A ja mam kota
. W sumię, to kotkę... W każdym razie zwie się Szyszunia (imię nadane przez brata, po obejrzeniu Epoki Lodowcowej), znana też jako "Szyszka", "Szysia", "Sysunia", "Biedny, Mały Kiciuś", "Pierdoła", "Koci Futrzak".
Lat ma... no, już będzie miała dwa
.
W jakimś ułamku jest rasy długosierścistej. Nie wiem jaki jej przodek był rasowy, w każdym bądź razie, ze strony ojca. Więc taki zwykły dachowiec z domieszką czegoś
.
A zdjęcie mam jedynie takie: http://img127.imageshack.us/img127/6135/urodziny036fz4.jpg
Śpiąca na telewizorze.
Ma dość nieprzyjemny zwyczaj budzenia mnie w środku nocy, abym ją wpuściła do domu, lub wypuściła. No, ale cóż, dobra i kochająca właścicielka poświęca się
.
Szyszka wsławiła się tym, że na początku wakacji tegorocznych zniknęła. W końcu straciliśmy nadzieję i zaczęliśmy rozglądać się za nowym kotem. Po 10 tygodniach, jakoś tak w sierpniu, Szyszka wróciła do domu - prawdopodobnie ktoś ją przetrzymywał
. Ale teraz już ma się dobrze!