Czytelnik horoskopów
Zarejestrowany: Aug 2009
Posty: 13
|
Bellatrix Lestrange
Jest to jedynie FF i pojawiają się pewne nieścisłości zwłaszcza co do lat (nie wszystkie osoby występujące w opowiadaniu w książce chodziły w tych samych latach do szkoły).
Bella czekała na Narcyzę na błoniach Hogwartu. Narcyza nalegała na to spotkanie, ale Bella nie miał na nie najmniejszej ochoty. Nigdy nie były szczególnie bliskie z siostrą, więc nie miała pojęcia czego ta od niej chce.
Było pochmurne popołudnie. Szare chmury, które zasnuły całe niebo zapowiadały deszcz.
Rzeczywiście, wkrótce zaczęło kropić i właśnie w tym momencie z zamku wyszedł Tom Riddle, zszedł po schodkach na trawę. Był wyraźnie zamyślony, patrzył nieobecnym wzrokiem przed siebie, najwyraźniej nie zauważył Belli. Ta korzystając z tego szybko schowała się za pobliskie drzewo. Zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Poczuła pieczenie pod powiekami i już nie mogła się powstrzymać. Po jej policzkach zaczęły obficie płynąć łzy. Zmusiła się do uspokojenia, bo przez łzy nie mogłaby zobaczyć dokąd Tom idzie o tej porze, a w dodatku bez towarzystwa Ślizgonów. Wyjrzała zza drzewa. Chłopak kroczył szybko przez szkolne błonia, zmierzając w stronę Zakazanego Lasu. Po chwili rozejrzał się jakby sprawdzał czy nikt go nie widzi. Bella szybko cofnęła się za drzewo i zamarła z przerażenia. Serce biło jej jak oszalałe a w głowie kołatała się tylko jedna myśl: - Proszę, żeby mnie nie zauważył, błagam... – myślała gorączkowo. Mijała sekunda za sekundą a ona stała za drzewem jak spetryfikowana, nie śmiała się ruszyć. Wiedziała, że jeśli ją zauważył to już tylko kwestia sekund, bo na pewno już tu idzie... znienawidzi ją. Nie miała pojęcia jak długo tak tam stała, czuła tylko jak każdy mięsień napina się coraz bardziej, niemal słyszał bicie swojego serca. Chwilę później pomyślała „jeśli mnie zobaczył to już i tak po mnie” i błyskawicznie wyszła zza drzewa przygotowana na wszystko. Jednak Toma już nie było. Poczuła ogromną ulgę, lecz po chwili dopadł ją również zawód rosnący z każdą sekundą.
Już od 2 tygodni, stoi przy tym drzewie codziennie o tej samej porze i obserwuje tego chłopaka. On jednak za każdym razem znika w cieniu drzew Zakazanego Lasu. Bella już od dawna chciała tam pójść z samego rana, jak jego tam nie będzie ale wciąż coś ją powstrzymywało.
Teraz ogarnęła ją okropna pustka. Czuła jakby czas się zatrzymał, nie liczyło się nic, tylko twarz ciemnowłosego młodzieńca o bystrych, czarnych oczach. Ostatnio nawet kiwnął do niej z uznaniem gdy użyła Crucio na jakimś czwartoklasiście, który spojrzał z kpiną na Toma. Pamiętała to bardzo dobrze, tak samo jak i te chwile, tych kilka krótkich chwil z nim sam na sam. Mimo to że on nie wykazywał nigdy najmniejszego zainteresowania Bellą ona jednak zapamiętała je jako najszczęśliwsze chwile jej życia.
Kucnęła pod dębem między pniem a ciemnym jeziorem i zakryła twarz drącymi rękoma. Nie mogła dłużej powstrzymać się od wybuchu płaczu, nawet już nie chciała. Przed oczami wciąż miała sylwetkę Toma.
Coraz mocniej padało, rozłożysta korona drzewa nie mogła już jej chronić przed gęsto padającymi, wielkimi kroplami. Gdy po chwili podeszła Narcyza Bella była już całkiem przemoczona. Jej czarne, grube loki straciły swą sprężystość i teraz opadały już na mokry trawnik. Łkała tak głośno, że nawet nie usłyszała kroków siostry. Narcyza spojrzała z troską na Bellę, która wciąż ukrywała twarz w dłoniach.
- Bella... – powiedziała swoim łagodnym, cichym głosem.
Ta drgnęła lekko.
- Co się stało? – powiedziała Narcyza prawie szeptem jakby mówiła do kogoś leżącego na łożu śmierci.
Bella podniosła głowę i przez chwilę patrzyła w przestrzeń na falującą taflę jeziora. Po chwili przeniosła wzrok na siostrę lecz wciąż milczała. Oczy miała czerwone od płaczu, a policzki mokre od łez. W oczach tliły się małe płomyczki i Narcyza już sama się chyba domyśliła i powiedziała krótko:
- Tom Riddle.
W jej głosie dało się wyczuć wyraźnie zniesmaczenie i pogardę.
Efekt był natychmiastowy. Bella zerwała się na równe nogi, w ułamku sekundy wyciągnęła różdżkę i wycelowała w swoją siostrę.
- Nie waż się mówić o nim takim tonem! – wycedziła przez zaciśnięte zbęby a w jej oczach widać było obłęd.
- I co? Własną siostrę? – zakpiła Narcyza i pokiwała głową z dezaprobatą. – Co Ty wyprawiasz Bella! Zaatakowałaś jakiegoś czwartoklasistę przy wszystkich! Dobrze, że nikt nie widział co zrobiłaś potem, bo już by Cię wsadzili do Azkabanu! Czemu to wszystko robisz?!
Bella wyglądała na zrozpaczoną.
- Czy Ty nic nie rozumiesz Cyziu? – krzyknęła, a w jej oczach znów pojawiły się łzy.
Narcyza milczała.
- Cyziu ja... – zawahała się po czym wyszeptała prawie bezgłośnie – ja go kocham.
Te słowa prawie same wyrwały się z jej ust. Nie zamierzała tego mówić a zwłaszcza przy Narcyzie, ale teraz i tak było jej już wszystko jedno.
Narcyzie wyraźnie odebrało głos. Może i od dawna się domyślała ale wmawiała sobie, że to na pewno nie to, że to po prostu zafascynowanie magią, której Tom używał. Nastąpiła długa chwila milczenia podczas, której deszcz siekł coraz mocniej.
Bella był zrozpaczona, ale skoro już tak wiele powiedziała Narcyzie to nie ma już nic do stracenia. Czuła jak wszystko się w niej gotuje. Musiała to komuś w końcu powiedzieć, już nie zważała na konsekwencje.
- Ja już po prostu nie wytrzymuję... – powiedziała pustym, bezbarwnym tonem – myślę o nim w dzień i w nocy, na lekcjach i na przerwach a jak jestem przy nim to czuję... czuję, że muszę być z nim, że to jest nam przeznaczone!
- On nie jest Ciebie wart! – krzyknęła Narcyza.
Nie mów tak o nim! – warknęła nagle zmienionym głosem.
|