Gryffindor

[stiffler]

-jak ty potrafisz do każdej sytuacji dobrać jakiś cytat z piosenki - powiedział z uśmiechem i podziwem jednocześnie...
- i wielkie dzięki za wiarę we mnie.. ale mi nie pozostaje nic innego jak i wam życzyć powodzenia.. i trwałości w tym związku.. a z tego co zaobserwowałem, Hipo potrafi poradzić sobie nawet z największa "burzą" więc właściwie nie mam co się martwić skoro jesteś w tak rozsądnych rękach...
*był naprawdę teraz zadowolony z tego biegu zdarzeń i dopiero teraz docenił te nowe możliwości jakie stanęły przed nim...
*marzył żeby to wyszło na + i to wielki + ...

[majuneczka77]

*Uśmiechnęła się*
- Nie dziękuje żeby nie zapeszyć*Powiedziała z uśmiechem*
- Ale muszę przyznać Ci rację bo lepiej nie mogłam trafić. Ja jestem chodzącym wulkanem energii, a Hipo strażakiem*Zaśmiała się*
- Ja wybucham, a on gasi pożar*Dodała*
- Straasznie go kocham*Oznajmiła*
- Przy nim wszystko jest takie proste łatwe, przy nim czuję się bezpieczna i to jest piękne, a wszystko to co dla mnie robi dodaję uroku*Dodała*
- Ahh..*Westchnęła, ale z uśmiechem xD*

[stiffler]

- nio sama widzisz jak to wyszło wam na zdrowie, a muszę przyznać ci rację, ze .. dobraliście się idealnie...
- tylko szkoda że coraz rzadziej widuję się z Kamcią.. ale to nie szkodzi, już ja sobie poradzę jak nie tak to inaczej
*miał nadzieję, że mu to się uda, chociaż charakter, wolnego od wszystkiego chłopaka bardzo mu pasował i trochę się z nim oswoił.. ale cóż.. życie wszystko zmienia a do tych zmian trzeba się dostosować i na to niema rady...

[majuneczka77]

*Uśmiechnęła się*
"Ja jestem wolny, mam swoje zdanie to co kocham to świat bez granic"*Zanuciła i puściła oczko do chłopaka*
- Hehe*Zaśmiała się*
*Wyciągnęła różdżkę*
- Incendio*Wycelowała w kominek, w którym ogień znów rozgrzał się na dobre*

[stiffler]

- a jednak nadal wiesz, co lubię w tym pokoju
* odwrócił wzrok na rozpalony kominek..
- nio cóż ja tez myślę że mam dobra pamięć...
- zaraz zaraz jak to było.. - szeptał cicho..
*wyciągnął różdżkę...
- Avis! - i nad ich głowami rozległ się znajomy świergot małych kompanów...

[majuneczka77]

- Łał jak ja ich dawno nie widziałam*Uśmiechnęła się*
"Skoro wszystko tak najlepiej wiesz"*Zanuciła*
*Patrzyła na swoje ukochane ptaszki jak zaczarowana, tak dawno ich nie widziała*
- Dziękuje*Powiedziała do chłopaka*
*Uśmiechała się od ucha do ucha*

[stiffler]

-widzisz .. zauważyłem ostatnio że w tym natłoku spraw, zapomina się o rzeczach prostych, oraz tych które sprawiają radość, i zapomina o tym.. chociaż kiedyś to było tak ciekawe.. a potem odeszło gdzieś w bok...
*teraz patrzył na stadko latające nad ich głowami... na gromadkę ślicznych ptaszków...
- to cio może napijemy się soku z dyni - zapytał z uśmiechem ..
- tak jak kiedyś, chyba że zmieniły ci się smaki.. chociaż pamiętam że kremowym tez nie pogardzałaś..
*po tych słowach przyniósł 2 szklaneczki i czekał na decyzję dziewczyny...

[majuneczka77]

*Uśmiechnęła się*
-Dobrze powiedziane, ale wiesz co jednak skosztuje soku, kremowe mi jush nie podchodzi*Powiedziała*
*Jednym machnięciem różdżki nalała do szklanek, które trzymał chłopak: soku*
*Wzięła sobie jedną i powiedziała*
- Twoje zdrowie*Wzięła łyk soku*
- Cud miód jak to Hipo mówi*Powiedziała ze śmiechem*
- A jak Tobie smakuje?*Zapytała*

[stiffler]

- w odpowiednim towarzystwie smakuje wszystko
*wychylił szklaneczkę soku
- jeżeli masz ochotę na więcej tylko powiedz - dodał z uśmiechem jak zwykle..
* widząc że paula opróżniła swoją na zapas już nalał jej bez pytania następną..
- mam nadzieję że w moim towarzystwie tez ci smakuje soczek cio - zapytał puszczając oczko..

[majuneczka77]

*Uśmiechnęła się*
- Heh no jasne*Powiedziała*
*Wypiła sok i powiedziała*
- Wiesz co muszę mykać. Umówiłam się z koleżankami na spotkanie i wolałabym się nie spóźnić*Oznajmiła*
- No to papa do zobaczenia*Powiedziała, wstała, odstawiła szklankę na stolik i wyszła z PWG zostawiając Stoffa na sofie*