|
07-08-2008, 13:24
|
#11
|
Omijać szerokim łukiem
Zarejestrowany: Apr 2007
Posty: 1,654
|
RE: SLYTHERIN
- A więc? Jaki dom? - spytałam
- Ech. Ciężko to przyznać. Ravenclaw. Wolałbym być w... - wyraźnie zauważyłam że chłopak patrzy się na tarcze przy mojej szacie - Slytherinie.
- To szata mojej siostry. Jesteśmy w Gryffindorze - powiedziałam spokojnie, czekając na ich reakcje
Angela cały czas trzymała różdżkę przy szyi drugiego. Tamten mruczał coś pod nosem.
- Powtórz. - syknęłam, zamykając oczy
- Niech ta baba mnie zostawi! - krzyknął, po czym drugi go uciszył
- Jesteście w Slytherinie, myślicie że nie wiem? W tej szkole każdy was zna. Przepraszam za brata. Nazywam się Green, a on sie zwie Pat [xD].
Ale ja już go nie słuchałam. Po chwili, co spotkało się z wyraźną aprobatą Angeli, Pat dryfował w powietrzu. Już wiedziałam, co przyjaciółka zamierza. Zachichotałam.
- Nie marnuj czasu, miałyśmy iść na trening. Rozbierzesz go później. Jeszcze się spotkamy, koledzy... - urwałam, gdyż Gry. jak zaczęłam go nazywać, przeszkodził mi
- Możemy iść z wami?
- Co ty! Ja nigdzie z nimi nie idę - wrzasnął drugi
- Wybaczcie, na nas czas. - powiedziała Angela
Zostawiając tych bubków wyszłyśmy z zamku.
|
|
|
07-08-2008, 13:52
|
#12
|
Senior Member
Zarejestrowany: May 2007
Posty: 1,006
|
RE: SLYTHERIN
*Angelina przeciąga się leniwie. W piżamie, rozczochranych włosach i bólu głowy wygląda doprawdy przepięknie ( taki joke^^ ). Powoli, potykając się o puste butelki, połamane płyty i skrawki ubrań, doszła do łazienki. Spojrzała w zaparowane lustro. Łazienki w lochach były wyjątkowo obrzydliwe. Przesiąknięte wilgocią, wiecznie śmierdzące i niedające się przewietrzyć. A jednak żaden Slizgon nie narzekał.*
*Panna Johnson ubrawszy się, umywszy, słowem ogarnąwszy się, zeszła szybko do Pokoju Wspólnego. Tam stanęła oko w oko z Blaise Zabini. Chłopak zmrużył swoje skośne oczy. Na jego twarzy zagościł iście ślizgoński uśmiech.*
- Widzę, że dziewczyna lekko przeholowała?
*Sam wyglądał tak, jakby to nie on dotrwał do samego końca imprezy wypijając prawie połowę zgromadzonego alkoholu. Nie, Zabini z pewnością nie wyglądał na osobę, która bawiła się do piątej rano. Teraz była siódma.*
- Ja? Skąd. Za to Ty wyglądasz, jakbyś w ogóle się nie bawił.
*Stwierdziła spokojnie Angelina i minęła chłopaka zostawiając za sobą mgiełkę delikatnych perfum. Blaise nie ruszając się z miejsca, obrócił głowę w kierunku dziewczyny i zawołał.*
- Jest pewna rzecz, która bardzo przydaje się po dzikich imprezkach.
*Potem uśmiechnął się mściwie. Panna Johnson przystanęła. W jej głowie zakołowała jedna myśl. Verinte!. Boski eliksir. Leczy kaca, wspomaga prace układu odpornościowego, daje energię na całe dwanaście godzin. Dla uczniów Hogwartu jest praktycznie nie do zdobycia...*
- Skąd to masz?
*Szepnęła Angelina i w ułamku sekundy znalazła się bardzo blisko Blaisa. Slizgon patrzył jej głęboko w oczy. Lecz milczał.*
- Daj mi to.
- Coś za coś. Nie jest łatwo zdobyć Verinte...
*Zabini zawiesił teatralnie głos i mrugnął znacząco do Slizgonki. Ta spojrzała na niego ostro.*
- Nie ma mowy.
- To zapomnij o boskim eliksirze.
*I śmiejąc się jej prosto w twarz powoli odszedł do swojego dormitorium. Panna Johnson walczyła sama ze sobą. W końcu, po wielkim zmaganiu, zawołała.*
- Z ręki do ręki!
*Chłopak nawet się nie obejrzał. Powolnym krokiem dotarł do swojego dormitorium, którego dzielił z Draco Malfoy'em. Jednak jego przyjaciela nie było w pokoju. I całe szczęście - pomyślał zadowolony Blaise. Otworzył kufer Slizgona i pod podwójnym dnem znalazł pełno delikatnie fioletowych flakoników. Wziął jeden i udał się ponowie do Pokoju Wspólnego.*
*Angelina czekała dzielnie walcząc z opadającymi powiekami i ciężką głową. Gdy w końcu zobaczyła pogwizdującego wesoło Zabiniego zacisnęła piąstki. Mimo wszystko wiedziała, że musi mieć Verinte. Chłopak podszedł do niej.*
- Rób co masz robić.
*Powiedział spokojnie Blaise.*
- Wpierw flakonik
*Angelina wyciągnęła po niego rączki kiwając długimi palcami.*
- Weź go sobie... sama.
*Slizgon zmrużył niebezpiecznie oczy. Panna Johnson podeszła powoli do niego i łapiąc go za rękę, w której trzymał boski eliksir stanęła na palcach. Delikatnie go całując szybko wyrwała flakonik i jednym haustem wypiła całą jego zawartość.*
- To miało być namiętne?
- Gdybyś wpierw pozwolił mi wypić Verinte, to miałabym siłę, aby całować namiętnie. A teraz pa.
*I przesyłając mu całusa wyszła na Błonia.*
|
|
|
07-08-2008, 14:08
|
#13
|
Moderator
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
|
RE: SLYTHERIN
*Nacia i Angelina, powróciwszy z błoni, usiaały poświadomie na kanapie.*
- No to co z tym strojem? Chodźmy *powiedziała panna Johnson i pociągnęła koleżankę za rękę*
- A masz dwa, czy mam ci pożyczyć? *zapytała niepewnie Nacia, należała ona do osób iście niecierpliwych*
- Ja coś znajdę, a ty idź weź strój pod ubranie, szaty ściągniemy na błoniach, ot co. I nie zapomnij ręcznika...
- Och, Angelina, ty to jesteś... A zaklęcia...
- Coś mugolskiego od czasu do czasu nam nie zaszkodzi. A w Hogwarcie ręczników jest... wiele.
*Posłuchawszy rady koleżanki, Nacia poszła sie przebrać*
- Czerwony, niebieski, różowy, czy niebieski z króliczkiem Playboya...? *zastanawiała się głośno*
- Ten ostatni! *usłyszała męski głos zza drzwi, lecz gdy wyszła, nikogo nie było Ładnie to tak podsłuchiwać? - pomyślała sobie i wybrała drugi strój - niebieski z jakimiś błękitnymi, małowidocznymi wzorkami. Po czym udała się do pokoju Angeliny, nie pukając wparowała wtedy, kiedy ta sie przebierała*
- Ej! Wynoś sie ty parszywy... *powiedziała, kiedy była odwrócona*
- Ej, To tylko ja *powiedziała Nacia i obydwie ruszyły na błonia...*
__________________
Life is wasted on the living
|
|
|
07-08-2008, 14:37
|
#14
|
Senior Member
Zarejestrowany: Feb 2008
Posty: 995
|
RE: SLYTHERIN
Cally wstała, było jeszcze wcześnie, a w każdym razie tak jej się wydawało, więc przez chwilę się zastanawiała dlaczego dormitorium jest puste, nie było nawet Fleur, a przecież zawsze wszędzie razem chodziły. Spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej.
-Dziesiąta!! O cholera, już po mnie!!- blondynka zleciała z głośnym trzaskiem z łóżka.
Wyciągnęła z kufra szkolne ciuchy i zaczęła w tempie błyskawicznym się ubierać, dwie minuty później wyleciała z dormitorium, zakładając w biegu szatę na białą koszulkę i wciskając podręczniki do transmutacji do torby.
Przebiegła przez sale wejściową i wbiegła na schody. Później pobiegła korytarzem na drugim pietrze. Na rogu korytarza, zderzyła się z kimś. I Cally i ten ktoś polecieli na podłogę, torba Cal wylądowała na drugim końcu korytarza.
-Creevey, kretynie!- ryknęła dziewczyna,patrząc z pogardą na Gryffona- Co ty wyrabiasz!?
-Mogę cię spytać o to samo- odpowiedział Gryffon wstając.
-Weź mnie nie denerwuj, i zejdź mi z oczu bo będzie z tobą źle.- Ślizgonka też wstała z ziemi i poszła po torbę.
-Czemu nie jesteś na lekcji?- spytał Creevey.
-Nie twój interes, mówię ci spadaj stąd.
-Bo co mi zrobisz?
-Petrificus Totalus -Cally strzeliła zaklęciem w chłopaka, on padł sztywny na ziemię- choćby to.
Zostawiła Gryffona i pobiegła do sali od transmutacji.
-O panna Krum, raczyła się pani zjawić- powiedziała McGonagall, kiedy Ślizgonka weszła do środka.- Slytherin traci...
-Tak wiem, dziesięć punktów- dokończyła za profesorkę Cal rozdrażnionym głosem i usiadła na swoim miejscu nie wiedząc jak wytrwa do kończ tej lekcji.
//Mam nadzieję że to wystarczy, bo totalnie nie mam weny, resztę wysłałam Ci Angela na PW.//
|
|
|
07-08-2008, 15:01
|
#15
|
Senior Member
Zarejestrowany: Sep 2007
Lokalizacja: Unia Tarnov !
Posty: 887
|
RE: SLYTHERIN
*Expecto Patronum ślizgon z czwartego roku nauki w Hogwarcie wstał wcześnie rano. Była sobota, dzień zapowiadał się Slytherinowo. Wstał powoli przeciągając się i wyjrzał przez okno. Powitał go wspaniały wózek inwalidzki, na którym siedział Potter z Gryffindoru. Zaczął się śmiać. Chwilę potem dwoje ślizgonów o kilka lat starszych od niego zrzucili go z wózka, a pojazd zamienili w wiewiórkę, która pospiesznie uciekła. Potter zaczął płakać i uderzać pięściami o ziemię.
Ex z załzawionymi ze śmiechu oczami zaciągnął zasłonę i począł się ubierać. Gdy był już gotowy obok w drugim łóżku obudził się jego kolega Fred Goodstase. Potem wstali Patryk Stempson, Colin Abrocle oraz Rick Bulfer.
- Hejka, Ex. - powitał go Fred potem zrobili to pozostali.
Ex uśmiechnął się i wyszedł z dormitorium. Przeszedł przez PW i wyszedł na korytarz. Szedł nim aż do schodów prowadzących do gabinetu Snape'a. Ale profesor już był za nim.
- Yanuar. - powiedział Snape.
Ex nie nawidził gdy mówiono mu po imieniu. Nie nawidził swojego ''Yanuarstwa'' bo kto by chciał mieć imię - miesiąc.
- Tak ? - zapytał.
- Gratulacje. - rzekł Sev i założył mu na szyję medal z napisem ,,All Croatium''.
- Co to ? - zapytał zdumiony Ex.
- Dostałeś to od Dumbledore'a. Za to że nie mógł przez całą noc zasnąć, bo całą noc wspominał jak odezwałeś się do Pottera. Brawo !
- Dzię...
Ale Snape'a już nie było.*
|
|
|
07-08-2008, 15:30
|
#16
|
Moderator
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
|
RE: SLYTHERIN
//Expecto, a ty nie jesteś w Gryfie? No fajnie.//
__________________
Life is wasted on the living
|
|
|
07-08-2008, 15:36
|
#17
|
Moderator
Zarejestrowany: Aug 2007
Lokalizacja: Trondheim
Posty: 4,354
|
RE: SLYTHERIN
//Wybacz, nie obraź się, ale beznadziejnie. Nie, nie o samą osobę chodzi, ale o to, ze Gryfonów jest mało i teraz tak jakby nasze przeciwieństwo znika...//
__________________
Life is wasted on the living
|
|
|
07-08-2008, 16:47
|
#18
|
Urodzony, by rządzić światem
Zarejestrowany: Feb 2007
Posty: 6,239
|
RE: SLYTHERIN
//postanowiłam, że będe pisać w 1 osobie.. chyba że mi się czasem pomyli ;] Ale zaczynam w 1 ;]//
*Jezu, jak tu gorąco*
*To była pierwsza moja myśl dzisiejszego dnia. (przypuśćmy, że jest ranek ;]) Spojrzałam w baldachim swojego łóżka. Kiedyś zamontowałam go, żeby nikt mi nie przeszkadzał, gdy śpię. Teraz uważam to za głupotę, ale nie chce mi się tego zdejmować.
Poza tym ładnie to wygląda - pomyślałam. Zwlokłam się z ciepłego wyrka i nałożyłam zielone kapcie. Jeszcze chwilę się porozciągałam, związałam byle jak włosy i zeszłam na dół.*
*Inni nie wyglądali lepiej.
-To chyba po tej wczorajszej imprezce - mruknęłam do siebie i przypomniałam sobie wszystko. Teraz chciało mi się z tego śmiać.*
*Podeszłam do mojego ulubionego stolika, przy którym odziwo nikogo nie było. Usiadłam na chwilę, bo się zmęczyłam (xD), po czym podjęłam dalszą wędrówkę. Zauważyłam kłócących się Angelinę i Zabiniego. Uśmiechnęłam się i poszłam na śniadanie.
*Przy ślizgońskim stole nie było dużo osób. Każdy ma kaca - pomyślałam. No bo rzeczywiście tak było. W sumie tylko nieliczni, w tym ja, jakoś się trzymali.*
*Usiadłam na samym środku, tam, gdzie zwykle siadam. Zrobiłam sobie kanapkę i zaczęłam przeżuwać. Zamknęłam oczy, żeby jeszcze przez chwilę podrzemać*
-Kto to? - ktoś zasłonił mi oczy rękami. - kto to? - powtórzył/a*
-Nie wiem, puść mnie - rano lepiej mnie nie tykać, bo staje się niemila
-Jak chcesz - osoba mnie puściła i odeszła. Odwróciłam się i zauważyłam tylko grupkę ślizgonów, którzy powoli się oddalali. Jeden się obejrzał, ale gdy zobaczył, że się na niego patrzę, natychmiast się odwrócił.*
*Wzruszyłam ramionami i ponownie zaczęłam jeść. Dziś nad Wielką Salą było pochmurno, więc i ludzie byli tacy jacyś zaspani.
Beznadziejny dzień - pomyślałam. Wstałam od stołu i mozolnym krokiem zeszlam do lochów.
-Boże, już 15 po 8! - zaczęłam się drzeć jak wariatka. Gdy wróciłam ze śniadania, w PWS już nikogo nie było. No, może oprócz czyjegoś kota, który zawsze śpi na kanapie.
*Szybko zebralam rzeczy.
-Całe szczęście, że pierwsze są eliksiry - powiedziałam na głos. Zbieglam szybko do PW, a potem pobiegłam do wyjścia.
*Ale akurat ktoś wchodził.
*Odbiłam się od czyjejś klaty xD spojrzałam na czyjąś twarz. To ten, co dziś się tak zawstydził
-Uważaj, jak idzie... - chlopak urwał, gdy mnie zobaczył. Pomógł mi wstać.
-Nie dokończysz? - spytałam, łapiąc jego rękę. Wstałam i otrzepalam sie.
*Widać było, że mu glupio. Uśmiechnęłam się pod nosem. Odruchowo spojrzalam na zegarek. 8.20.
-O cholera, przepuść mnie - powiedzialam - jestem spóźniona na lekcje - w sumie to ja go popchnęłam. Szybko pobiegłam na eliksiry.
*Szlam nipostrzeżenie ku mojej ławce. Snape oczywiście to zauważył i już miał coś powiedzieć, ale zobaczył moją twarz. Więc powrócił do tematu, o którym właśnie mówił.
-Dlaczego się spóźniłaś? - spytała mnie mimid, która siedziała ze mną w ławce.
-Zaspałam - syknełam do niej. Cicho się rozpakowałam i usiadłam wygodnie. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę z mimid, ale Snape prześwidrował nas spojrzeniem i zaczęłyśmy pisać karteczki.
*Po lekcji podeszłam do Snape'a i "przeprosilam" go za to, że się spóźniłam. On tylko się uśmiechnął i poklepał mnie po plecach.
Raz kozie śmierć-pomyślałam.
-Panie profesorze... bo wie psor, mieliśmy wczoraj imprezę, i czy moglabym się zwolnić z innych lekcjiii? - zrobilam duuże, maślane oczy. Snape się roześmiał.
-Ginn, ja już to załatwiłem. Wiem, że mieliście imprezę. Do późna. I wszystkim ślizgonom to załatwilem. A teraz idź do Pokoju Wspólnego i się wyśpij, bo McGonagall już patrzy na mnie spode łba.
-Dziękuję - powiedzialam i słodko się uśmiechnęłam po czym poszłam do PWS...
//Wystarczy? xD Jezu, Angelo, dziękuję, że kazałaś to napisać. Jak ja dawno nie pisałam! Nareszcie się uwolniłam i zaczęłam pisac coś sensownego.. Nareszcie czuję, jakbym była sobą xD//
__________________
Kto jest śmierciożercą? Ja! Ktoś o tym wie? Może rzucę na niego Avada Kedavra?
"Jest wiele ważniejszych spraw niż moje delikatne serce."
|
|
|
07-08-2008, 17:30
|
#19
|
Senior Member
Zarejestrowany: May 2007
Posty: 671
|
RE: SLYTHERIN
Nudno tu - pomyślała dziewczyna.
Ada weszła właśnie do Dormitorium Ślizgonów. Głowa bolała ją niemiłosiernie, za dużo wypiła. A może to sprawka bitej śmietany - pomyślała ze śmiechem. Fakt, najadła się jej.
Usiadła na fotelu przy telewizorze i zaczęła przerzucać programy. Nic ciekawego nie było. Słońce mocno nagrzało pokój mimo iż zasłony były zasłonięte. Spojrzłąa na zegarek!
- Boże! - wykrzyknęła blodnynka i ukryła się za posągiem Salazara, założyciela tego jakże szlachetnego Domu.
Po kilku minutach jakże nudnego stania za posągiem, ktoś wszedł do Dormitorium. Wyjęła bezszelstnie różdzkę i była przygotowana do ataku gdy zauważyła kto to. Schowała różdżkę i z bezczelnym uśmieszkiem na ustach powiedziała:
- Wynoś się. Potrzebne mi teraz to Dormitorium. - mały dzieciaczek, pierwszoroczniak od razu zwiał na widok dziewczyny, która właśnie sięgała za pazuchę po różdzkę. Ponownie ukryła się za posągiem i czekała.
Po dwudziestu minutach drzwi znowu się otworzyły. Wiedziała, że to ON. To ten odór go zdradzał. Skrzywiła się. Zapach był naprawdę odrażający. Mimowolnie poruszyła reką w stronę nosa, to ją wydało. Po chwili już leżała na podłodze stękając z bólu, który chciała zatuszować, ale Cruciatus zawsze był bolsesny.
- I co, głupia? Myślałaś, że uda Ci się mnie pozbyć, coo? - powiedział chłopak. Była z nim, a teraz ma niewyrównane porachunki. Cofnął zaklęcie, ale jej różdżka była w jego ręce więc nie mogła nic zrobić.
- Cholera - syknęła patrząc na swoją zranioną rękę. Poważnie krwawiła, udeżyła się gdy przywróciła się i zawadziła o różdżkę Salazara. Bolało.
- Trudno, musi pobolec. Mnie też bolało.. - powiedział patrząc na jej ból. - Ale porozmawiajmy jak ludzie. - dodał i wygodnie rozsiadł się na kanapie. Poklepał miejsce gdzie Ada miała usiąść. Skrzywiła się i opadła na fotel obok. - A dlaczego nie koło mnie, maleńka?
- Nie mów do mnie maleńka, draniu. - syknęła ze złością. - Czego chcesz? - dodała dobitnie pokazując jak niewiele się dla niej on liczy.
- Nie tym tonem, mała. Nie tym tonem. - powiedział próbując dotnąc jej kolana. Ona kopnęła jego rękę i odsunęła się wraz z fotelem na bezpieczną odległość. - Dobrze, spokojnie. Powiem Ci czego chcem. - dodał, podszedł do niej i powiedział jej sprawę na ucho mimo iż nikogo w Dormitorium nie było.
Mówił dośc długo i po skończonym mobologu przerwyanym od czasu do czasu zaprzeczeniami dziewczyny dostał po twarzy, został kopnięty w brzuch i zabrała mu różdzkę. Uśmiechneła się tryiumfalnie.
- A teraz spadaj. - dodała i jednym ruchem ręki wywaliła go z dormitorium za pomocą magii.
Uśmiechnęła się i poszła do Sypialni.
//aaaj, musiałam wcześniej sskoczyć przez co nie jest tak jak chciałam;/ ale moze sie dostane ;dd//
__________________
nie podoba mi się to forum oO
|
|
|
07-08-2008, 19:03
|
#20
|
Senior Member
Zarejestrowany: Sep 2007
Lokalizacja: Unia Tarnov !
Posty: 887
|
RE: SLYTHERIN
*Jeszcze raz się oglądnął czy Snape zniknąl i spojrzał na swój medal. Był złoty, a wokół napisu ,,All Croatium'' namalowane były strzały kończące się szpiczastymi liśćmi.
Zawrócił iż był trochę głodny i ruszył do WS. Szedł popychając wszystkich pierwszorocznych gryfonów jeden za drugim. Wreszcie doszedł do WS i usiadł w najdalszym zakątku stołu Slytherinu. Wziął chleb nóż i ser żółty oraz kawałek pomidora. Zjadł z apetytem kanapkę i wyszedł z WS.
Skierował się do łazienki jęczącej Marty i wysyczał ,,Otwórz się'' do wejścia w KT. Umywalki rozsunęły się a Ex pojechał w dół do Komnaty.
Na dole było pary ślizgonów i ślizgonek, którzy siedzieli sobie na ławeczkach w kształcie wężów. Prefekci pokazywali pierwszorocznym ślizgonom Komnątę, do której mogły wchodzić kiedy tylko zechcą. Ex siadł na ławeczce i wpatrywał się w biednego Bazyliszka leżącego przy pomniku Slytherina.
- Biedny Bazyl. - mruknął Ex. - Jak ten Potter mógł cię załatwić ?*
|
|
|
Zasady postowania
|
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts
kod HTML jest Wył.
|
|
|
Podobne wątki
|
Wątek |
Autor wątku |
Forum |
Odpowiedzi |
Ostatni post / autor |
Slytherin
|
mimid |
Kosz |
1108 |
05-23-2012 08:10 |
SLYTHERIN
|
Angela Johnson |
Kosz |
2304 |
07-08-2008 16:37 |
SLYTHERIN
|
Angela Johnson |
Kosz |
2000 |
11-25-2007 12:03 |
SLYTHERIN
|
Angela Johnson |
Kosz |
1996 |
06-14-2007 12:58 |
SLYTHERIN
|
Limonka |
Kosz |
3490 |
05-05-2007 20:18 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:21.
|
|