Wróć   HPN.pl > Fan Zone > Fan Fiction > Kącik Twórczy

Odpowiedz
 
Narzędzia tematu Wygląd
Stary 08-03-2010, 19:36   #1
Neko-chan
Mięso armatnie
 
Neko-chan na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2010
Lokalizacja: Tarnów
Posty: 4
Domyślnie Zawsze jest jakieś wyjście

Mój pierwszy FF, mam nadzieję, że publikując go nie podpisuję na siebie żadnego wyroku śmierci. ^^"
Już na wstępie chcę zaznaczyć, że możliwe jest wystąpienie jednej czy dwóch scen gorszących.
Za wszelakie błędy przepraszam z góry i życzę miej lektury.



Znowu ciemna noc. W pewnym mieście, w pewnej biednej dzielnicy stało blokowisko. W jednym z mieszkań w ciemnym pokoju na ziemi siedziała, obejmując swe kolana ramionami pewna dziewczyna. Chciała, aby jej własne ramiona sprawiły, że w końcu poczuje się bezpiecznie. Starała się nie uronić łez, lecz nie dała rady. Obejmując kolana płakała. Pomimo, iż nie płakała całą noc zasnęła w tej pozycji. Spała aż do rana, dopóki nie obudził ją krzyki dzieci zdążających do szkoły.

Wstała i po szybkiej toalecie odpaliła laptopa, który znajdował się na stole w pokoju, w którym ostatnio spędziła noc.


Raport
Treść: Cel został zdjęty zanim zdążył zrobić klientowi cokolwiek. Akcja przebiegła bez większych komplikacji.
Powód zgonu celu: Przegryzienie tchawicy.”


Wystukała kilka zdań i nacisnęła „wyślij”, po czym z zapalonym papierosem wyszła na balkon. Balkon był najlepszym miejscem żeby podglądać życie innych ludzi, którzy zamieszkiwali te bloki.

W tej właśnie chwili jakaś para kopulowała prawdopodobnie w kuchni. Kobieta w rozpiętej, eleganckiej bluzce była przyciśnięta do szyby tak, że każdy spacerujący na zewnątrz pieszy mógł podziwiać jej wielkie piersi; jej współtowarzysz zabaw poruszał się w tył i przód, jakby chciał wejść w nią jeszcze głębiej, palce jednej ręki wkładał jej do ust, zaś drugą trzymał na jej podbrzuszu, prawdopodobnie zjeżdżając ręką coraz niżej, przy okazji coraz mocniej przyciągając swą partnerkę do siebie.

„Taktycznie rzecz biorąc wybrał najlepsze miejsce do robienia tego – parapet sprawia, że nie może się wyprostować, nie mniej jednak nadal widok ten jest obrzydliwy.” – przemknęło przez myśl dziewczynie na balkonie.

W innym mieszkaniu, trochę dalej jakaś para kłóciła się rozbijając jakieś naczynia – ich krzyki i dźwięki tłuczonych rzeczy było słychać aż na ulicę.

„Zapewne to dziecko, które idzie teraz z spuszczoną głową to ich.” – znowu przemknęło jej przez myśl z ironią.

Pomimo tak okropnych widoków i dźwięków było jedno mieszkanie, gdzie wszystko toczyło się „normalnym” rytmem. Były to okna na najwyższym piętrze po prawej. Właśnie tam jakaś młoda kobieta przygotowywała śniadanie dla swojego męża, który zaraz wyjdzie do pracy.

„Patrząc na taką rodzinę mam siłę na dalszą walkę.” – pomyślała z ulgą patrząc na ich okna, lecz jej twarz wykrzywiła się w grymasie, gdy tylko jej wzrok padł na okna pieprzącej się parki. W złości zgięła niedopałka i wyrzuciła go.

Przemknęła niczym cień przez swoje mieszkanie zabierając tylko skórzaną kurtkę i kolejną paczkę papierosów, wyszła na zewnątrz. Machnęła ręką a zamki w drzwiach do jej domu zatrzasnęły się.

„Jest jednak jakiś pożytek z tej magii.” – zaśmiała się pod nosem i ruszyła w dół schodami – widna zawsze nie działa.

Odszukała na podjeździe swój motor i już miała do niego podejść, lecz zauważyła, że kręci się wokół niego jakiś podejrzany typ. Podkradła się bliżej i z czułością wymieszaną z ironią popatrzyła na swój pojazd. Kolejny ruch dłonią, a motor agresywnie odpalił, zaś człowiek odskoczył na auto stojące obok, tym samym włączając alarm. Po chwili rozglądnął się ze strachem na twarzy i szybko uciekł. Nie zwracając na nic uwagi, wyprowadziła nadal działającą maszynę, wygodnie usadowiła się i ruszyła przed siebie.
Pomimo, że było rano ulice były jeszcze prawie puste, więc nie zwracając najmniejszej uwagi na sygnalizację świetlną mknęła ulicami, zawsze szarego, brudnego miasta, zaś wiatr rozwiewał jej kruczoczarne, proste włosy.
Jej celem był stary kilku piętrowy budynek, mieściło się w nim Stowarzyszenie Istot Magicznych. Stowarzyszenie to zajmowało się zabijaniem wszystkich istot, magicznych i nie magicznych, które złamało prawo, a także wykonywało egzekucje na zamówienie.

Szybko wdrapała się po schodach do wejścia, aby potwierdzić swą tożsamość, przemknęła przez garderobę dla zmiennokształtnych i przez nikogo już nie pokojona pomknęła do Głównego Pokoju. Już będąc na miejscu dowiedziała się, że jest dla niej wiadomość, lecz aby ją odebrać musi iść do samego dyrektora.

- Wiesz, o tej wiadomości szeptano już od wczoraj, jak przyniósł ją wysoki niczym pół-olbrzym człowiek z włosami niczym, jak od jakieś szczoty. – poinformowała naszą bohaterkę rudowłosa dziewczyna z Głównego Pokoju, która razem z trójką innych osób zajmowała się tu prawie każdą papierkową robotą.

- A tak w ogóle, to gdzie się wczoraj zapodziałaś? Byłaś zaproszona na imprezę, wiesz? – zapytała po chwili przerwy uprzednio patrząc na nią od dołu go góry z uśmiechem na twarzy.

- Są dwa powody. – odpowiedziała kruczoczarna dziewczyna – Po pierwsze, do lokalu na tej waszej imprezie wpuszczali od dwudziestki, a po drugie to w ostatniej chwili dostałam zadanie. A teraz wybacz, ale muszę iść do dyrektora, bo chyba już wie, że przyjechałam. – powiedziała słysząc krzyki na zewnątrz, w miejscu gdzie zostawiła motor.

- Zapewne przyjechałaś swoim czarnym motorkiem i stanęłaś przed samym wejściem. W takiej sytuacji, jak nie może zareagować? – zapytała ruda okularnica powróciwszy już do swojej pracy.

- Ah, no tak. Zapomniałam, że ty masz na wszystko odpowiedź Ayane – posłała jej jeszcze uśmiech i pobiegła w stronę schodów prowadzących do gabinetu dyrektora.

Gdy tylko znalazła się pod drzwiami wzięła kilka głębszych oddechów i zapukała, dopowiedziało jej bezuczuciowe „proszę” – weszła.
Pokój był duży. Utrzymany w dystyngowanej bieli na ścianach i antycznych, masywnych, drewnianych meblach. Pod ścianą stał duży stół, zaś za nim, tyłem do przeszklonej ściany siedział mężczyzna w kwiecie wieku. Gdy tylko dziewczyna weszła podniósł wzrok znad stosu kartek, które czytał, aby po chwili powrócić do przerwanej czynności.

- Witaj Mirri. Pewnie jak się już dowiedziałaś mam dla ciebie niezwykle interesującą wiadomość. – powiedział znad dokumentów, wskazując jej ręką fotel, aby usiadła.

- Właśnie w tej sprawie przybyłam.

- Otóż, nie dawno złożył mi wizytę bardzo interesujący człowiek, który był bardzo zainteresowany twoją osobą. – mówiąc to odłożył wszystko na bok, aby móc oprzeć łokcie podłokietnikach fotelu – Widzisz, jesteś jedną z bardzo nielicznych osób tutaj pracujących, które potrafią posługiwać się magią, zaś ty, jako jedna z bardzo nielicznych masz jeszcze w sobie duszę zwierzęcia, ale, ale… nie o tym mówiliśmy – posłał jej uśmiech znad splecionych dłoni – Osoba, która złożyła mi wizytę był nie, kto inny, jak Albus Dumbledore. Jest on dyrektorem bardzo prestiżowej szkoły magicznej Hogwart i jako iż dowiedziała się, że rzuciłaś naukę w poprzedniej szkole magii, chciał ci zaproponować naukę w swojej szkole.

- Jednak ty odrzuciłeś tą propozycję, ponieważ wiesz, że nie mam zamiaru się więcej uczyć. – podsunęła z lekko wyczuwalną nadzieją w głosie.

- Ah, gdyby nie natłok spraw i zadań, które muszę wam przydzielić, to pewnie tak brzmiałaby moja odpowiedź, jednak jest coś, o czym jeszcze nie wie nikt w Stowarzyszeniu. Mianowice jest pewna sprawa, która nad wyraz mnie ciekawi, podobno zmiennokształtni, którzy są wysyłani do lasu, który rośnie obok Hogwartu znikają bez śladu. Byłoby to bardzo, ale to bardzo nie logiczne żeby wysyłał tam kolejnego zmiennokształtnego osobnika, więc chcę żebyś zapisała się do tejże szkoły i w wolnych chwilach między lekcjami zbadała ten zagajnik. Ty jeszcze trochę potrenujesz, a ja będę mieć rozwiązaną sprawę, co ty na to? – zapytał z uśmiechem na ustach.

- Oprócz tego, że znowu będę gnębiona przeróżnymi doświadczeniami i zadaniami to, co będę z tego mieć? – zapytała patrząc prosto w oczy dyrektora.

- Jestem pewny, że nawiążesz masę nowych znajomości, wiemy przecież obydwoje, że nie masz z kim porozmawiać na sprawy związane głównie z magią. Po za tym, nie będziesz musiała płacić za wynajem. – przecież cię nie będzie.

- Biorąc pod uwagę zadania, jakie wykonuję i ceny, za jakie są wykonywane, to jakoś nie narzekam na brak środków finansowych. A po za tym nie narzekam również na brak znajomych –dodała tonem niewyrażającym żadnych uczuć – Mogę być skłonna wykonać to zadanie, jeśli dostanę za nie wynagrodzenie i pewność, że gdy tylko wyjaśnię tą sprawę zostanę z powrotem odesłana do domu.- dodała po chwili pewnym tonem, to było pewne, że teraz ona dudkuje warunki.

- Co do wynagrodzenia to oczywiste, że je dostaniesz. Będzie jednak ono obejmować wyłącznie wykonane zadanie, więc nie będzie ono aż tak wysokie. Jednocześnie możesz oczekiwać od Stowarzyszenia pomocy w jakiekolwiek postaci, jeśli zajdzie taka potrzeba. - powiedziawszy wrócił do swoich spraw, widząc to Mirri wstała i już była przy drzwiach, gdy Dyrektor dodał jeszcze coś – Mam nadzieję, że wiesz to, że jeśli opuścisz to miejsce, mam na myśli zamek i/lub las to nie dostaniesz wynagrodzenia a misja będzie skończona. – jego ton głosu był zimniejszy niż sam lód, lecz nawet na nią nie spojrzał uzupełniając kolejne dokumenty.
Już miała wychodzić, gdy nagle sobie o czymś przypomniała.

- Jakim sposobem się tam dostanę? I jeszcze, kiedy zaczyna się misja? – zapytała stojąc już w otwartych drzwiach.

- Wyczekuj sowy.

- Czego?

- Sowy. Podobno w ten sposób się tam komunikują, a jak robiliście to w twojej starej szkole?

- Wysyłaliśmy patronusy, zaś komunikacja na dalsze odległości na przykład z rodziną, była zabroniona – powiedziała pustym głosem, po czym pożegnawszy się wyszła.
Neko-chan jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-05-2010, 00:09   #2
Neko-chan
Mięso armatnie
 
Neko-chan na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2010
Lokalizacja: Tarnów
Posty: 4
Domyślnie Zawsze jest jakieś wyjście cz 2 rozdziału 1

no cóż... nie zmieścił się cały rozdział, tak więc ciąg dalszy:


Po wszystkich zdarzeniach postanowiła powrócić do domu, aby w spokoju „wyczekiwać sowy”. Jednak zanim pognała do domu na czarnym motocyklu zatrzymała się, aby zamienić kilka słów z Ayane, która była już o wszystkim poinformowana.

- I co? Zamierzasz przyjąć tą jakże nietuzinkową misję? – zapytała z ciekowością.

- Tak naprawdę nie mam innego wyboru. Jeśli poślą tam zmiennokształtnego to zapewnie znowu zniknie, a jak mam teoretycznie większe szanse, jednak nie chcę zostawiać tego wszystkiego. – odpowiedziała obracając w rękach magiczną kulę, w której fruwają płatki śniegu, gdy tylko się nią potrząśnie.

- No tak, będziesz musiała zostawić swój motor… – powiedziała - Czy może bardziej konia zaklętego w motor. – poprawiła się po chwili.

-No właśnie. Strasznie się namęczyłam zanim byłam w stanie zmienić tego narowistego mustanga w motor! A teraz co?! Mam go tak o, po prostu zostawić? Chyba, że byś miała na niego oko, gdy wyjadę. Przecież nie będę tam cały czas. – zakończyła z uśmiechem na ustach.

- Nie wiem, czy pamiętasz, ale jestem najmniej odpowiednią osobą, jeśli chodzi o opiekę nad twoją maszyną. Od początku, ten koń mnie nie lubił, zresztą ze wzajemnością, a zresztą… - widząc minę swej rozmówczyni nie dokończyła zdania.

- Zapewne nie będzie to możliwe, żebym mogła mieć tam motor, a wiesz, że ja nie zapominam osób, którym jestem dłużna przysługę, prawda?

- No tak, ale nie zmienia to faktu, że nie umiem zapanować nad tym twoim koniem. A zresztą skąd wiesz, że nie będzie możliwości przetrzymania tam motoru? Przecież jakoś musisz, tam dojechać! – dodała dumna z siebie, że wpadła na ten pomysł.

- No właśnie w tym sęk, że nie wiem jeszcze nic. Mam dostać jakiś list, który przyniesie mi sowa. – odparła załamana Mirra – Chociaż zawsze mogę go odczarować, o ile się nie mylę Stowarzyszenie posiada stajnie – głośno wypowiadała swoje myśli.

- No widzisz? Zawsze znajdzie się jakieś wyjście!

- No nic, pomyślę jeszcze nad tym, gdy tylko przeczytam list, a jak na razie muszę iść. Trzymaj się Ayane! –pożegnawszy się szybko ruszyła ku drzwiom na zewnątrz, gdzie już czekał na nią motor.
__________________
"We are such stuff as dreams are made on."
(William Shakespeare)
Neko-chan jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-09-2010, 18:42   #3
Neko-chan
Mięso armatnie
 
Neko-chan na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2010
Lokalizacja: Tarnów
Posty: 4
Domyślnie "Zawsze jest jakieś wyjście" rozdział II

II

Podczas szybkiej jazdy wszystkie jej myśli przestawały być tak bardzo chaotyczne, a problemy na chwilę zanikały. Niestety żadna podróż nie może trwać wieczne – ta również w końcu musiała się skończyć.

Gdy tylko weszła do klatki poczuła jakiś nowy, nieznajomy zapach. Było to jakby pomieszanie zapachu lasu z zapachem mokrej, psiej sierści i czymś przyjemnym, tak jakby błękitem czystego nieba, które jest ponad ciężkimi, burzowymi chmurami. Zapach ten roztaczał się wszędzie, lecz źródło było jakby zamknięte w jej mieszkaniu – tu zapach był najsilniejszy.

Szybki ruch dłonią otworzył wszystkie zamki w drzwiach, niczym polujący kot wkradła się cicho do swojego mieszkania i równie starannie przeszukała każdy pokój, lecz w mieszkaniu nie było nikogo.

„Więc dlaczego…” – nie rozumiała niczego – „ Psia krew.” – przeklęła w myślach.

Postanowiła zapalić. W drodze na balkon zrozumiała, co wywołało zapach, który ją tak zirytował. Wielki, popielaty puchacz siedział na balustradzie jej balkonu! To właśnie od niego niósł się ta nieznajoma woń.

- Miałam wyczekiwać sowy, ale to ona czekała na mnie. – mruknęła sama do siebie – No nic, wejdź ptaszku, najwyżej zapalę później. – powiedziała wpuszczając puchacza do środka.

Gdy tylko ptak wleciał usiadł na oparciu jednego z foteli wyciągnął nóżkę przed siebie i z niecierpliwym wzrokiem popatrzył się na Mirri, jakby retorycznie pytając się, czy nigdy w życiu nie widziała sowy. Poruszona całą sytuacją, czarnowłosa nie wiedziała, co myśleć, lecz pod naporem wzroku puchacza odwiązała list od jego nogi.

Pieczęć, na której były widoczne cztery zwierzęta niezbyt zachwyciła dziewczynę, z wielką ulgą ją złamała i pogrążyła się w treści wiadomości napisanej wyrobioną ręką, gdzie czcionka chyliła się lekko w jedną stronę.

HOGWART
SZKOŁA MAGII I CZARODZIEJSTWA

Szanowna Mirabello,
mam przyjemność poinformować Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa - Hogwart.
Dołączam listę podręczników oraz niezbędnego wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Odjazd pociągu odbędzie się o godzinie 10 z peronu 9 i ¾ ze stacji Londyn. Oczekuję pani sowy nie później niż 31 lipca.

Z wyrazami szacunku,
Albus Dumbledore.

PS Wiadomo mi, iż nie posiada jeszcze pani różdżki, dlatego też, aby pomóc pani z zakupem potrzebnych przedmiotów (tudzież różdżki) przyślę jednego z moich pracowników. Zjawi się on na następny dzień po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi z pani strony.

PS 2 Do wysłania odpowiedzi proszę użyć sowy, która przyniosła ten list. Zwierzę to zapoluje nocą, więc prosiłbym dać się jej tylko napić i zostawić otwarte okno.

Kartkę z listą książek niedbale rzuciła na stół, idąc na poszukiwania jakiegoś piszącego przedmiotu.

„Jakby nie mogli mi tego przysłać pocztą. Było by o wiele łatwiej.” – denerwowała się w myślach. – „Jeszcze mam poić sowę! Czy on nie jest poinformowany, że jestem w połowie kotem? W każdej chwili mogę przecież ją zjeść.” – narzekała w myślach zerkając podejrzliwie przez ramię na ptaka, który nie ruszył się nawet na milimetr.

Ostatni działający długopis był kuchni, dlatego też nie chcąc pokonywać dwa razy tej samej drogi postanowiła wziąć też miskę z wodą dla puchacza.

- Masz. Tylko nie rozlej, bo zostanie z ciebie kupka piór. – powiedziała kładąc miskę na stole, do której zaraz przyleciała sowa.

- No to teraz mam chyba napisać odpowiedź. – mruknęła chwilę po.

Nigdy nie umiała pisać listów, czy na nie odpisywać, dlatego też zanim napisała coś na czystej kartce leżącej przed nią kilka razy pisała „na brudno” te kilka zdań zmieniając tylko szyk wyrazów lub same wyrazy. Gdy w końcu stwierdziła, że w odpowiedzi nie ma już żadnego błędu przepisała ją w jedną chwilę stawiając za długopisem kształtne litery. Gotowa wiadomość wyglądała tak:

Szanowny Dyrektorze
Dziękuję za szansę dalszej edukacji, z której z chęcią skorzystam, lecz musi być pan świadom, że gdy tylko zakończę powierzoną mi misję wracam do miejsca, którym przebywam aktualnie.
Szanuję pana chęć niesienia pomocy, lecz nie sądzę, aby kawałek patyka, który nazywacie różdżką był mi do czegokolwiek potrzebny. Ku pańskiemu szczęściu dostosuję się jednak do wytyczonej mi listy rzeczy niezbędnych.
PS Chciałabym z panem zamienić kilka słów, gdy tylko pojawię się w Hogwracie.
Mirri.

Przeczytawszy list jeszcze raz popatrzyła się na sowę, która w odpowiedzi przekręciła łeb w prawo.

- Chodź tu. – wystawiła rękę, na której zaraz usiadał ptak i przywiązała list do jego prawej nogi – A teraz. – wstała – Tam są drzwi. – wskazała drugą, wolną ręką otwarte drzwi balkonowe - Leć.

Postać puchacza stopniowo malała na niebie, aż całkowicie stopiła się z zawsze szarymi chmurami.

- No to teraz czas zrobić porządki. – mruknęła do siebie opierając dłonie o biodra i rozglądając się po salonie.

Segregowanie rzeczy do spakowania nie trwało długo. Teraz wystarczyło wyczarować kufer, spakować i czekać aż jutro przybędą nowe rzeczy.

- Ale to dopiero jutro. Na dziś już wystarczy.

Powiedziawszy zmieniała się w kota i zwinięta w kłębek zanurzyła się objęciach Hypnosa*.
___________________________
Hypnos* - bóg i uosobienie snu w mitologii greckiej.
__________________
"We are such stuff as dreams are made on."
(William Shakespeare)
Neko-chan jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Stary 08-14-2010, 01:29   #4
Neko-chan
Mięso armatnie
 
Neko-chan na Harry Potter Forum
 
Zarejestrowany: Aug 2010
Lokalizacja: Tarnów
Posty: 4
Domyślnie rozdział III

Kolejny rozdział. To już III.



Obudził ją huk, który dochodził z jej kuchni. Chwilę później przed jej zaspanymi, kocimi oczami pojawił się jakiś wysoki mężczyzna, którego broda świetnie nadawałaby się na miotłę.

„Co do…” – pomyślała nie wiele rozumiejąc – „Co ten ktoś robi w moim mieszkaniu?!”

Jednak, aby nie przyciągać zbyt wielkiej uwagi nowoprzybyłego gościa ruszyła spokojnie do kuchni, żeby zobaczyć, co tam się stało uprzednio przeciągnąwszy się. Nie było jej jednak dane dotarcie do celu swej wędrówki, ponieważ jakaś wielka dłoń podniosła ją do góry.

- Witaj koteczku. – czyjeś ciemne, wielkie oczy wpatrywały się w nią z iskrami radości – Nie wiesz może gdzież jest twoja pani, co? – zarośnięte policzki podniosły się dzięki skurczowi odpowiednich mięśni.

„Gdy otworzył usta z pewnością zmieściłaby się tam moja głowa.” – pomyślała jednak nie była zachwycona tą myślą – „Mam nadzieję, że nie je kotów.”

- Ale słodki kotek.

Pół olbrzym nie dawał za wygraną nadal trzymając ją w dwóch palcach za skórę na karku zaczął drapać kota pod mordką mówiąc, co jakiś czas: „A kici, kici, kici, kici” w wyniku, czego zdobył na twarzy krwawe ślady pazurów Mirri.

- Nie pozwalaj sobie. – odruchowo prychnęła stojąc już na ziemi po krótkim locie w dół.

- O cholibka. – wydukał po chwili osłupienia pół-olbrzym – Czy ty przypadkiem jesteś Mirabella Mitsuki?

- Nikt inny nie mieszka pod tym adresem. – powiedziała z wyższością nadal zła za poprzednie zachowanie przybyłego osobnika – Po za tym, gdy się przychodzi do kogoś to się wchodzi przez DRZWI i uprzednio się PUKA! – jej urażona duma jest straszna w dodatku, gdy jest w formie kota.

- Cholibka. Nie sądziłem, że zmieniasz się w kota… Cholibka, znaczy słyszałem, że jesteś animagiem… To znaczy, zmiennokoszałtnym, ale – urwał z połowie zdania, gdy tylko zobaczył wzrok czarnego, średniej wielkości kota, który siedział przed nim na kanapie.

- Jestem stworzeniem mogącym zmieniać swoje kształty, czyli zmiennokształtnym. Nigdy nie byłam i nie mam zamiaru być animagiem, po za tym pozwól, że przybiorę mą ludzką formę i odzieję coś na siebie. – nie czekając na odpowiedz dodała – Odwróć się. – brzmiało to, co najmniej jak wojskowy rozkaz.

Gdy „gość” odwrócił się, kot w jednej chwili stał się nagą dziewczyną siedzącą na kanapie. Szybko wstała i wykonując kilka ruchów wzdłuż swego ciała sprawiła, że na jejciele pojawiły się ciuchy.

- Zaś teraz, możemy porozmawiać. – powiedziała znów siadając na kanapie i zarzucając nogę na nogę – Jestem wstępnie poinformowana, w jakiej sprawie zjawił się pan, panie… - zamilkła czekając aż jej rozmówca zdradzi swe imię.

- Rubeus Hagrid. Wystarczy samo Hagrid. – szybko odpowiedział.

- Proszę spocząć. – wskazała szeroki fotel – Byłabym wdzięczna, gdybyś zapoznał mnie z bardziej szczegółowym planem dzisiejszego dnia.

- Tak, więc wiem, że nie posiadasz cholibka różdżki i reszty potrzebnych rzeczy do szkoły, więc cholibka raz dwa skoczymy Błędnym Rycerzem do Dziurawego Kotła no i stamtąd na Pokątną, gdzie zakupimy wszystkie potrzebne rzeczy. – powiedział wyliczając na palcach.

- Co to „Błędny Rycerz”?

- No, cholibka autobus wyłącznie dla czarodziei, zagubionych czarodziei.

- Nie. – powiedziała zaraz po usłyszeniu odpowiedzi.

- Nie? To, czym cholibka mamy podróżować?

- Zawsze możemy pojawić się tak jak ty to zrobiłeś – powiedziała lekko – albo pojechać Kage. Co z pewnością to drugie będzie lepszym rozwiązaniem. – dodała po chwili namysłu.

- A czym cholibka jest „Kage”? – zapytał Hagrid.

- Nie jest to przedmiot, przynajmniej w swej prawdziwej formie. – wstała z kanapy i ruszyła w stronę przedpokoju – Kage, to cienisty koń zaklęty w motor. – powiedziała ubierając glany i kurtkę – Idziemy?

Wielkolud nie będąc zbyt przekonanym co do podróży na zaklętym koniu nie chętnie wstał i ruszył ku wyjściu.

- A jeszcze jedno. Jaką rasą są cieniste konie?

- Są to konie zrodzone z cienia lub z ciemności, jak kto woli. – odpowiedziała głosem znawcy – Ale nie bój się, oswojone słuchają wszystkich poleceń. – dodała widząc nie pewną minę Hagrida.

- Ale, cholibka, Rycerzem było by szybciej albo świstokilkiem! Musimy jechać… cholibka tym czymś?

- Tak. Cienie są wszędzie. Dlatego też Kage może wszędzie się dostać. W każdej chwili, jeśli w danym miejscu jest jakikolwiek cień. – zaśmiała się zbiegając w dół po schodach.

- Zaczekaj. I tak nie wiesz, gdzie jest Dziurawy Kocioł! – obejrzał się jeszcze na już zamknięte drzwi i pobiegł za dziewczyną.

Na dole panna Mistuki zaprowadziła swojego gościa na parking, gdzie lśniący w pojedynczych, słonecznych promieniach, które zdołały przedrzeć się przez warstwy ciemnych chmur stał czarny motor. Wielkolud już miał zamiar zapytać się jak ich dwójka ma się pomieścić na tym pojeździe, gdy czarnowłosa wykonała kilka szybkich ruchów ręką szepcąc przy tym jakieś nie zrozumiałe dla niego słowa. Po odwróceniu głowy zobaczył czarnego konia, który jakby pochłaniał wszelkie promienie słońca i wtapiał się w cień, w którym była połowa jego ciała.

- Witaj Kage. – dziewczyna czułością w oczach dotknęła pysk stworzenia, na co ono wydało cichy dźwięk podobny do rżenia – Muszę znać lokalizację Dziurawego Kotła, abyśmy tam dojechali. – tym razem zwróciła się do Hargrida, lecz jej głos był oziębły.

- Londyn. – rzucił krótko.

- Dobra, nie ważne. Zrobimy to inaczej. – odpowiedziała żywo po chwili – Hagridzie, czy mógłbyś tu podejść? - zapytała zaś, gdy podszedł dokończyła są wypowiedź – A teraz połóż dłoń na pysku Kage i pomyśl tylko o Dziurawym Kotle, jak wygląda i gdzie się znajduje, dobrze?

Po krótkiej chwili kontaktu z niespotykanym stworzeniem pół-olbrzym czuł się jakby przebył w jednej chwili tysiące lat. Zanim oprzytomniał Mirra jeszcze coś mówiła najpierw do konia a później do niego samego, lecz nie był w stanie zrozumieć co. Chwilę po tym, wszystko wróciło do normy.

- Pierwszy kontakt z jakimkolwiek cienistym koniem zawsze jest dziwny. – zaśmiała się – A teraz wsiadajmy. Zamknij oczy i weź powietrze do ust, podróż przez cienie nie jest przyjemna, a tym bardziej, że Londyn nie jest znowu tak blisko. – uprzejmie uprzedziła Mi.

_____________________________
Mistuki - (jap.) pełnia księżyca
Kage - (jap.) cień
__________________
"We are such stuff as dreams are made on."
(William Shakespeare)
Neko-chan jest off-line   Odpowiedź z cytowaniem
Odpowiedz


Zasady postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni post / autor
Jakie książki? tina ledung Książki 64 09-18-2010 12:06
Jakie zaklęcie?? grzesiek135 Kosz 1 07-15-2009 23:30
Jakie, w świetle ostatnich newsów, jest WB? HermionaBlack Kosz 7 04-22-2009 15:34
Jakie różdźki posiadacie? Albus _ Dumbledore Kosz 10 02-24-2008 19:31


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:37.

Powered by vBulletin® Version 3.7.3
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.