiedział mi, że chce się rozerwać nieco. Z balkonu było widać dziedziniec i uczniów. Czarny Pan wycelował różdżkę i zaczął krzyczeć "Avada Kedavra!" celując w nich. W pewnym momencie wycelował w dwie moje kumpelki- Kaśkę i Karolinę. Ja krzyknęłam "NIE!". Ale zaklęcie chybiło celu. Voldemort natomiast odwrócił się do mnie i uniósł różdżkę. Ja zrobiłam to samo i jednocześnie krzyknęliśmy "AVADA KEDAVRA!".
Dziękuję, obudziłam się.
4. Lekcja eliksirów. Gryffindor i Hufflepuff. Ja byłam Gryfonką. Wraz z koleżankami siedziałam z tyłu klasy i gadałyśmy. Nagle jedna wyznała, że zakochała się w Severusie. Ja ryknęłam dzikim śmiechem i Snape to usłyszał. "Aleksandra Lupin! Natychmiast pokaż mi swój wywar!"- usłyszałam. I mnie normalnie wcięło, bo nie miałam pojęcia, że nazywam się "Lupin" (ciekawa jestem skąd to się wzięło). Ale zaniosłam mu wywar. On obejrzał, skrzywił się i powiedział, że "niestety jest dobry". W tym momencie drzwi lochów się otworzyły za pomocą mocnego kopniaka i do środka wparował Remus Lupin. Z zawadiackim uśmiechem na ustach powiedział co Snape'a "No, Severusie, mówiłem Ci, że moja córka ma wielki talent do eliksirów". Mnie wmurowało, zatkało i kopara opadła do podłogi- widocznie we śnie nie znałam tożsamości ojca. Snape zrobił się blady... czerwony... i wykrzyknął "Gryffindor traci 1000 punktów! A ty, kretynko masz u mnie codziennie o 17:00 szlabany! DO KOŃCA TWOJEGO POBYTU W HOGWARCIE!" Ja się nieco wkurzyłam, wzięłam różdżkę i wycelowałam w Snape'a. Gdy miałam rzucić zaklęcie... obudziłam się. I popłakałam ze śmiechu, jak przypomniałam sobie ten sen XD.
5. Środek nocy, pobojowisko, zimno, ciemno i nieprzyjemnie. Do tego uczniowie Hogwartu, wśród nich ja, mieli jakiś "obóz przetrwania". Nagle wybiega Snape i drze się jak stare gacie: "ZBIÓRKA! NATYCHMIAST! WY GAMONIE, IDIOCI, DEBILE I KRETYNI! DO NICZEGO SIĘ NIE NADAJECIE!". Ja spojrzałam na niego rozanielona i powlokłam się na zbiórkę. A on kontynuował swoją przemowę pod tytułem "Zebrane tu osoby są beznadziejne i do niczego się nie nadają". W pewnym momencie usłyszeliśmy głos "Spokojnie, Severusie, nie krzycz na nich.". Okazało się, że to był Lupin. Wszyscy przywitali go cichym "dobry wieczór". Ja starałam się zapanować nad sobą, ale krzyknęłam nie szczędząc decybeli "DZIEŃ DOBRY, MÓJ NAJULUBIEŃSZY PROFESORZE!". Nastała niezręczna cisza, przerywana jedynie jakimiś chichotami. Ja zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam- z kontekstu i faktu, że w środku nocy witam człowieka dziennym powitaniem. Lupin poszukał wzrokiem tej osoby i natrafił na bezradnie wyszczerzoną mnie... Uśmiechnął się do mnie z takim politowaniem w oczach. Mnie to wściekle rozbawiło i zaczęłam się śmiać jak wariatka.
Bum, obudziłam się.
XD
Z takich ciekawszych to by było tyle. No, oczywiście niemal codziennie śni mi się coś związanego z HP, ale to są raczej takie pojedyncze, nudne fakty...
|