brrr.... musiałam trafić do Hufflepuffu!
A nie jednak Slytherin, dobrze, że wystapil ten błąd i trzeba od nowa wypełniać test!
Dagmara zastanawiała się co ma robić postanowiła, że jeśli do końca tego dnia nie pozna jego imienia, zacznie działać i przeprowadzi małe śledztwo. Nie musiała się jednak martwić gdy tylko została sama, po tym jak jej koleżanki poszły na kolację, sama nie potrafiłaby nic przełknąć, dosiadł się do niej.
- Cześć!
Jak zawsze w jego towarzystwie minęła chwila zanim dotarł do niej sens tego co mówi...
- Cześć!- odpowiedziała po kilku sekundach milczenia- super teraz na pewno ma mnie za idotkę-pomyślała.- Więc o czym chciałeś porozmawiać wczoraj, zdaje się żę mówiłeś coś wczoraj o moim długu, wczoraj w nocy, dzisiaj już właściwie nad ranem. - całkiem poplątał się jej język - weź się w garść wariatko w końcu jesteś ślizgonką.
- Tak, tak o twoim długu wiesz myślę, że przyjęcie zaproszenia na wspólną kolację jutro w Hogsmeade, będzie odpowiednią ceną za twój wystepek - uśmiechnął się do niej.
Ale Ford już wzięła się w garść wracając do swojej dawnej pewności siebie.
- No cóż nie wiem... czy to będzie rekompensata, skoro z przyjemnościa zrobię to dla ciebie?
- Myślę, że mi to wystarczy. A więc do zobaczenia jutro!- i już chciał odejść ale Ford w porę złapała ga za rękę.
- Nie tak szybko- zaśmiała się- najpierw musisz powiedzić jak się nazywasz?
- Jestem Adrian...
- Ach no tak przecież cię znam Adrian Pucey z 6-tego roku, pamiętasz pokazałeś mi drogę do jednej z klas w pierwszym tygodniu mojego pobytu w Hogwarcie jak mogłam o tym zapomnieć...
- No widzisz, a ja pamiętam, czuję się zraniony...
- Wybacz ja nap...
- No przecież żartuję, to było tak dawno- przerwał jej- to był mój drugi i ostatni przed przerwą rok w tej szkole, nie było mnie tu trzy lata i dopiero w wróciłem w tym roku. Miałaś prawo mnie nie kojarzyć.
- Ach tak, a co robiłeś przez te trzy lata?
- Uczyłem się oczywiście, chodziłem do Durmstrangu, moja mama pochodzi z tamtych stron i po rozwodzie, przeniosła się tam zabierając mnie ze sobą, ale ja nie potrafiłem się tam odnaleźć i widząc, że jest coraz gorzej odesłała mnie do ojca.
Ich rozmowa trawała, przegadali godzinę, co chwile spoglądają sobie w oczy i uśmiechając się do siebie, Dagmara zalotnie, Adrian jak to on zawadiacko... Gdy doszli do wniosku, że są głodni, mając nadzieję, że kolacja jeszcze trwa, udali się do Wielkiej Sali, kiedy wchodzili trzymając się za ręcę, wszystkie ślizgonki, którym Daga opowiedziała co zdarzyło się w biliotece, wpatrywały się w nich, w końcu ostani tydzień spędziły na zastanawianiu się kim jest tajemniczy gość, w którym zakochała się Ford.
__________________
"Udało się dostali w kość, niech żyje Potter nam!
A Voldek gnije w piekle, za którym tęsknił sam."
Irytek
Ostatnio edytowane przez DAGA POTTER : 08-27-2012 o 20:18.
|