Christina wychodziła właśnie z łazienki, opatulona czarnym ręcznikiem, gdy ktoś zapukał w drzwi. Potem usłyszały dźwięk naciskanej klamki, ale nic więcej się nie stało. Spojrzały po sobie zaskoczone. Kto z obcych ma czelność niepokoić je o tej godzinie. Johson, jako że była najbliżej podeszła i otworzyła drzwi. Za nimi stał Szczęsny i z dziwną miną wpatrywał się najpierw w drewno, a potem w dziewczynę.
- Są zaczarowane. Otworzyć je możemy tylko my i Elita, która była obecna przy rzucaniu zaklęcia. - odpowiedziała na niezadane pytanie.
- Czy tak wolno?
- Nie - uśmiechnęła się zawadiacko - Czemu zawdzięczamy twoją jakże niespodziewaną wizytę?
- A, właśnie. Siedziałem właśnie w Pokoju Wspólnym i przez pokój przeleciało to.
Na wyciągniętej ręce trzymał kawałek papieru, sprytnie złożonego w smoka.
- O, to do mnie.
- Dokładnie - wskazał na napis 'Christina' na zagięciu papieru. - Dlatego też przyniosłem. Biedaczysko wyryło w ścianę i chyba złamało skrzydło.
- No cóż, nie są obdarzone nadzwyczajną inteligencją. - przyznała.
- Skoro już dotarł bezpiecznie do celu, mogę się odmeldować i wreszcie iść spać. Jak dobrze, że jutro sobota. Wyśpię się przynajmniej.
- Hahah, dobry żart. O dziewiątej zbiórka na boisku! - wrzasnęła z pokoju Angelina, która ani trochę nie podsłuchiwała.
Christina przesłała Wojtkowi współczujące spojrzenie i zamknęła drzwi.
- Zdruzgotałaś chłopakowi marzenia.
- Mówi się trudno. Malfoy wrócił, więc muszę przetrenować nowy skład.
- Wyrzucisz Nicole? - zapytała siadając na łóżku i otwierając liścik.
- Nie mam wyboru. Draco jest lepszy. No i jest moim przyjacielem. Co się stało?
Młodsza panna Johnson wytrzeszczała oczy na pergamin.
- Matka Georga przyjeżdża jutro do Hogsmeade.
- No to chyba fajnie, nie? - zapytała Marcelina podnosząc wzrok znad 'Czarownicy'.
- No nie do końca. Chce mnie z nią zapoznać.
Mimid parsknęła w gazetę, a Angelina odwróciła głowę, żeby ukryć uśmiech. Tylko Christina nie widziała niczego zabawnego.
***
- I w co ja mam się ubrać?
Johnson stała przed otwartą szafą. Zgromadziła wszystkie swoje przyjaciółki w jednym miejscu, licząc na jakieś rady.
- W cokolwiek. Każda twoja bluzka będzie więcej warta niż jej cały strój razem wzięty.
Blondynka zgromiła wzrokiem Angie. Ta jednak tylko wzruszyła ramionami.
- Ja ci się w ogóle dziwię, że ty z nim jesteś. To jak historia o Kopciuszku, tyle tylko, że ty jesteś Księciem.
- Istnieje coś takiego jak miłość, kretynko. - oznajmiła głośno Angelina.
- A poza tym handel bliźniaków coraz lepiej prosperuje. Sama wczoraj kupowałam od nich Krwotoczki Truskawkowe. - dodała Kaajn.
- Tak czy siak... - Davis była wyraźnie w złym nastroju, chociaż nikt nie wiedział dlaczego.
- Może jakąś spódniczkę? - Marcelina chyba jako jedyne przejęła się swoim zadaniem doradczyni.
- Gdyby nie to, że wszystkie moje spódniczki kończą się na wysokości połowy ud, lub wyżej, to faktycznie, mogłabym jakąś założyć.
- No to wbijaj się w rurki - poradziła Nacia.
- No, to najbardziej uniwersalne. I załóż najzwyklejszą bokserkę, a na to rozpiętą koszulę. Może być ta błękitna, którą dostałaś od cioci na gwiazdkę. - dodała Angelina, przerywając na chwilę malowanie paznokci.
Christina zmarszczyła nos zastanawiając się. W końcu jednak wyciągnęła wszystkie potrzebne rzeczy z szafki i przebrała się. Potem pozwoliła Kaajn zająć się jej makijażem, a Nacia przy pomocy różdżki wyczarowała przepiękne fale z jej włosów. Nasunęła na nogi wygodne trampki i ruszyła ku wyjściu.
- Trzymajcie za mnie kciuki.
***
W Pokoju Wspólnym spotkała pozostałe dziewczyny. Siedziały na kanapach i zawzięcie o czymś dyskutowały.
- Nie powiedział, tylko się zaśmiał.
- I nic głupia nie zrobiłaś?
- Była czwarta rano, co niby miałam zrobić?
- Zaciągnąć go do łózka. Albo cokolwiek innego, byleby nie dać mu uciec.
- Popieram - włączyła się do rozmowy. - Czasami trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, bo inaczej możesz czekać i czekać. Znam z własnego doświadczenia.
- Ale ja tak nie umiem. - pożaliła się Dagmara.
- Umiesz, umiesz. Inaczej nie nosiła być godła Slytherinu na piersi.
- No, właśnie. - poparła ją Blanca, a Nicole pokiwała głową.
***
- Wyglądasz pięknie.
- No.
- Wypadało by odwzajemnić się komplementem.
- No.
- Czy ty jesteś zdenerwowana?
- Oczywiście, że nie. Ja i zdenerwowanie? Proszę cię.
- To dlaczego nerwowo zeskubujesz sobie lakier z paznokci?
- Wcale tego nie robię. Po prostu już mi się nie podoba. Czas na zmianę.
- Uspokój się. Ona jest bardzo miła. W końcu mnie wychowała.
- To musi być oazą spokoju.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Uspokój się.
- Jestem spokojna.
- Jasne.
***
- Mamo, to jest właśnie Christina.
- Miło mi cię wreszcie poznać kochanieńka. George dużo o tobie opowiadał.
- To bardzo miło z jego strony. Chociaż jestem pewna, że trochę ubarwiał rzeczywistość. - puściła pulchną i miękką dłoń pani Weasley.
- Wątpię. Wydajesz się taką miłą dziewczyną.
George uśmiechnął się pod nosem i mocniej ścisnął dłoń dziewczyny, chcąc dodać jej otuchy.
Usiedli przy obszernym stoliku, a kelnerka od razu do nich podbiegła. Porozmawiała chwilę z Molly, dając czas na wybranie zamówienia. Christina wybrała eklerkę i gorącą czekoladę. Wiedziała, że po takiej ilości cukru, do końca dnia nic więcej nie zje, ale raz się żyje.
Zjedli desery rozmawiając o błahych sprawach, zupełnie nie zdając sobie sprawy z płynącego czasu. W końcu pani Weasley zerknęła na zegarek.
- Oh, to już ta godzina. Musze jeszcze przygotować kolację zanim Artur wróci z pracy.
Johnson uśmiechnęła się, chociaż nastawiana przez Malfoya, nie przepadała za ojcem swojego chłopaka.
- Bardzo miło było cię poznać kochaniutka. Teraz już wiem, że chociaż nie ma głowy do nauki, to przynajmniej potrafi odpowiednio dobrać sobie kobietę. A ty, traktują ją jak skarb, bo nie co dzień zdarza się być z taką dziewczyną.
- Zapewniam panią, że traktuje mnie jak księżniczkę.
- No to się cieszę. Może wreszcie wyrośnie z tego głupiego zachowania. Te wszystkie ich gadżety. Pełno się tego wala po domu. A do niczego się nie przydają.
- Mamo, mówiłem ci...
- Cicho bądź, nie rozmawiam z tobą.
- Osobiście uważam, że to co robią jest fascynujące. Z pewnością kiedyś się na tym dorobią.
- Dobrze widzieć, że stoisz po jego stronie. Dobra z ciebie dziewczyna.
Drgnęła nerwowo, co nie umknęło uwadze Georga. Poczuła się niezręcznie, gdy nazwała ją dobrą. Przecież wszyscy wiedzą kim była. Gdyby tylko ta przemiła ruda pani wiedziała, co stanie się w przyszłości. Że smukła dłoń, która spoczywała na kolanie jej syna, opleciona jego dłonią, będzie przyczyną jego śmierci. Ale kto by znał przyszłość? ( wszyscy którzy czytają wątek Śmierciożercy ^^). Uśmiechnęła się tylko.
- W każdym bądź razie. Domyślam się, że święta spędzasz z rodzicami, ale może przyjedziesz do nas na ferie zimowe?
- Z przyjemnością.
***
- Że co?
- Jadę do nich na ferie.
- Pogięło cię do reszty? To nasi wrogowie!
- To mój chłopak i jego rodzina.
- Po czyjej ty stronie stoisz, hmmm?
- To oczywiste, ale chyba mogę pojechać tam nie tracąc reputacji, prawda?
- Dobrze wiesz, że nie. Siostra, po coś się godziła?