Oj, jak ja go na początku nie znosiłam! Właściwie to nawet nie wiem czemu. Chociaż nie, wiem - bo "muj Syrjusz to miał być pshystojjjny i wogule kul". Och, ale miało się dziesięć lat, było się młodym i głupim
Ale z czasem przyzwyczaiłam się do Gary'ego, ba, stwierdziłam, że nie jest taki zły jak myślałam na początku...
I zdecydowałam się obejrzeć "Leona Zawodowca."
Szok. I to od pierwszej chwili. Wpatrywałam się w ekran jak zahipnotyzowana, a gdy film się skończył, puściłam od początku. Gary był absolutnie genialny, a od tamtej pory (było to trochę ponad pół roku temu) Leona oglądałam z osiem razy.
Zaczęłam się gościem interesować, oglądać filmy z nim i... wpadałam na amen. Teraz jest moim ulubionym aktorem. Obejrzałam jeszcze raz wszystkie "Pottery" w których grał i niech mi ktoś teraz powie, że ktoś mógłby go w roli Blacka zastąpić... Doceniłam to, co robi i najważniejsze - w jakim stylu robi.
Wczoraj oglądałam Dracule - dopiero potem się dowiedziałam, że to horror był
Jak dla mnie film o miłości, ale to szczegół
- i nad losem Draculi (ja wiem, że to dziwne, ale jednak) przepłakałam pół nocy. Batmana oglądałam ze względu na Gary'ego, a pomiędzy scenami z nim (nie przepadam za takimi filmami) strasznie się nudziłam i tylko wkurzałam mojego brata, co chwilę mówiąc "E weź, nudy... Ja chcę Gary'ego!" Nic nie poradzę, robiłam to jakoś... samoistnie
A gdy w trzydziestej minucie "Prawdziwego Romansu" Gary został zastrzelony oglądałam tylko kawałek dalej, gdyż miałam nadzieje na coś w stylu "zabili go i uciekł" a potem mi się znudziło i...podziękowałam
A z czasem zaczął mi się podobać również z wyglądu...
I teraz jest moim ulubionym aktorem. Mam obsesje na punkcie tego gościa
Podsumowując: Uwielbiam to mało powiedziane.